Wad kilka przygód białego wilka... - Wiedźmin 3 krytycznym okiem
O sensie inwestowania w PC natchniony wymaganiami Wiedźmina 3
Zachwycające CGI i sztampowy scenariusz. Nowy zwiastun "Wiedźmina"
Recenzja komiksu - Wiedźmin: Ronin #1.
CP2077 - Nocne miasto pełne bugów
Misz - masz miesiąca - Marzec & Kwiecień
Kiedyś, w zamierzchłych, bądź zapomnianych czasach nie było (albo było niedużo) mini-produkcji promujących gry video. Jaki był tego powód? Może po prostu nikt na to nie wpadł? Albo wpadł, ale nie można było uzyskać na tyle funduszy, bo przecież ogólnoświatowe serwisy z filmikami nie istniały, a jedyną drogą rozpowszechnienia takiej reklamy byłaby telewizja lub ewentualnie radio. To przecież bardzo kosztowna kwestia. Może jednak sprawa opierała się na czymś innym. Przypuszczalnie rynek gier video nie był na tyle duży, aby taka promocja danego produktu opłacała się dostatecznie. W końcu każdy kto był zafascynowany światem wirtualnym z pewnością uzyskałby informacje o nowych produkcjach lub po prostu czekał na dostawy do sklepów, bądź bazarków. Istnieje też możliwość, iż po prostu brało się, co popadnie, gdyż wybór był na tyle mały, że dla retro gracza nie była to aż taka trudna do rozwiązania sprawa.
Rozwój! Rozwój! (Niedor... !)
O Wiedźminie 3 rozpisali się już dosłownie wszyscy. Peanów, pochwalnych tyrad i specjalnie na tę okazję komponowanych hymnów nie było końca – i słusznie, albowiem tytuł CD Projekt RED zasługuje na nie w pełni. Dziki Gon jest pierwszym tytułem od niepamiętnych czasów, który pewnego sobotniego poranka wciągnął mnie na 12 godzin z przerwą na obiad i siku.
Wiedźmin 3: Dziki Gon jest grą rewelacyjną, która w dziesięciopunktowej skali oceniania bezspornie zasługuje na trzy najwyższe noty oraz na nominację do gry roku 2015. Zalety tej produkcji można by wymieniać naprawdę długo, a jeszcze dłużej można by się nad nimi rozpływać. Niemniej jednak nie jest to gra idealna, bowiem takich nie ma. A zatem krótko, zwięźle i na temat, o tym, co w trzeciej odsłonie przygód białego wilka nie wyszło.
Niecałe 63 godziny na przestrzeni ponad 4 miesięcy*. Aż tyle czasu zajęło mi dotarcie do finału Wiedźmina 3, a dobrze wiem, że do odkrycia pozostało jeszcze mnóstwo znaków zapytania i kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt, zadań pobocznych. I gdy tylko na rynku pojawią się obiecane duże rozszerzenia, z rozkoszą wrócę do Dzikiego Gonu i ujrzę to, co jest na razie dla mnie tajemnicą. A póki co jeszcze buzują we mnie różne emocje, z których smutek (o dziwo!) jest chyba najsilniejszą. Bo Wiedźmin 3 wspaniały jest!
Wstęp
Przez dłuższy czas śledziłem jednym okiem karierę Wiedźmina 3, tego beniaminka wszystkich polskich serc. Oglądałem fragmenty rozgrywki, czytywałem recenzje i komentarze. Myślałem sobie: „no, kolejne przyzwoite cRPG z rozdętą ponad miarę kampanią reklamową”. A potem zagrałem. I ogarnęła mnie zgroza. Zawczasu już przyzwyczajony byłem do braku jakichkolwiek merytorycznych treści w artykułach produkowanych przez wiodące w branży portale i czasopisma, przywykłem do tego, że zalety każdej głośnej produkcji zwykło się karykaturalnie uwypuklać a wad bezczelnie nie dostrzegać. Ale pierwszy raz zetknąłem się z przypadkiem, gdy próbowano jako świetne cRPG sprzedać coś, co cRPG-iem nie jest prawie w ogóle.
Obrony takiej właśnie tezy zamierzam podjąć się w tym artykule: Wiedźmin 3 nie jest grą cRPG. Wiedźmin 3 nie jest, być może, grą złą, ale z całą pewnością nie jest to gra w odgrywanie ról.
Zakończenie wspaniałej serii? Koniec z Wiedźminem? Nic z tych rzeczy, po kilku latach Białego Wilka na rynku growym dopiero teraz marka ta zyskała w oczach graczy z całego świata. Potwierdzają to liczby, ale również opieka nad marką Wiedźmin ze strony CD Projektu. Najpierw Gwint, potem akcja z Platige Image. Coś jest na rzeczy.
UWAGA! Tekst może zawierać śladowe ilości orzechów arachidowych.
