Po przeczytaniu kilku ostatnich książek Stephena Kinga, coś zaczęło mnie dręczyć, jeśli chodzi o jego prozę. Wyraziłem to w jednej z wcześniejszych recenzji stwierdzeniem "Za mało Kinga, w Kingu". Ucieszyłem się więc, z najnowszego newsa dotyczącego kolejnej książki amerykańskiego autora, gdyż będzie to zbiór opowiadań. I choć King jest mistrzem długich przegadanych tomów po 1000 stron, to potrafi także jak mało kto, napisać dobre krótkie opowiadanie. Szkieletowa Załoga, Nocna Zmiany, czy Marzenia i Koszmary, to zbiory Kinga, które przeczytałem i należą one do jednych z moich ulubionych książek. Mam słabość ogólnie do krótkich form, ale dzięki Stephenowi nauczyłem się kochać także grube cegły wielkości mojej pięści. Taka jest właśnie książka Dallas 63. Podróże w czasie i próba zmiany historii na lepsze. Czy aby na pewno Dallas 63 to książka dla fanów science fiction? Zapraszam na Inny Regał, gdzie rozwieję ten problem.
Stephen King to amerykański autor książek, który za życia, stał się rodzajem fenomenu. Reklamową ikoną pisarskiej popkultury, a także niekwestionowany królem horroru. Co skłoniło go więc do napisania politycznego thrillera z magiczną posypka science fiction. Prawdopodobnie zadziałała znów ta siedząca w jego piwnicy tłusta wena, która jak to sam autor określił - machnie tylko trochę swoją magiczną różdżką i pojawia się pomysł. Tylko w tym wypadku nie wystarczyła wyobraźnia autora. King musiał odrobić solidną dawkę historii i przeczytać masę materiałów dotyczących zamachu na JFK`. Książka została wydana przez wydawnictwo Prószyński i S-ka, pięć lat temu. Czyli kawał czasu. Okładkę stworzył jak zawsze niezwykły grafik Vincent Chong i osobiści muszę przyznać, że patrząc na inne okładki, mógł wymyślić coś lepszego.
Książka opowiada losy zwykłego faceta Jake`a Eppinga, który jest nauczycielem angielskiego. Gdy spotyka na swojej drodze Ala, właściciela baru, który zdradza mu, że w swojej spiżarni posiada portal do roku 1958, Jake nie potrafi w to uwierzyć. Dopiero gdy przekonuje się na własne oczy, że to prawda, postanawia wejść w niezwykły plan Ala. Właściciel baru chce zapobiec zamachowi z 22 listopada 1963 roku na ówczesnego prezydenta Kennedy’ego. Sam Al chciał to zrobić, ale wiek oraz choroba nie pozwoliły mu na to. Zdołał tylko zebrać potrzebne informacje, by tego dokonać. Jake`a szybko daje się przekonać i wyrusza w przeszłość, by odbyć podróż swojego życia.
King nie byłby sobą, gdyby gdzieś obok całej tej fantastycznej opowieści, nie wrzucił czającego się zła lub prostego haczyku. Przez całą książkę autor przypomina nam ciągle o tajemniczym mężczyźnie, który znalazł się za blisko portalu zwanego przez Ala - króliczą norą. Ta postać ma odegrać znaczącą rolę w wyjaśnieniu nam czytelnikom, o co tutaj tak naprawdę chodzi. Książka ma 863 stron. Trzymając to tomiszcze, zastanawiało mnie, o czym może King pisać na tych wszystkich stronach. Przekonałem się z nawiązką. Przez pół książki to swego rodzaju sprawdzenie przez podróżników w czasie, czy to, co zamierzą zrobić, oddziałuje na przyszłość w takim stopniu, w jakim sobie tego życzą. Do tego królicza nora wyrzuca Jake`a w 1958 roku i King skrupulatnie pokazuję, co też nasz bohater robił przez te pięć lat. W magiczny - znany tylko sobie - sposób autor, pomalutku przedstawia nam bohatera i jego losy, wciągając nas w świat końca lat 50 i początek 60 w Stanach Zjednoczonych. A gdy nasz główny bohater poznaje dziewczynę, wtedy dla mnie ta cała historia zrobiła się zbyt ckliwa.
Dallas 63 to nie książka science fiction, to po trochu melodramat, dobry thriller polityczny z prawdziwymi postaciami, nawiązujący do zamachu z 63 roku. King zastanawia się, co by się stało i jak świat by wyglądał, gdyby JFK w ten dzień nie zginął. I muszę przyznać z wielką radością pomimo długości tego (opisu tylko kilkanaście stron), że autor podarował swoim czytelnikom niespodziankę, na miarę postapokaliptycznego scenariusza. W mgnieniu oka przypomniała mi się książka Przebudzenia (recenzja tutaj), gdzie musieliśmy przebić się przez kilka setek stron, by choć na chwilę zaznać dobrej starej grozy Stephena Kinga. Tutaj jest identycznie, tylko jeszcze gorzej. Nie wiem dlaczego, ale bardzo męczyłem się z czytaniem tego tytułu, przynajmniej pierwszą połowę. Później o dziwo poszło lepiej (jak zwykle z górki), ale wybory moralne naszego bohatera oraz ciągłe rozmyślanie o konsekwencjach, jak i nieustanne próbach naprawy świata, powtarzające się ciągle co kilkanaście stron, to niestety za dużo dla mnie. Myślałem, że Dallas 63, będzie przygodą w stylu Wehikułu Czasu H.G. Wellsa, a tutaj dostałem książkę, z której wymażemy podróże w czasie, to dostaniemy dobrą sensację, którą w życiu by mnie swoja tematyką nie zainteresowała. Coś mi się wydaje, że w tym wypadku poleciałem bezpośrednio na nazwisko i to mnie zgubiło.
Podsumowując. Dallas 63 Stephena Kinga nie jest złą książką, jeśli szuka się tutaj bardziej książki sensacyjnej o podłożu historyczno-politycznym. Jeśli tak jak ja czekaliście na fantastykę oraz science fiction, to się niestety przeliczycie. Nie mówię, że tego tutaj nie ma, ale nie polecam grzebać się przez 700 stron, po to tylko by odkryć te 150 stron interesujących nas rzeczy. Choć jak zawsze mogę się mylić. Gdyż przeczytanie tego tomiszcza zajęło mi kilka dobrych miesięcy i kilkakrotne okładanie go na półkę i z uporem fana i maniaka powracanie, by przekonać się, jaki jest koniec, może być męczące. Czy w odległej przyszłości powrócę do tej książki? Zdecydowanie nie. Jeden raz w zupełności wystarczy. A filmu na pewno nie oglądnę.
Inne moje recenzje książek Stephena Kinga: