Jestem typem gościa, który, jeśli coś się w nim zbiera, zwyczajnie musi to z siebie wyrzucić, a przyświecają temu cele niemalże tylko egoistyczne, jak choćby ten: by mieć spokój. W tym wypadku jest podobnie, nie mam zamiaru wcielać się w Homera czy innego Szekspira i pisać utwór, który zdefiniuje funkcjonowanie pewnej społeczności czy wręcz epoki, lecz jedynie wykrzyczeć w nerwach pewne słowa, załamując ręce nad tym, jak godzimy się z obecnym stanem rynku gier wideo i jak napędzamy pewne negatywne tendencje, które go kształtują.
W poprzednim artykule z serii „10 najbardziej…” Imperialista przedstawił Wam w pełni subiektywne TOP 10, które z różnych powodów nie zostały zauważone przez wiecznie wygłodniałą brać. Dziś z kolei, chciałbym przedstawić Wam nieco szerzej 10 tytułów, które także z wszelakich względów były zbyt przychylnie potraktowane zarówno przez graczy, jak i dziennikarzy. Sami zresztą wiecie, że nasza branża jest na tyle nieprzewidywalna, aby w wielomilionowych nakładach przyjąć dzieło z pozoru kompletnie niemające jakiegokolwiek potencjału, z kiepską grafiką i powielaniem tych samych schematów od wielu lat. Tak, już wiecie, którego kandydata chcę wywołać do tablicy.
Podobno życie toczy się w cyklach. Coś w tym jest, choćby na przykładzie moim i gier komputerowych. Dwanaście lat temu byłem pierwszym Polakiem który grał w Diablo II i pisałem pierwszą recenzję w polsce. W zeszłym roku byłem jednym z pierwszych, którzy zagrali w Diablo III i tym razem o grze nie pisałem, tylko miałem przyjemność pracować nad jej polską wersją. Emocjonalny związek z tytułem i obecność w napisach końcowych do tej pory skutecznie powstrzymywały mnie przed wystawieniem Diablo III notki wliczanej do średniej serwisu. Może już czas się przełamać?
Nie znam osoby, która nie słyszałaby o Spyro. Nawet jeśli ktoś wówczas nie należał do posiadaczy odpowiedniej do uruchomienia gry platformy. Przygody małego smoka były znane każdemu tak bardzo jak dzisiejsze zmagania Nathana Drake'a we wspaniałej serii Uncharted. Dlatego też zdecydowałem przypomnieć kilku graczom omawianą markę. Wszakże niezależnie od tego, czy graliśmy u siebie, znajomych czy rodziny spędziliśmy przy tym tytule sporo godzin, a jeśli nie, to i tak wiemy o co mniej więcej w tej produkcji chodzi.
Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie to cykl krótkich felietonów, w których poruszam tematykę popularnych kiedyś i obecnie tytułów i ich ewentualnych kontynuacji, o których nie wiemy absolutnie nic (być może nawet deweloperzy o nich też nic nie wiedzą) albo o których jakiś czas temu słuch zaginął. Nie wiemy czy powstaną, ale z całą pewnością wielu graczy czekałoby na te pozycje z zapartym tchem. Dziś bierzemy na warsztat serię SWAT.
Wiemy dobrze, że w tym roku w kategorii strzelanin doszło do starcia Battlefield 3 vs Modern Warfare 3. Doszły nas też słuchy o zaczepnej (żeby nie powiedzieć agresywnej) polityce EA, które na każdym kroku puszczało pstryczka w nos swojemu konkurentowi. Pomijając kwestię jakości samych gier i to, że każdy lubi co innego i sam doskonale potrafi dostrzec plusy/minusy obu produkcji (a myślę, że domyślacie się po czyjej gameplayowej stronie jestem), to niektóre elementy tej polityki były wręcz chamskie. Najnowszą reklamę uważam za przegięcie:
Pamiętacie inne zaczepki? Było ich kilka...
Kilka dni temu Bashiok ogłosił, że nowa strona Diablo pojawi się już niedługo i na pewno przed rozpoczęciem beta testów gry. Nikt chyba jednak nie spodziewał się, że nastąpi to tak szybko. A jednak! Pod tym adresem możecie podziwiać nową stronkę i co najważniejsze, jest ona dostępna również w języku polskim.