Muzyczne podsumowanie roku 2021 - najlepsze albumy!
Recenzja płyty Silver Snakes - Death and the Moon. Coś nowego dla fanów Nine Inch Nails
Od lat to samo. Recenzja płyty The Prodigy - No Tourists
Recenzja płyty Basta. Nosowska tańczy, a ja razem z nią
Prodigy - The Fat of the Land. 20 lat minęło...
Blast from the Past, czyli Far Cry 3: Blood Dragon
W 2009 roku Trent Reznor zakończył na jakiś czas działalność Nine Inch Nails jako bytu koncertowego, odłożył też na później pisanie muzyki na album z logo NIN. Zajął się muzyką filmową (opłaciło się - Oscar za soundtrack do The Social Network to chyba całkiem niezła ozdoba do postawienia na kominek), powołał także do życia nową grupę. How to destroy angels to czteroosobowy kolektyw, do którego należą jeszcze żona Reznora - Mariqueen Maandig, wieloletni współpracownik, współtwórca muzyki do dwóch ostatnich filmów Finchera - Atticus Ross oraz odpowiedzialny za stronę wizualną (a ostatnio także za brzdąkanie na jakimś dziwnym instrumencie) Rob Sheridan. 13 listopada ukaże się drugie oficjalne wydawnictwo grupy - An omen EP i to o tej płytce jest ten wpis.
Po dniu pierwszym, był dzień drugi. Mowa oczywiście o OFF Festivalu, z którego postanowiłem zrobić relację w ubiegły weekend. Na część drugą tego profesjonalnego przeglądu trzeba było czekać cały tydzień. Cóż z tego, skoro mam sporo fachowych uwag na temat wyglądu i ruchu scenicznego muzyków. I parę nieśmiałych wzmianek o muzyce, która, niestety, przeszkadzała w podziwianiu stylizacji zagranicznych artystów.
Pierwszego dnia tegorocznej edycji Off Festivalu Warszafski Deszcz mógłby zagrać płytę Nastukafszy i nie potrzebowałby sampli deszczu. Padało. Mimo tego, dzielni hipsterzy ze wszystkich kontynentów stali pod scenami i tłoczyli się w namiotach, aby doznawać i dzielić się tym w serwisach społecznościowych. Wśród nich stałem i ja, zblazowany, podstarzały „dziennikarz komputerowy”, który ocenianie każdego przejawu kultury ma wpisane w motto życiowe. Stałem i oceniałem, bez emocji i z ogromna precyzją, bo ktoś przecież musi uporządkować ten bałagan.
Weekendowy Mózgorezator nadszedł. Tym razem przygotowałem dla Was odcinek specjalny, chociaż mam w zanadrzu też inny ciekawy zespół. Na forum NeoGaf znalazłem pojawił się interesujący wątek, w którym użytkownicy wyszukują w serwisie YouTube filmiki i muzykę łączące dubstep ze światem gier wideo. Jak pewnie się spodziewacie, efekty są porażające :)
Peggle to nie jedyna gra, któa zyskuje w połączeniu z dubstepem. Farming Simulator również od razu nabiera kolorów.
Nie tak dawno temu grupa Gorillaz obchodziła swoje dziesięciolecie istnienia na rynku muzycznym. Z tej okazji wydała płytę The Best Of, a chwilę później… limitowaną edycję trampek Conversa. „Komercha”? Niekoniecznie. Choć za wirtualnym bandem stoi pułk ludzi, w rzeczywistości tworzy go dwóch szalonych Brytyjczyków, którzy skutecznie zaszczepiają w odbiorcach artystyczne idee. Jak oni to robią?
Jakieś sto lat temu pisałem o becie gry FRACT, króciutkiej przygodówki zręcznościowo-logicznej, łączącej niezwykłą oprawę wizualną z przyciężkawą elektroniczną muzyką. Nie jest żadną tajemnicą, że twórcy tej produkcji pracują od wielu miesięcy nad jej pełnoprawną kontynuacją (wiedzą o tym wszyscy, którzy śledzą konta społecznościowe ekipy). Teraz pokazano konkrety i nakreślono, czym gra stanie się w przyszłości. FRACT OSC, bo tak nazywa się odświeżony projekt, będzie unikalną wyprawą do artystycznie nienagannej rzeczywistości elektronicznych półtonów i syntetycznych pobrzękiwań, podczas której staniemy się kompozytorami muzyki elektronicznej.
Piękne sobotnie popołudnie 3 września 2011 roku to dla wielu z Was to ostatni moment na złapanie oddechu przed rozpoczęciem szkoły. Nie jest istotne czy planujecie dzisiaj odpoczywać w domu czy też wybieracie się na imprezę, że wakacje zakończyć z hukiem. Ważne natomiast, żeby towarzyszyły Wam solidne mózgorezatory! Te prezentowane przeze mnie dzisiaj są naprawdę mocne, więc łapcie za poręcze foteli i klikajcie na link "zobacz więcej". Panowie i panie - poznajcie Sub Focusa.
Idę za ciosem. Z racji faktu, że długo nie prezentowałem Wam żadnych zespołów, to zaryzykuję stwierdzenie że Wasze mózgi, po wczorajszym Hadouken!, wytrzymają jeszcze trochę. Dobrze, że mieliście sporą przerwę od moich mózgorezatorów, bo dzisiaj prezentuję Wam absolutnego hiciora, który nawet z najbardziej odpornych szarych komórek zrobi rzadką galaretę - poznajcie Mindless Self Indulgence!
Ciężko stwierdzić jaki rodzaj muzyki gra MSI. Sami siebie określają - "industrial jungle pussy punk", ale znając zwariowane podejście członków zespołu do swojego wizerunku można spokojnie założyć, że nazwa ta nic nie znaczy. Osobiście określiłbym muzykę tworzoną przez Mindless Self Indulgence jako agresywną wariację na temat punk rocka i muzyki elektronicznej.
Wiele osób sądzi, że muzyka ośmiobitowa to pieśń przeszłości - sprawdzała się całkiem nieźle jako podkład do starych gier, ale dzisiaj nie ma już miejsca bytu. Chciałbym pokazać wam, że jest to twierdzenie zupełnie nietrafione. Wciąż istnieje wiele zespołów, które grają muzykę 8-bit - i to naprawdę dobrą. W rozszerzeniu możecie znaleźć krótką prezentację kilku szczególnie interesujących kawałków.
Lubicie mielić swoje szare komórki na papkę, przy pomocy muzyki elektronicznej? Ja ostatnio coraz bardziej, a gdyby ktoś jeszcze dwa-trzy lata temu powiedział mi, że będę słuchać takiej „rąbanki” roześmiałbym mu się w twarz i wrócił do słuchania Pink Floyd’ów. Nie wiem, czy to ja się zmieniam, czy po prostu dub-stepy i inne tego typu twory wewoluowały w strawnym dla mnie kierunku, ale coraz częściej sięgam po takie właśnie koimaty. Parę dni temu dorwałem się do Skrillexa, a.k.a. Sonny’ego Moore’a – młodego producenta rodem z Los Angeles. Pewnie o tym nie wiecie, ale jest bardzo prawdopodobne, że już mieliście z nim styczność. Jak to możliwe? Otóż utwór Kill Everybody z płyty Scary Monsters and Nice Sprites został wykorzystany jako podkład w jednym z trailerów Uncharted 3: Drake’s Deception.