Od premiery tego boskiego osiągnięcia, tej gwiazdy zarannej, jak i wieczornej, tego wiekopomnego dzieła minął już miesiąc. Ci, którzy mieli zasilić konto Czerwonych (Nazwa nie jest tutaj przypadkowa.) już to zrobili, wydając ciężko zarobione pieniądze swoich rodziców. Jedyna nadzieja pozostała w tych z Was, którzy jeszcze się wahają nad wyborem gry. Posłuchajcie mnie. Jeżeli chcecie faktycznie kupić jakąś naprawdę dobrą grę to zainwestujcie w nowe Call of Duty albo Battlefield Hardline. Te gry mają jakąś wartość edukacyjną. Każą nam myśleć i dokonywać niejednokrotnie trudnych decyzji moralnych. Wielokrotnie uwznioślają patetyczny charakter wojny, a także w kontraście pokazują cierpienie zwykłych ludzi. Właściwie to kupcie cokolwiek innego byleby nie Wiedźmina 3 Dziki Zgon...znaczy się Dziki Gon.
Dobra, ale może zanim definitywnie odrzucicie Wieśka (Słowo adekwatne do całości tej WIEŚNIACKIEJ gry.) pozwolę Wam dowiedzieć się, dlaczego jesteście zmuszeni to zrobić. (Nie ma innej opcji!)
W tekście występują muzyczne spoilery z Wiedźmina 3, Red Dead Redemption, Bioshock Infinite i Podróży.
A mogło być tak pięknie. Był rozmach i jakość, była liryczna delikatność i przyjemne nawiązanie do wiedźmińskiej sagi. Mam na myśli utwór pod tytułem "Wilcza Zamieć", odśpiewany w novigradzkiej karczmie podczas filmowego przerywnika przy jednym z głównych zadań w Wiedźminie 3. Ta romantyczna ballada, wykonana przez niejaką Priscillę, czyli żeński odpowiednik Jaskra, była dla mnie całkowitą niespodzianką. Niestety natura owej niespodzianki szybko okazała się być problematycznie dwubiegunowa. Przyznaję, że to przyjemna, urokliwa kompozycja, zarazem jednak nie jestem w stanie przymknąć oka na fakt, że jako całość, prezentacja muzycznego numeru w szynku została spartolona koncertowo. Mogło być więc pięknie, a wyszło jak zwykle.
Poniższy tekst to coś co napisałem trochę na szybko w nerwach by wylać z siebie to co obecnie czuję. Do tematu chętnie powrócę za jakiś czas kiedy to będę mógł się nad nim zastanowić na spokojnie i bez emocjonalnej reakcji.
Dal zainteresowanych tematem ale nie mających pojęcia o co dokładnie chodzi link do tektu, który rozpoczął całe zamieszanie: http://www.polygon.com/2015/6/3/8719389/colorblind-on-witcher-3-rust-and-gamings-race-problem
Na wstępie powiem, że nie grałem w Wiedżmina 3 i nie uczynię tego jeszcze przez całkiem długi czas (nie stać mnie na wydatek 60 euro). Efektem tego jest to, że niestety nie mogę wdać się w szczegóły tego jak różnorodność została przedstawiona w samej grze. Wiem o tym, że jest ona w jakimś tam stopniu obecna w tym tytule. Nie jest też moim zadaniem udowodnić, że Wiedźmin 3 jest jakimś tam symbolem multikulturalizmu. Zastanawiam się po prostu dlaczego akurat ta gra padła ofiarą zarzutów o brak tolerancji i przedstawianie świata białego człowieka.
Zacznijmy od tego co jest tematem dyskusji. Kilka amerykańskich stron podjęło się krytyki tej gry ze względu na brak różnorodności w kolorze skóry postaci zamieszkujących wiedźmiński świat. Cały temat został zapoczątkowany przez Polygon w recenzji krytykującej grę za brak różnorodności w zaprezentowanym świecie. Za różnorodność rozumiane ma być występowanie osób różnych kolorów skóry. Rozpętało to dziwaczną debatę, w której to Wiedżmin 3 stał się chłopcem do bicia tak zwanych Social Justice Warriors ( grupy amerykańskich growych dziennikarzy starające się zmusić wszystkich do tego by myśleli w taki sam sposób jak oni). Chodzi o kwestię dominacji białej kultury w grach. O to, że głowni bohaterowie są biali i mniejszości etniczne nie są reprezentowane w odpowiedni sposób. Osobiście jestem za różnorodnością w grach i nie widzę nic złego w prezentowaniu historii osób o różnych wyznaniach, kolorach skóry czy tradycjach.
Kurz po głośnej premierze Wiedźmina 3 zdążył już opaść, ucichły też werble i fanfary. Po intensywnej i pełnej fajerwerków przygodzie, która wyjęła mi z życiorysu wiele godzin (boję się nawet sprawdzać, jak wiele), zasiadłem w końcu do pisania recenzji. Rodzime studio CD Projekt RED kazało nam czekać całe cztery lata na kontynuację najbardziej przebojowej serii w historii polskiej branży gier, ale zdecydowanie było warto cierpliwie znosić kolejne obsuwy – oto wreszcie mamy produkcję, której nawet weterani game designu z wielkimi budżetami wydawniczych gigantów mogą nam zazdrościć. I choć duma z nadwiślańskiej myśli gamingowej może nas rozpierać, to nie popadajmy w samo zachwyt – Dziki Gon niestety zabłądził w swojej drodze do ideału.