Gdzie oni się podziali - symulacja "żywego" miasta w Thief
Badland – gra, w którą powinieneś zagrać na swoim smartfonie/tablecie
Dostosowywanie pory roku do realiów gry
Wrażenia z bety Survarium – darmowego postapokaliptycznego FPSa
Assassin's Creed IV: Black Flag byłby lepszą grą, gdyby nie był Assassin's Creedem
Zanim zacznę grać...
Ciągnięcie danej serii w nieskończoność to obecnie jeden z najpopularniejszych marketingowych zabiegów na rynku. Dobre marki podparte oczywiście jeszcze lepszą reklamą ani myślą schodzić ze sceny. Pewne pozytywy istnieją, ale zdecydowanie więcej jest krytycznych, negatywnych stron tej polityki, nad którymi chcę się dziś skupić, bowiem „Growe Tasiemce” żywią się bez końca i rozmnażają w niewyobrażalnym tempie.
Współcześnie gracze mają coraz mniej praw i przywilejów. To absolutne przeciwieństwo w stosunku do wcześniejszych lat i zasad logicznego myślenia. Krótko i szczerze podzielę się z wami argumentami, które sprawiają, że czuje się oszukiwany przez producentów, wydawców i wszelkich firm branżowych.
DICE nie tworzy tegorocznego Battlefielda, bo naprawia czwórkę i stopniowo skupia się na SW: Battlefront. Niemniej EA nie pozwoliłoby sobie na taką przerwę – zwłaszcza w okresie, gdy to nawet najbardziej zagorzali fani marki Call of Duty składają pokłony przed rozgrywką serwowaną przez konkurencyjną markę. Dlatego nowy Battlefield tworzony jest przez studio Visceral Games, co zwiastowało pewne zmiany.
Niewątpliwie większość z nas pragnie mniejszego bądź większego rozwoju gier wideo. Sami udoskonalamy gry poprzez konstruktywną krytykę, publikowanie własnych przemyśleń, wymyślanie nowych rozkmin, czy zwyczajne zwrócenie uwagi na to co w danej produkcji nam pasuje, a co błaga o pomstę. Nie zauważamy tego z dnia na dzień, ale proces rozwoju gier trwa i odbywa się w całkiem niezłym tempie. Tylko.. czy aby na pewno kierunek obrany przez wielu twórców jest poprawny?
Od dłuższego czasu mówi się o ograniczaniu karty graficznej przez procesor. O wybieraniu podzespołów tak, by negatywnie na siebie nie wpływały. Niektóre teorie są słuszne, a inne wręcz śmieszne. Pozwólcie, że przyjrzę się temu tematowi podpierając się nieco wiedzą teoretyczną i praktyczną – jak na gracza przystało.
Po kolejnych znienacka pojawiających się gameplay’ach Wiedźmina 3 i kilku produkcjach Ubisoftu, byłbym skłonny powiedzieć, że tegoroczne targi niczym konkretnym już mnie nie zaskoczą. Cała sprawa nieco się zmieniła po zapowiedzi i przedstawieniu trailera Dead Island 2. Z uwagi na zbieżne Dying Light, które przecież łudząco przypomina „Martwą Wyspę” nie spodziewałem się właśnie takiej prezentacji zwłaszcza, że rodzi to ciekawą i unikalną wręcz sytuację na rynku.
Ubisoft rozpoczął swoją konferencję wzbudzając w widzach intrygę, ciekawość i względny optymizm. Pierwsze chwile wypełnił bowiem filmowy początek Far Cry’a 4, który sam wystarczyłby do podjęcia kilku słusznych komentarzy, acz wbrew pozorom później pojawił się w sieci bezpośredni gameplay. Sporo wrażeń, dużo materiału, jeszcze więcej epickości, a to wszystko jednak zdecydowanie zbyt mocno doprawione przesadnią.
Chciałoby się krzyknąć - nareszcie! Dopiero teraz sprecyzowano czym jest Early Access i jakie wiążą się z tym systemem konsekwencje. A zrobił to nie kto inny, jak sam Steam. Te można by rzec oczywiste wyjaśnienie przekreśliło jednocześnie całą idee wczesnego dostępu.
Ogromny biorąc pod uwagę polski rynek – sukces sprzedażowy osiągnięty przez Dead Island utwierdził twórców w przekonaniu, że tematyka zombie to ich specjalność. Poszli za ciosem i tworzą Dying Light, które na samym starcie oczarowało, lecz z czasem, gdy wtargnięto na sferę faktycznej rozgrywki - udowodniło, że z nową marką i świeżą ideą niewiele ma wspólnego. Grę przesunięto na przyszły rok i właśnie ta decyzja może uratować „umierające światło”.
Od dłuższego czasu na rynku istnieje jakiś trend leniwego pod względem premier okresu letniego. My, gracze również kojarzymy wakacje jako okres growego urlopu, ale urlopu właśnie od premier, nie od grania samego w sobie. Pozwólcie, że podzielę się z wami moimi argumentami i przemyśleniami, które mają na celu przybliżyć sens wypuszczania na rynek gier właśnie w najgorętszych miesiącach roku.