Na With Us Until You're Dead czekałam z wielką niecierpliwością. W zasadzie jest to najbardziej wyczekiwana przeze mnie płyta tego roku. Miło mi oznajmić, że i tym razem Archive nie zawodzi! Na krążku silną reprezentację instrumentalną wspierają wokalnie: kobieco i silnie Maria Q, męsko Dave Pen, męsko i genialnie Pollard Berrier, nieco mrocznie i miejscami zachrypnięcie Holly Martin – nowy nabytek kolektywu.
With Us Until You're Dead zawiera 12 utworów, które miałam już przyjemność wysłuchać. Archive udostępniło cały album do posłuchania w aplikacji Deezer na tydzień przed premierą. Jest to niewątpliwie miły gest w kierunku przebierających z niecierpliwości nogami fanów. Co można rzec o nowej płycie? Cechą wspólną dla całego albumu jest bardzo wyraźny beat. Muzycy pokazali, jak wiele można stworzyć wokół jednego podobnego dla większości utworów rytmu oraz udowodnili, że nie każda piosenka musi w związku z tym brzmieć tak samo. Poza tym przejścia utworów są dopracowane w najmniejszym szczególe – jeden utwór płynnie przechodzi w kolejny. Widać, że koncept jest tu bardzo spójny.
Na Gamescomie zmierzyłem się z pecetową wersją Dark Souls, znaną jako Prepare to Die Edition. Ten niesławny port konsolowego hitu From Software powinien mnie zabić – tak przynajmniej sadziłem po komentarzach na forach, w których posiadacze komputerów wylewają żale pod adresem japońskiego studia. Ku mojemu zaskoczeniu, kiepska konwersja nie pogorszyła mojego wzroku, nie spowodowała osłabienia ciała, ani nawet nie popsuła humoru. Bo dobra gra pozostanie dobrą grą, niezależnie od tego, jak słaby port otrzyma.
O poziomie polskiej piłki nożnej można dyskutować godzinami, a i tak większość dojdzie do jednego wniosku – zarówno nasza reprezentacja, jak i drużyny z ligi to tak naprawdę piłkarskie kraje trzeciego świata. Niby drugi raz z rzędu awansowaliśmy do mistrzostw Europy (z czego ostatnio z racji bycia gospodarzem imprezy), niby potrafimy toczyć bój z teoretycznie lepszymi przeciwnikami. Jednak, jak to zawsze bywa, jest jedno „ale” - nie odnosimy sukcesów. Kibice przenoszą się na ligę angielską, hiszpańską bądź niemiecką, które, nie oszukujmy się, biją nasze rozgrywki na głowę. Mimo to, mogłoby się wydawać, że po pierwszej kolejce T-Mobile Ekstraklasy pojawia się małe światełko w tunelu.
Zabójca GTA czy kolejna byle jaka gra w miejsko-gangsterskich klimatach? Odpowiedź jak zwykle leży gdzieś pośrodku.
Przed paroma tygodnia przedstawiłem Wam moje pierwsze wrażenia z zabawy w trybie multiplayer w pecetowej wersji gry Max Payne 3. Pomimo kilku zarzutów odnośnie kwestii technicznych wyłaniał się z nich mimo wszystko pozytywny obraz rozgrywki. Dzisiaj postanowiłem powiedzieć Wam, dlaczego podjąłem decyzję o rezygnacji z tej produkcji. Niestety, z czasem problemy zaczęły tylko narastać…
Dla większości fanów poprzednich odsłon serii Max Payne tryb multiplayer w trzeciej części stanowi jedynie ciekawostkę, nieistotny dodatek do kampanii dla pojedynczego gracza. Szczerze mówiąc, początkowo myślałem podobnie, ale wszystko zmieniło się, gdy zobaczyłem pierwsze gameplaye z konsolowej wersji. Odniosłem wrażenie, że sieciowa rozgrywka w produkcji studia Rockstar ma naprawdę duży potencjał. Teraz, gdy mam na koncie przeszło 15 godzin zabawy z innymi graczami i osiemnasty poziom doświadczenia, postanowiłem podzielić się z Wami moimi wrażeniami. Jeżeli wciąż wahacie się nad zakupem pecetowej wersji tego tytułu lub chcielibyście przedstawić własną opinię odnośnie rozgrywki wieloosobowej w grze Max Payne 3, to zapraszam do dalszej lektury…
Pomysł na rozgrywkę w Haxball przypomina rozwiązanie znane z popularnego dawniej w naszym kraju Netsoccer. Twórcy z pewnością nie można oskarżyć o plagiat, ponieważ pod wieloma względami ta przeglądarkowa produkcja różni się od protoplasty. Jeśli lubicie proste, aczkolwiek wciągające „flashówki”, zapraszam do dalszej części wpisu.
Pograłem kilka godzin w Dragon’s Dogma, nową grę akcji RPG od studia Capcom, i muszę przyznać, że na razie jest bardzo dobrze. To dynamiczna produkcja, w której w końcu towarzyszy nam aktywna i samodzielna drużyna, a sama rozgrywka jest otwarta. Dzięki temu walki z mitologicznymi bestiami stają się ciekawsze i bardziej satysfakcjonujące. Gra ma jednak parę problemów, które widać już teraz. Zanim o nich opowiem, przywitajcie wirtualną wersję Heda zwaną Jasmin i znajdującą przyjemność w tłuczeniu ceramicznych dzbanków...
Koncepcję Dirta odrzuciłem już dawno, ale pomyślałem, że skoro nie pośmigam na rajdowych bezdrożach Skandynawii, to przynajmniej porozwalam sobie przeciwników z bananem na twarzy. Pojawiło się demo Showdown i pomyślałem „ok”, zassałem prawie 3 GB danych, odpaliłem. Z ekranu wali prawym podbródkowym reklama AMD i budzi się we mnie pierwszy niepokój, czy mój Geforce nie zostanie potraktowany jak produkt 3 kategorii. Na szczęście gra sama wykryła optymalne detale, więc szybciutko sprawdziłem jakie tryby udostępnili twórcy w wersji demonstracyjnej.
Jako posiadacz peceta i konsoli stwierdziłem jakoś przy premierze Witchera 2 że poczekam. Gra akcji to coś co wolę sobie odpalić na Xie i bawić się bez spadków płynności które może mi przecież zaserwować mój wspaniały, ale zębem czasu tknięty pecet. Po kilku(nastu) miesiącach okazało się, że wybrałem dobrą drogę. CDP z odpowiednią pompą zapowiedział premierę W2 na konsole Microsoftu. Pozostawało czekać i przy najbliższej możliwej okazji, zdobyć kopię dla siebie.