E3. Wszędzie E3. Relacje, odczucia, wrażenia i podsumowania. Sam chciałem napisać coś o tegorocznych targach. Wziąć kilka propozycji deweloperów, które mnie zachwyciły i napisać o tym tekst. Ale nie. Postanowiłem jednak, że zbyt dużo ostatnimi czasy macie do czynienia z tego typu artykułami, więc dla odświeżenia nieco internetów, piszę krótką, acz treściwą recenzję dodatku do Wiedźmina 3 pt. Krew i wino. Cóż. Jakiś czas temu pojawiały się pewne publikacje, ale sam muszę dorzucić cegiełkę.
Krew i wino to prawdopodobnie ostatnia przygoda Geralta w wirtualnej rzeczywistości. „Stety”, czy niestety musimy się z tym pogodzić. CD Projekt RED ani nie potwierdza, ani nie zaprzecza, że w najbliższym czasie zobaczymy wiedźmina w nowej odsłonie. A więc możemy być pewni, że nie mają „Wiedźmina 4” wliczonego w budżet. Natomiast na E3 ogłoszono oficjalnie grę Gwint, czyli multiplayerową, F2P karciankę, która ma stanowić konkurencję dla Heartstone. Cóż. Popularyzacja Gwinta, zwiększy liczbę odbiorców samego Wieśka 3, więc to na rękę twórcom. Ale nie o tym chciałem się rozpisywać.
Dobra. Pisałem jakiś czas temu pierwsze wrażenia z gry, które znajdziecie TUTAJ. Wiele z nich pozostało do dzisiaj, ale znalazły się też małe błędy/niedociągnięcia. (Chociaż są one odrobinę czepianiem się. Ale co mi tam.)
Wracając więc mentalnie do mojego tekstu, powtórzę Wam najpierw to co pisałem. PIĘKNA KRAINA! Toussaint to chyba najbardziej malownicze miejsce na świecie. Twórcy doprowadzili krainę do takiego poziomu w skali Edenu, że aż sam chciałbym przejść na emeryturę studencką i zacząć prowadzić małą winnicę w okolicach pałacu. Ten baśniowy świat skrywa jednak swoje drugie oblicze, które charakteryzują potwory. Całkowicie nowe, przerażające bestie z podziemi, jaskiń, czy po prostu buszujące gdzieś w winoroślach przyprawiają o dreszcze. Do tego grasujący morderca, które pozostawia poćwiartowane ciała. A wszystko to domyka turniej rycerski, który pokazuje jak głupi potrafią być prawdziwi wojowie zakuci w stal. W każdym razie twórcom udało się stworzyć klimat ogarniętej beztroskim życiem krainy z drugą stroną medalu, za którą stało chociażby bestialskie zabijanie potworów (Szarlej :( ).
Przejdźmy jednak sprawnie do misji pobocznych, które według mnie, urywają dupę. Swoją złożonością, szczątkową fabułą, kwestiami bohaterów, czy chociażby samymi zamysłami przyćmiewają te znane nam z podstawki. No może oprócz całej pomocy winiarzom, za które płaci nam specjalnie wydelegowana osoba przez księżną. Rycerz do wynajęcia? Czemu nie. Można się dorobić, ale traci się przy tym nieco „rycerskości”. Wszystkie zadania wyraźnie różnią się od siebie i przechodzimy tutaj chociażby od ratowania winnicy, aż do safarai po Toussaint. Dodatkowo zamiast dostawać 20 nilfgardzkich koron za zabicie kuroliszka, możemy otrzymać np. 500 koron za zabicie skolopendromorfów. Geraltowi przewraca się w głowie od tego dobrobytu, ale o tym za chwilę.
Skoro już wiecie, że misje poboczne są genialne, to wiedzcie również, że główny wątek fabularny, w którym szukamy Bestii, również nie należy do nasłabszych. Powiem więcej. Jeżeli mam wybierać, czy kolejny raz chce polować na Dziki Gon, czy raczej wampira (ups...spoiler) to wybieram drugą opcje. Dużo więcej wyborów, bardziej emocjonujące dochodzenie, starcia oraz intrygujące postaci, którym nie brak charakteru. W dodatku nie ma patosu z podstawki. Jest czysty biznes, piękno oraz wybory moralne, które skłaniają mnie ku ponownemu przejściu całego dodatku, wybierając inne opcje dialogowe. Hmm... Dochodzę właśnie do wniosku, że z całym tym trzecim wieśkiem od Red'ów jest podobnie jak z twórczością Sapkowskiego. Opowiadania o Geralcie, w mojej opinii, są dużo lepsze niż saga i tak Red'dzi stworzyli dużo lepsze dodatki niż sama podstawka.
