SEGA oddała Sonika w ręce szaleńca! - Montinek - 25 czerwca 2016

SEGA oddała Sonika w ręce szaleńca!

Czytacie to dalej? Cudownie, to oznacza, że clickbaitowy tytuł artykułu spełnił swoje zadanie. Bo czy gdyby w nagłówku stało coś w rodzaju „Fascynujące studium social mediów Sonika”, ktokolwiek o zdrowych zmysłach brnąłby w to dalej? No właśnie… Ale nie uciekajcie jeszcze, mimo iż w istocie niżej czekają na Was Twitter i Facebook ponaddźwiękowego jeża. Daliście się złapać na clickbait, a to oznacza, że jesteście znudzeni oraz spragnieni rozrywki, choćby i taniej. A dzisiaj, w tym artykule, skupimy się właśnie na rozrywki dostarczaniu.

Zdecydowana większość twórców gier korzysta z dobrodziejstw serwisów społecznościowych i zakłada na nich fanpejdże lub konta swoich tytułów. Niewielkie koszta takiego przedsięwzięcia, z reguły również niewielki wkład własny - ot, rzucić w sieć parę screenów, trochę fanartów podesłanych przez społeczność, od biedy udostępnić jakiś zabawny gameplay i OBOWIĄZKOWO złożyć życzenia z okazji świąt (niby bardzo odległa ciocia, fanpejdże gier mogą z nami nie mieć żadnego kontaktu, ale o życzeniach nigdy nie zapomną) i starczy. Przepis na sukces! Gracze lajkują, udostępniają, ćwierkają, a dział marketingu stuka się piwami, z racji że znaleźli tak banalny sposób promocji.

Wszystko pięknie? Niby tak, nawet ja sam lajkuję strony gier na Facebooku, ale robię to głównie przez wzgląd na sympatię do developerów i ich produktów. Sama treść publikowana na wspomnianych witrynach guzik mnie obchodzi, bo strasznie to odtwórcze i nudne. Jak się jednak okazuje, w prowadzenie mediów społecznościowych można się bawić z o wiele większą klasą - ale nie uprzedzajmy faktów. Zacznijmy od tego, że Sonic do niedawna w sieci podążał tą samą, utartą ścieżką, co wspomniana przeze mnie konkurencja...

Ta stagnacja trwała aż do czerwca 2015 roku, kiedy to nastąpiła zmiana na stołku głównodowodzącego social mediami. Widoczna na zdjęciu niżej Kellie Parker odeszła, a jej obowiązki przejął niejaki Aaron Webber. Koleś będący dotąd m.in. adminem oficjalnych forów SEGI, gdzie występował pod wysoce profesjonalnym nickiem RubyEclipse. Hmm… Można powiedzieć, że był to zwiastun pożogi, jaka dopiero miała nadejść.

Pod dowództwem Aarona Webbera Twitter Sonika, dotychczas stosunkowo niemarwy jak na własność najszybszego jeża świata, zaczął się nagle wybitnie udzielać. Aaron, jako jeden z niewielu growych PRowców, rozszyfrował znaczenie zagadkowego słowa "social" w nazwie social media i postanowił oprzeć strategię prowadzenia Twittera (a w dalszej kolejności również facebookowego konta) o rzeczywisty kontakt z fanami, a nie ślepe wrzucanie tweetów. Pierwsze odpowiedzi Sonika na wiadomości od innych użytkowników były dla wielu sporym zaskoczeniem, szybko jednak dialogi między jeżem, a internetową publiką stały się rutyną. Ku uciesze obydwu stron.

Już za samo "społeczne uaktywnienie się" głównodowodzącemu social mediami należały się brawa, ale RubyEclipse nie zamierzał poprzestać na tym. W wywiadzie ze stroną The Verge (ciekawa rozmowa, na której w dużej mierze się opieram - link znajdziecie na końcu mojego tekstu) przyznał, że zanim zabrał się do swojej roboty, PR Sonika był dosyć bezpłciowy, mocno zachowawczy, co w sumie jest takim trochę "standardem", jeśli chodzi o media społecznościowe gier. Przyjęła się zasada, że wizerunek marki kreuje się głównie przez wrzucanie screenshotów i eleganckich zwiastunów, cała reszta zaś idzie w odstawkę. A przecież kiedyś SEGA była enfant terrible branży, jeśli chodzi o marketing i promocję. Ich reklamy bazujące na kontrowersyjnych sloganach, żartowaniu z konkurencji, często bogate w humor balansujący na granicy dobrego smaku, są wspominane po dziś dzień (polecam wklepać w wyszukiwarkę "old sega commercials" i obejrzeć parę spotów telewizyjnych lub skanów reklam z gazet).

