Finały odbywały się na stadionie Sangam Stadium, który w roku 2002 gościł uczestników Piłkarskich Mistrzostw Świata. Mogący pomieścić blisko 70 tysięcy widzów, zgromadził około 40 tysięcy sympatyków LoLa. Aranżacja całego finału, wybiegała dużo dalej niż poprzednie tego typu eventy. E-sport z transmisji kamerą internetową, prowadzoną przez dwóch niemedialnych nerdów, w czarnych t-shirtach na tle byle jakiej płachty powieszonej w tle; przerodził się w telewizyjne studia, wywiady, tłumy fanów na profesjonalnie przygotowanej scenie i pulę nagród, która zawróciła w głowie nawet osobom niezainteresowanym w temacie.
Na początku kwietnia, w Warszawie odbyły się finały jednej z najpopularniejszych na świecie sieciowych gier komputerowych, czyli „World of Tanks”. Publiczność dopisała, emocji nie zabrakło, a ja postarałem się maksymalnie wczuć w klimat imprezy.
E-sport to z pewnością drażliwy temat. Dla fanatyków „prawdziwego” sportu, gdzie liczą się tylko i wyłącznie litry wydzielonego potu na sekundę, taki twór nie ma nawet prawa istnieć. Że co, siedzenie przed komputerem określasz mianem sportu? Owszem, zdarzy mi się, i wcale nie czuję się przez to gorszy.
Droga od powstania dyscypliny sportowej do nadania jej miana konkurencji olimpijskiej często bywa długa i wyboista. Historia pokazuje, że taki proces musi trwać przynajmniej kilkadziesiąt lat, a przeważającym czynnikiem jest oczywiście popularność danej dyscypliny. W przypadku e-sportu o przekroczeniu wymaganego progu nie może być jeszcze mowy, jednak wysunięcie dalekosiężnych planów nie wydaje się takie bezpodstawne.
Czasami zastanawiam się jak długo będzie to trwać. Jak długo gry w oczach mediów, będą głupimi gierkami dla nastolatków, sprowadzającymi ich na złą ścieżkę, nakłaniającymi do kradzieży, mordów. Ludzie muszą w końcu pójść o krok dalej, dorosnąć w prawdziwym tego słowa znaczeniu, żyć wraz z postępem technologii, oderwać się od starodawnych zwyczajów i być ponadczasowi.
„Jestem księdzem i razem z grupką znajomych chcemy zorganizować coś czego jeszcze w historii nie było a mianowicie I TURNIEJ ŚW IZYDORA W LOL. Chcemy aby przy okazji sportowej rywalizacji młodzi ludzie dowiedzieli się kilku ciekawych rzeczy, dobrze się bawili i zdobyli atrakcyjne nagrody (jeżeli rozdamy 20k RP lub więcej to już nie są żarty - w zależności od sponsorów).” Taki tekst pojawił się na jednym z forów zrzeszających fanów League of Legends. Temat szybko zalała fala bluzgów, oskarżeń o trolling i niewybrednych żartów na temat księży. Wszystko się względnie uspokoiło dopiero po tym jak Sarsik (użytkownik, który zostawił tą wiadomość) podał sporą ilość informacji na swój temat wliczając w to prywatnego facebooka i numery telefonów...
Korea zdominowała tegoroczne mistrzostwa gry League of Legends. SK Telecom T1 wygrało z chińskim Royal Club 3:0. Przez większość meczy Koreańczycy gromili przeciwnika, także ciężko wątpić w ich zwycięstwo. Teraz, kiedy finały mamy już za sobą, możemy wreszcie z chłodniejszym okiem pogadać o całym turnieju. Cały artykuł będzie mocno subiektywny. Nie będę ukrywał, że event nie był jakoś specjalnie powalający i brakowało mu rozmachu z poprzedniego roku. Czuję nawet lekki zawód.
Riot Games przy okazji League Championship Series wpadł na genialny pomysł – stworzenie drużyn, w których skład wchodzą najlepsi gracze danych kontynentów globu ziemskiego. Europa, Ameryka Północna, Korea, Chiny i Azja Południowo-Wschodnia w starciu? Brzmi interesująco! Żeby było sprawiedliwie, postanowiono oddać możliwość głosowania społeczności League of Legends. Niestety dotyczyło ono tylko Europy i Ameryki (Azja rządzi się nieco innymi prawami) i trwało do wczoraj, czyli do 15 kwietnia 2013 roku. Zatem kto będzie reprezentował Stary i Nowy Kontynent?
World Championship Series, czyli „ostateczne” mistrzostwa w StarCrafta II, organizowane odgórnie przez producenta gry, firmę Blizzard Entertainment, zapowiadają się świetnie. 1,6 miliona dolarów na nagrody w całym sezonie, to kwota, która z pewnością ładnie napompuje scenę, a niedawne pozyskanie ekipy, która kiedyś tworzyła IPL zapewni pełen profesjonalizm.
Problem w tym, że wykorzystując jeden z punktów regulaminu Koreańczycy planują zdominować wszystkie rejony świata, nie tylko swój kraj.
Pamiętacie jeszcze jak w listopadzie narzekałem na to, że Riot Games animuje społeczność, a Blizzard śpi? Najwidoczniej gigant obudził się z zimowego snu i wcale nie jest taki skostniały, jak mogło by się wydawać. Nie ważne, czy to premiera pierwszego dodatku tak rozruszała producenta StarCrafta II, czy może ktoś w końcu zorientował się, że siłą samej społeczności i marką długo się w dzisiejszych czasach nie utrzyma na powierzchni świata e-sportu. Istotne jest to, że Blizzard wraca do gry.