No dobra. Przejdźmy jednak do aspektu, który da się zauważyć po kilkudziesięciu minutach spędzonych w Toussaint. Tutaj zleceniodawcy o wiele więcej płacą niż na Skelige, w Novigradzie, czy chociażby w Velen. Nie o 100%, a o nawet 5000%. W ciągu kilku misji zarobimy tyle pieniędzy, ile w dwójce Geralt był w stanie uzbierać po całej kampanii. Już nawet nie wspominam o nagrodzie pieniężnej dla wiedźmina po wykonaniu zadania głównego. Ogólnie rzecz ujmując, tyle tu pieniędzy, że w pewnym momencie nasz ulubiony protagonista traci gdzieś swój awanturniczy, oportunistyczny charakter, a ze zwykłego włóczęgi, wagabundy, stajemy się panem na włościach. Teraz też dopiero zorientowałem się, że twórcy mówili nam to od początku poprzez grafikę promującą dodatek. Wszystko to sprawia wrażenie, że nasz Rzeźnik z Blaviken przechodzi na emeryturę. Osobiście nieco mnie to zasmuciło, ale zostałem podbudowany poprzez opcję dialogową, w której Geralt wyraźnie mówił Regisowi, że wraca na szlak, bo to jest jego życie. Jeżeli chcielibyście usłyszeć coś więcej o tym problemie, zapraszam do filmiku TVGRY, gdzie to jeden z redaktorów w świetny sposób przedstawił problem.
UWAGA! UWAGA! JEDYNA WADA KREW I WINO!
Przyjemnie jest pisać o takiej wadzie i do tego wiedzieć, że jest tylko ona. W 100% jestem przekonany, że jedyną bolączką drugiego dodatku jest … Pam Pam Pam Paaaaaaam … uboga możliwość faktycznego zarządzania winnicą. Możemy wykupić tylko kilka ulepszeń wizualnych, kilka wieszaków na oręż, czy zbroje i ewentualnie stajnie dla Płotki. Sam fakt, że nie można produkować wina, trochę mnie zasmucił. Tym bardziej, iż wytłumaczenie, dlaczego nie można, było nieco … naciągane. Tak. Tak. Wiem, że to nie są żadne Simsy, czy SimCity, ale prawdziwa opcja zarządzania winnicą? Jak zawsze na plus.
Wracając jednak do pozytywów, wymienię jeszcze na szybko, co było świetne, a o czym wspomniałem, chociażby w pierwszych wrażeniach. Z pewnością cieszy fakt oddania nam nowych, ciekawych potworów jak skolopendromorfy, wichty i połączenie topielca ze zgnilcem. W tym wszystkim odnajdują się nawiązania do kultury popularnej jak np. misja w banku, która przedstawia sprawę prosto z polskiego urzędu, a formularzem A38 nawiązuje do 12 prac Asteriksa. Fajnie również usłyszeć głos Krystyny Czubówny. Na pewno skorzystaliście również z możliwości dodatkowego rozwoju postaci po pewnej misji pobocznej. Wydaje mi się, iż w pełni można wykorzystać nowe umiejętności grając dopiero w NG+ na najwyższym poziomie trudności. Warto machnąć więc jeszcze raz podstawkę.
Podsumowując, Krew i wino to dodatek idealny. Staram się przypomnieć jakiś inny, który był równie dobry, biorąc pod uwagę całą branżę gier wideo i oprócz Serca z kamienia, nic nie przychodzi mi do głowy. Mało tego. Tutaj nawet stosunek cena:jakość jest bardzo sprzyjający graczom. Na tyle, że zaczynam się zastanawiać, czy Red'om opłacało się wydawać za tak niską cenę. W każdym razie, seria Wiedźmin zakończyła się godnie. Możemy być dumni, ale nie ma czasu na osiadania na laurach. Trzeba wracać na szlak i kuć kolejne arcydzieło, Cyberpunk. Czekamy!