Noir burlesque. Tom 1 - recenzja komiksu.
Recenzja: Witaj ponownie, Myrno! Julia. Z archiwum spraw kryminalnych. Tom 4
Recenzja: Rapsodia węgierska
RIP Tom 1: Derrick. Ciężko przeżyć własną śmierć
Recenzja Moriarty #7
Billy Summers najnowsza książka Stephena Kinga, to nie horror, ale kryminał. Co to będzie?
Dobry kryminał jest jak odpowiednio spasowany garnitur, nie za ciasny i niekrępujący ruchów, ale jednocześnie dobrze przylegający do ciała i nadający się na każdą okoliczność. Dokładnie tak jest w przypadku powieści Morderstwo ma motyw, jest to tytuł doskonale nadający się na okres wakacji, aby zabrać go na plażę i spędzić tam kilka miłych i gorących chwil. Odpowiednio wpasuje się on do torebki/plecaka, kiedy wybieramy się na spacer do parku, gdzie można usiąść na ławce w otoczeniu przyrody i zapomnieć o troskach dnia codziennego. Książka będzie również świetnie współgrać z kubkiem gorącej herbaty i ciepłym kocem w momencie, kiedy nadejdą chłodniejsze dni, a my będziemy chcieli spędzić ciekawe popołudnie.
Przyszła pora na recenzję drugiej części mangowej adaptacji serii Psycho-Pass. Czy podobnie jak w przypadku Inspektor Akane Tsunemori, tytuł okazje się dziełem co najmniej dobrym, zadającym kład stwierdzeniu, że mangi oparte na anime, nie są zbyt wiele warte?
Seria Grass Kings z miejsca zyskała sobie spore grono fanów. Przyciągnęła malarskimi kadrami, przytrzymała osobliwym klimatem autonomicznego miasta-squotu i wciągnęła nietypową mieszanką powieści społeczno obyczajowej, wojennej i mrocznego kryminału. Nieprzeciętny poziom udało się utrzymać do samego końca.
Jazz Maynard to prawdziwy "człowiek orkiestra". Równie dobrze radzi sobie z trąbką, spluwą i najtrudniejszym zamkiem. Kiedy intryga wymusza na nim powrót do rodzimej Barcelony będzie musiał szybko zorientować się kto i jakie rozdaje teraz karty.
Mroczne, brudne i pełne przemocy uliczki Nowego Orleanu. Doświadczony gliniarz, którego od lat męczy pewna nierozwiązana sprawa. Kultyści i czarna magia, mająca na celu obudzenie prastarego bóstwa, które nigdy nie powinno zostać wyrwane ze swojego wiecznego letargu. „Cienie Nowego Orleanu” to coś dla miłośników ciężkich, ociekających przemocą kryminałów, z domieszką grozy.
Gdy Tyler Cross wstaje z martwych potrzebuje gotówki. Jego siedemdziesiąt tysięcy zielonych ulokowano w intratnej inwestycji. Szybka transakcja, wielki zysk, co może się nie udać? Wszystko. Życie uczy, że łatwe pieniądze nie istnieją. Tyler wie o tym dość dobrze, by wziąć sprawy w swoje ręce.
"Grass Kings" to historia z pokroju tych, w których pierwsze skrzypce nieodłącznie odgrywa plan wydarzeń. Odmalowane w akwarelkach niewielkie „miasto – squot” to samozwańcze państwo w państwie, dla którego niezależność stanowi najwyższą świętość. Tym razem na dokładkę otrzymujemy morderstwo.
Miłość do Usagiego nie musi nadejść jak grom z jasnego nieba. Może pojawiać się niespiesznie, niczym kwiat wyrastający ze skostniałego po zimie gruntu. Tak jak coś, co mijając ignorujemy każdego dnia. Aż pewnego razu zatrzymujemy się na chwilę i z jakiś niewiadomych przyczyn dostrzegamy w tym cud natury. Tak wyglądała moja przygoda z Długouchym.
Wchodząc na salę kinową nie wiedziałem nic na temat Krystiana Bali oraz jego książki „Amok” i szczerze powiedziawszy, cieszę się, że nie interesowałem się tym zbytnio.
Zanim zdecydowałem się pójść na projekcję, przez kompletny przypadek obejrzałem fragment programu, gdzie reżyserka mówiła, że podczas tworzenia filmu nie współpracowała z autorem książki. Jest to więc jej artystyczna wizja. Po obejrzeniu tej produkcji nasuwa mi się jedno pytanie: Jak córka Agnieszki Holland mogła stworzyć coś takiego?
FSM: Droga żono, czy jest tak, że im więcej seriali się konsumuje, tym surowszym jest się widzem? Czy może wręcz przeciwnie?
Klaudyna: Zazwyczaj tak właśnie się dzieje, ze jeśli dużo przyswajasz treści danego rodzaju, tym teoretycznie trudniej się zadowolić.
F: W takim razie jak bardzo zadowala nas nowe dzieło stacji TVN, serial Belle Epoque?
K: A! W tę stronę chcesz iść! Ale jak na samym początku wydamy wyrok, nikt nie będzie chciał czytać dalej. Zatem może zacznę od tego, ze pierwszy trailer, który pojawił się na TVNie - zaintrygował. Wydawało mi się, że lekcja została odrobiona. Dobry kawałek, piękne kostiumy... ulala!
F: TVN umie kręcić świetne reklamówki, co do tego wątpliwości nie ma. Pierwszy smaczek serialu wyglądał zachęcająco. A mając w pamięci dobrą passę na polu rodzimych produkcji odcinkowych - Wataha, Pakt, Belfer - można było mieć nadzieję na coś ciekawego. Wszak tytuły, którymi inspirowali się twórcy, należą do światowej czołówki (choćby takie Peaky Blinders).