Mając w pamięci te uwielbiane przez fanów reklamy, Aaron chciał zrobić coś podobnego z oddanym mu pod kontrolę Sonikiem. Oczywiście, żarty bogate w podteksty seksualne musiały pójść w odstawkę, ze względu na stosunkowo młodą, docelową grupę odbiorców gier z jeżem. Również ostre docinanie konkurencji niekoniecznie by było w dobrym tonie w czasach, gdy byle kto może się obrazić o byle co. Trzeba było obrać jakiś inny kierunek.

Całe szczęście Webber, weteran "internetów", zapewne stały bywalec 9gaga, 4chana i innych mrocznych miejsc, miał już gotowy pomysł na przekonanie do siebie publiki.

Tak oto Sonic został mistrzem memów.

Musicie wiedzieć, że niebieski jeż w Internecie zajmuje szczególne miejsce, będąc obiektem licznych kpin i niewybrednych żartów - idę o zakład, że każdy z Was kojarzy chociażby żałosną karykaturę Sonika, krążącą w sieci pod imieniem Sanic. Bardzo często żarty te wyśmiewają - słusznie - liczne porażki developerów z Sonic Team, zarówno te mniejsze (durne błędy w starszych grach, głupotki fabularne serii), jak i te ogromne, w stylu okropnego Sonic the Hedgehog z 2006 roku. Social media z reguły jak ognia unikają tematu porażek i złośliwej krytyki podległych im marek. Ale nie RubyEclipse i jego zespół wariatów.

Jak mawiał pewien światły człowiek*: "Nigdy nie zapominaj o tym, kim jesteś, bo świat na pewno o tym nie zapomni. Zrób z tego swoją zbroję, a nikt nie użyje tego przeciwko tobie." Kierując się tą mądrością, sonikowe social media nie stronią od wspominania i szykanowania najgorszych wpadek w historii całej serii. Jest to humor miejscami bardzo hermetyczny, czasem jedynie najwięksi znawcy tematu zrozumieją żart - ale przez to mimochodem niektórzy (jak ja) poczują potrzebę wyszukania, o co chodzi. Poczytania o danej odsłonie, czy też o jakimś zabawnym błędzie. A to w pewnym sensie marketingowy sukces.

Pierwszy z brzegu przykład - nadarzyła się okazja pod postacią jakiegoś Dnia Chodzenia (?), pod ręką akurat był chłopiec do bicia w postaci Sonika '06 z jego spartaczoną mechaniką poruszania się, czemu by nie skorzystać?

Ewentualnie rzućcie okiem, jak Twitter Sonika zareagował na narzekania fanów w związku z dosyć radykalnym redesignem postaci (w tym przypadku Knucklesa) w Sonic Boom.

Wiele firm ma swoje wzloty i upadki, wydają gry dobre i złe. Te złe twórcy najchętniej zamietliby pod dywan i rzucili coś w stylu "Eee to nie miało miejsca", albo "O tym nie rozmawiamy". Z Sonikiem też mieliśmy takie akcje, jak np. po premierze niesławnego Sonic 2006. To nie tak, że ludzie tutaj nie dostrzegają tych porażek. Wszyscy w SEGA jesteśmy świadomi naszych błędów i jest dla nas naprawdę ważne, żeby nasi fani o tym wiedzieli. (...) Myślę, że jeśli ktoś ma uwierzyć w twoje obietnice poprawy, to musi zobaczyć, że zrozumiałeś, gdzie poprzednio zawaliłeś. - pozwoliłem sobie tutaj przytoczyć słowa samego Aarona (mam nadzieję, że nie przetłumaczone tragicznie), gdyż facet bardzo rozsądnie argumentuje sposób, w jaki ze swoimi współpracownikami podchodzi do sprawy.

Czy takie prowadzenie social mediów rzeczywiście daje jakieś wymierne korzyści (poza doskonałą zabawą całego zespołu za to odpowiedzialnego)? Z całą pewnością, mogę potwierdzić z autopsji - odkąd odkryłem Facebooka i Twittera Sonic the Hedgehog, moje zainteresowanie grami z jeżem wzrosło niepomiernie. Zachciało się wrócić do dawno ogrywanych tytułów, ba, nawet pokusiłem się o zakup paru innych, których okazji poznać nie miałem. Wszystko przez kilkanaście durnych memów... Niemniej wierzę, że nie jestem jedyną taką osobą.

