Menedżerowie wielkich sklepów muszą się strasznie nudzić lub mieć dziwne poczucie humoru. Bo takich rzeczy, jakie oni wymyślają nie było nawet w Erze (R.I.P.)
Dawno mnie nie było w Kauflandzie. W okolicy nie ma, a najbliższy jest tak umeblowany, że aby przejść od wejścia do kasy, to trzeba okrążyć sklep niemal dookoła. Poza tym, brakuje biedronkowej coli i tescowych ciastek. Ich puszek z niezdatnymi do spożycia płynami, zwanymi górnolotnie piwami, mi nie brakuje. Ani trochę.
Do Kauflanda udałem się, bo akurat pilnie potrzebowałem rozmienić stówkę. Wchodzę. Nic się nie zmieniło - najpierw warzywa i owoce, rundka dookoła i już na horyzoncie widzę gumy orbit, które przy okazji rozmieniania mojej fortuny, chciałem zakupić. Jeśli czyta to mój dentysta, to tak – myłem rano zęby, ale chińszczyzna zrobiła spustoszenie w mojej jamie ustnej i zamiast mrożącego oddechu z reklamy, z moich ust wydobywało się coś na kształt pary z kuchni polowej – bigos i grochówka. Chińskie? Nie, ale zapaszek podobny.
Gatunek RPG uważałem zawsze za jeden z najpiękniejszych i najciekawszych z szerokiego wyboru, jaki oferują nam gry wideo. Już sama jego nazwa, czyli Role-Playing Game (Gra w Odgrywanie Ról) sugeruje, że mamy do czynienia z tworem, który angażuje naszą wyobraźnię. Odrzucając złośliwe komentarze na temat zarośniętych geeków rzucających w półmroku wielościennymi kośćmi trzeba przyznać, że zazwyczaj to właśnie gry RPG są najczęściej przytaczane, jako przykłady tytułów ambitnych i niejednokrotnie potrafiących chwycić odbiorcę za serce. Sam, choć potrafię czerpać radość ze znakomitej większości gatunków gier wideo, uważam RPG za jeden ze swoich ulubionych. Tymczasem nawet teraz, z głowy potrafię wymienić kilkadziesiąt absurdów i nieścisłości, które powodują, że te wszystkie fantastyczne światy stają się sztuczne i groteskowe. Takich list pojawiło się w sieci już kilka, ale ponieważ ostatnio ogrywam kilka fajnych RPG, postanowiłem spróbować stworzyć swoją. Z przymrużeniem oka i na wesoło, zapraszam Was do przeglądu swojej listy.
Forfitery to mini-felietony. Mniejsze od Rojopojntofwiu, ale większe od Szybkiej rozkminy. Nie zawsze traktują o grach.
Triki doprowadzane do perfekcji, trenowanie oryginalnych i przeefektownych zagrań, niecodzienny Freestyle. Zawsze kochałem oglądać coś takiego. Zabawa murowana, frajda przednia. Dzisiejszy pokaz magicznych sportowców będzie spod znaku piłek. Footballowych, rugby i do tenisa. Nogi, łapy, rakiety. Nieważne. Pasja i oddanie mogą wiele. Kombinacje wyśrubowane do granic możliwości. Szacun dla bohaterów tych filmików.
1. Najlepsi gracze footballu amerykańskiego prezentują zagrywy zmiatające łby, odrywające szczeny. Łapacze, kopacze, różne specjalizacje. Każdy ma swoją banię i rolę w teamie. Na prawdę niecodzienne i zaskakujące pokazy, które aż zastanawiają czy są autentyczne. Killer dzisiejszego felietonu. Zapraszam.
Witaj, czytelniku. Witaj i ty. Ty także. Chcecie zajrzeć do mego skromnego skarbczyka ze znaleziskami wszelakiej maści? Mam nadzieję, że tak, bo znowu skompilowałem smakowitą porcję ciekawostek. Mamy Tetrisa, Mortal Kombat, Dooma, Assassin's Creed, filmowe plakaty i filmik z serii Dorkly Bits. Hejże!
Fan Art - Ezio jako seksowna zabójczyni
Oto wizja Willa Muraia dotycząca tego, jak wyglądałaby żeńska wersja naszego ulubionego zabójcy z Florencji. Odpowiedź - wyglądałaby apetycznie.
Freddie Wong (freddiew) otworzył swojego czasu cykl „Creative Nerds!”. Jest to jednak postać tak interesująca i płodna, że postanowiłem poświęcić jej specjalną serię artykułów. W poprzedniej części wygraliśmy w Internecie tajemniczego Pana Tootsa, odparliśmy atak złodziei rodem z Kevina samego w domu oraz skorzystaliśmy ze „zmodyfikowanego” wesołego miasteczka. Pora na większy talerz doznań. Dzisiaj zwiedzimy z Wongiem targi E3, sprawdzimy jego umiejętności w salonie gier Arcade i na specjalnej arenie treningowej dla Ninja. Klimat podkręcimy drugą częścią Ataku Dupków-Jedi oraz standardową, soczystą strzelaniną. Każdy powinien znaleźć coś chorego dla siebie. Mocna porcja wrażeń, po dość długiej nieobecności. Przepraszamy, zapraszamy, miłego weekendu życzymy. Freddie i ROJO.
