Witam wszystkich pecetowych hardcorowców. Temat nadal pozostaje otwarty. Poprzedni wpis kolegi został niezwykle ciepło przyjęty, ale jeszcze wiele kwestii jest do wyjaśnienia. Postanowiłem, że dodam swoje trzy grosze do sprawy. A jest dobra okazja, aby do tego wrócić, gdyż nie dawno miała miejsce premiera Dark Souls II. Zatem zapraszam do zapoznania się z moim wpisem.
Internet Explorer to idealna przeglądarka do ściągania innych przeglądarek. Nioch, nioch, nioch… Ten stary i mało śmieszny żart do dzisiaj jest wykorzystywany w dyskusjach na temat tego, który program do przeglądania WWW jest lepszy. Ogólnie zaczynanie tego tematu to wbijanie kija w mrowisko i uruchomienie taśmy z napisem Niekończąca się Opowieść. Ale ja nie zamierzam przeprowadzać żadnych wywodów na temat tego, która przeglądarka jest najlepsza. Chciałem stanąć w obronie tej najbardziej poszkodowanej. Zapraszam zatem na trzecią część cyklu, w którym staram się udowodnić, że pewne rzeczy są krytykowane niesłusznie.
Na co dzień pracuje jako informatyk/serwisant w firmie, która oferuje kompleksowe usługi informatyczne dla innych firm z różnego sektora. W skrócie ta praca polega na tym, że jak zadzwoni któryś z klientów i zgłosi, że Pani Krysia z Księgowości nie ma Internetu, to trzeba się udać na miejsce i to naprawić. I nie ważne co zrobimy, co wymyślimy, jak będziemy postępować. Pani Krysia musi mieć swój Internet.
Na co dzień pracuje jako informatyk/serwisant w firmie, która oferuje kompleksowe usługi informatyczne dla innych firm z różnego sektora. W skrócie ta praca polega na tym, że jak zadzwoni któryś z klientów i zgłosi, że Pani Krysia z Księgowości nie ma Internetu, to trzeba się udać na miejsce i to naprawić. I nie ważne co zrobimy, co wymyślimy, jak będziemy postępować. Pani Krysia musi mieć swój Internet.
Dzisiaj na przekór temu co mówi wstęp znowu będzie historia od klienta indywidualnego.
Na co dzień pracuje jako informatyk/serwisant w firmie, która oferuje kompleksowe usługi informatyczne dla innych firm z różnego sektora. W skrócie ta praca polega na tym, że jak zadzwoni któryś z klientów i zgłosi, że Pani Krysia z Księgowości nie ma Internetu, to trzeba się udać na miejsce i to naprawić. I nie ważne co zrobimy, co wymyślimy, jak będziemy postępować. Pani Krysia musi mieć swój Internet.
Każdy kto w choćby najmniejszym stopniu miał styczność z komputerem kojarzy markę Avast. Ten Czeski producent oprogramowania osiągnął na Polskim rynku niewątpliwy sukces. Od lat dostarcza programy antywirusowe, które goszczą na wielu komputerach i ochraniają je przed złośliwymi rzeczami. Z oczywistych względów największą popularnością cieszy się darmowa wersja programu Avast. Jednak pojawiają się często głosy jakoby był to słaby antywirus, który przepuszcza mnóstwo infekcji, spowalnia system i ogólnie jest do niczego... To wszystko nieprawda. Postaram się udowodnić, że Avast to dobry program, a negatywne opinie o nim są przesadzone.
Można by zacząć ten wpis od zwrotu jak zwał tak zwał. Określeń na ten irytujący typ infekcji jest wiele. Samych wariacji tego ustrojstwa też jest kilkanaście. Ale generalnie chodzi o to samo: wyłudzanie pieniędzy przez zastraszanie i utrudnienie dostępu do komputera. Zacznijmy jednak od początku. Przychodzi taki moment kiedy włączamy komputer i zamiast pulpitu ukazuje nam się biała plansza. Na tej planszy dostajemy informacje jakoby nasz system został zablokowany przez policje i aby go odblokować musimy zapłacić spore pieniądze. W tym wpisie postaram się podać kilka sposobów jak usunąć tego wirusa oraz jakie kroki podjąć aby taka sytuacja się już nie powtórzyła.
(Nie używamy programu Combofix).
W świecie komputerów jest kilka przypadków kiedy coś jest dobre, ale opinie o tym czymś są bardzo złe. Postanowiłem wyprostować kilka kwestii i obronić pewne marki oraz ich produkty, zdjąć przypinaną im od wielu lat krzywdzącą metkę. Mój wybór na pierwszą część jest oczywisty. To system Windows Vista. Nowy produkt Microsoftu debiutował na przełomie w czasach kiedy siódma generacja konsol się rozpędzała, gry szokowały coraz lepszą oprawą audiowizualną, a do naszych domów zawitał standard HD. Zatem wypadałoby aby Vista też była jakimś przełomem. I rzeczywiście była.
Nie minęło wiele czasu od mojego wpisu, w którym opisywałem jak to smutno jest kiedy portale z oprogramowaniem i producenci aplikacji wciskają nam śmieci. Jednak pojawiła się nadzieja, taka malutka gwiazdka z nieba, która robi się coraz większa i świeci mocniej. A jej światło jest wstanie przysłonić te wszystkie zbędne rzeczy jakie możemy napotkać przy Instalacji czegokolwiek. Ta gwiazdka to program Unchecky. Póki co jest on w fazie Beta, ale dostaje bardzo często aktualizacje i staje się coraz silniejszą bronią przeciwko nachalnym instalatorom. Przyjrzyjmy się jak sytuacja ma się teraz.
Nie trudno odnieść wrażenia, że w dzisiejszych czasach zawsze znajdzie się cwaniak, który szuka jeleni na każdym kroku. Naciągacze żerują na ludzkiej naiwności i nieznajomości tematu. Najgorszy jest fakt, że często robią to całkowicie legalnie i ciężko znaleźć na jakiś paragraf. Przykładów nie trzeba daleko szukać. Ostatnio coraz popularniejsze stają się trzy takie „usługi”: darmowe doładowania, konkursy z ankietami oraz lokalizowanie telefonu za pomocą jego numeru. To wszystko wielka ściema. Zapraszam na kolejny szybki i krótki wpis z cyklu: używajmy tego co mamy w głowie podczas korzystania z Internetu oraz telefonu.