Pamiętacie, jak mówiłem, że w artykule zajmiemy się rozrywką? Oto nadeszło clou programu. Przedstawiłem Wam sytuację, od teraz będę tylko pośrednikiem pomiędzy Wami, a internetowym geniuszem RubyEclipse i jego współpracowników - wybrałem i zgromadziłem tu sporo perełek, które wyszły spod ich dłuta na przestrzeni ostatniego roku.

Take my hand, we gotta go fast.

1. Na początek małe co nieco w temacie Sonic Unleashed i, eeeee, jeżołaka. Tak, to naprawdę był pomysł na postać. Sonic Team po prostu lubi popełniać błedy.

 2. "To uczucie, kiedy musisz ludziom w tweecie pisać, że serio są jakieś przeceny."

3. "To uczucie, kiedy ludzie pytają się, czy ty to prawdziwy ty."

4. Dobra, kończę z memomową. W przeciwieństwie do Sonika.

5. Swego czasu trzecia część Sonika na Segę Saturn miała dość dziwnie ułożony tytuł - Sonic the Hedgehog 3 & Knuckles. Internet nie mógł przejść obok tego obojętnie i ludzie zaczęli dodawać "& Knuckles" do tytułów innych gier, filmów, ogółem do wszystkiego. Ale to, co z biednym Knucklesem wyczynia Twitter Sonika, to, moi drodzy, jest prawdziwa sztuka.

6. Wyobraźcie sobie rozwydrzonego dzieciaka, który jakimś cudem trafił na ekskluzywne przyjęcie i zaczepia znanych gości głupimi tekstami. Ten dzieciak to social media Sonika.

7. Wielu może ignorować zaczepki, ale są też tacy, którzy dają się wciągnąć w grę.

8. Chwała ekipie Webbera, bo ich szaleństwo powoli udziela się innym Twitterom. Z takim Deus Exem wydaje się, że nawiązali niewidzialną nić porozumienia.

 9. Czasem humor jest niedostrzegalny na pierwszy rzut oka.

... No tak, tych tutaj też nie mogło zabraknąć.

10. Można by rzec, że promują wysokiej jakości sztukę (... i nie mówię tu o Undertale).

11. Dobry Jezu, nawet YouTube nie jest bezpieczny. (tutaj, w odtwarzaczu na stronie tego nie widać, ale to oczywiście materiał z oficjalnego konta)

12. Na Facebooku też nie spuszczają z tonu. Wystarczy być wystarczająco szybkim i skomentować ich post niedługo po publikacji, a bardzo prawdopodobne, że raczą odpowiedzieć w charakterystycznym dla siebie stylu.

13. W życiu by człowiek nie pomyślał, że Sonic jest tak zorientowany w popkulturze.

Jakby ktoś miał wątpliwości, o tło do tych wszystkich komentarzy zadbałem sam. Jeśli poczuliście się jak podczas przeglądania jakiegoś marnego posta na kwejku lub 9gagu, to znak, że wyszło idealnie.

14. Kreatywność tych ludzi zdaje się nie mieć granic. Ostatnio Sonic obchodził swoje 25. urodziny, więc fabryka memów SEGI postanowiła zaprosić do swojego biura aktorów podkładających głos pod Sonika i Eggmana (nemezis jeża). Z ich pomocą zorganizowali jedyną w swoim rodzaju sesję Q&A, otwartą technicznie rzecz biorąc dla wszystkich. Co raczej zrozumiałe, wyróżnieni na ich Twitterze zostali tylko co bardziej znani goście.

15. Zgadnijcie, kto poczuł się zobligowany wziąć udział w tej zabawie.

16. Możecie uciekać, ale to nic nie da. Oni nie oszczędzą nikogo.


@sonic_hedgehog - jesteście bohaterami, na jakich Sonic zasługuje.


Oficjalny Twitter Sonika: https://twitter.com/sonic_hedgehog

Twitter Aarona Webbera: https://twitter.com/RubyEclipse

Wywiad The Verge z Aaronem Webberem: http://www.theverge.com/2016/6/23/12008576/sonic-the-hedgehog-sega-twitter-interview-meme

*Ów światły człowiek wpakował również bełt w brzuch swojego ojca, kiedy ten siedział w toalecie, a tuż przed tym udusił swoją byłą łańcuchem, więc w sumie nie wiem, czy to taki dobry autorytet.

Ilustracje pożyczone ze stron:

giantbomb.com
www.tianxinqi.com


Jeszcze jako bonus na koniec, piękna krytyka Mighty No. 9 z ostatnich tygodni (był to kickstarterowy projekt, który pochłonął miliony, a wypluł kaszankę). Ironicznym jest, że "lepsze niż nic" to słowa samego twórcy w odniesieniu do jego gry.

Montinek
25 czerwca 2016 - 23:55