W sam raz na niedzielne popołudnie - zestaw linków prowadzących do obrazków przeróżnych. Bo tak jakoś się złożyło, że teraz mam dla Was (prawie) tylko obrazki. Jest komiks, są działania artystyczne i uśmiech historii. No i jak zwykle, jest też coś jeszcze.
Rok 2000 w 1910
Czyli obrazek, na którym ktoś zebrał grafiki prezentujące wyobrażenia żyjących ponad 100 lat temu ludzi na temat (wówczas niemal mitycznego) roku 2000. Zabawny kawałek historii wyraźnie pokazujący jak bardzo nie jesteśmy w stanie przewidzieć tego, co czeka nas na przełomie kolejnych stuleci.
Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że wszyscy zainteresowani mają już E3 po dziurki w nosie, o ile nie gorzej. Każdy już się wymądrzył co sądzi na temat tegorocznej edycji, więc przyszedł czas na nieco bardziej niestandardowe podsumowanie. Ktoś, kto wpadł na ten pomysł jest geniuszem i biję przed nim pokłony. Wiem, że krótkie wpisy nie są tym, czego "góra" Gameplaya by oczekiwała, ale w tym wypadku nie ma innego wyjścia - zapraszam do rozwinięcia
Szybka rozkmina to cykl felietonów, który oprócz ukazania interesującego zjawiska, gamingowej ciekawostki, śmiesznego filmiku lub ukrytego bonusu - zaprasza Was do dyskusji na konkretny temat i wzięcia udziału w ankiecie.
Game over, mission failed, You’ve been killed by…, You’ve been hit by … Ale jak to?!? Tam nikogo nie było!!! Skąd on się wziął?!? W gry się gra, w gry się też przegrywa. A to sejwusia się zapomniało machnąć, a to ktoś nas zaskoczył, a to poziom trudności oszukał. Powodów jest wiele. Złość, smutek, rozczarowanie, rozgoryczenie, furia czasem i płacz. Bywa. Emocje nam znane, często zrozumiałe. Zobaczycie dzisiaj osoby, które w swej dezaprobacie przekroczyły jednak pewną granicę. O ową cienką gamingową linię zapytam również Was. Zdarzyło się Wam kiedyś tak wybuchnąć, że coś obok na tym ucierpiało? Gry to pasja. Bywa to jednak pasja szewska….
Uwaga, jeśli nie macie ukończonych 18 lat – nie wchodźcie! Jeśli macie, tak czy inaczej - wchodzicie na własną odpowiedzialność!
Kamasutra, Kama Sutra, Kama to traktat indyjski o seksualności i zachowaniach seksualnych. Są to "Aforyzmy o miłości napisane przez Vatsyayana", ówcześnie znane jako rozprawy o miłości, przeprowadzające wszechstronną analizę współżycia seksualnego i dostarczające wielu informacji pobocznych na temat kultury. Kamasutra uważana jest za tekst filozoficzny, wzbogacający ars amandi w płaszczyźnie życia szczęśliwego. W Polsce tekst ukazał się w roku 1985 jako "Kamasutra, czyli traktat o miłowaniu" w przekładzie Marii Krzysztofa Byrskiego. Tyle historii w telegraficznym skrócie. Wiadomo o co chodzi. Pora na humorystyczną, lekkostrawną wersję pluszową, uskutecznioną przez mojego kolegę (serio, nie jest to moje dzieło, a żałuję). Odstawmy więc na chwilę ciężkie rozkminy, odmóżdżmy się trochę i zahaczmy o absurd. Wszystko w myśl doktryny Roja: „Nie ma życia bez porycia!”. Nuda bywa niepokojąco kreatywna…
Ach, jak ten czas leci. Już 25-ty odcinek mego internetowego gratowiska ląduje na Gameplayu. Jakoś tak się składa, że społeczność skupiona wokół produkcji Valve jest na tyle płodna, że co i rusz trafiam na jakieś fajne "coś". Tym razem jest to genialny zwiastun stworzony na bazie pierwszego Half-Life'a. Prócz tego mamy nieco niemal-pornografii, GTA Google Map Street View, najbardziej pokręcony tor świata, życiowe RPG i jeszcze takie tam inne...
X-Men: Pierwsza Klasa - marketing też pierwsza klasa
Jeśli mieszkasz w Kalifornii, to z pewnością podczas święta Memorial Day (ostatni poniedziałek maja) na niebie ujrzałeś/aś wielkie iksy. Spokojna głowa - kosmici jeszcze nie atakują. To wytwórnia Fox reklamuje piątkową premierę najnowszego filmu o mutantach. Takie akcje lubię, a i film podobno zupełnie nienajgorszy jest (w tym momencie - rottentomatoes: 96%, metacritic: 78%). Tutaj macie facebookową galerię latających X-ów.