Kto nie miał szansy zauważyć o ile mocniej nordycki topór uderza wraz z nadejściem drugiego sezonu Vikings, ten przeklęty jest na wieki. No dobra, nie na wieki, wystarczy jedynie nadrobić to, co dzieli Was od nadchodzącego szóstego odcinka i cieszyć się naprawdę zaskakująco dobrym serialem. Najważniejsze jednak, byście Wy – nowicjusze skandynawskich klimatów – trzymali się z dala od tego artykułu, albowiem jest on najeżony spoilerami w takim stopniu, jak duże jest natężenie włóczni wbitych w truchła oponentów Ragnara, głównego bohatera. Wszystkich innych, bardziej zaawansowanych widzów, zapraszam.
"Resurrection" to serialowa propozycja stacji ABC na wiosenny sezon. Produkcja ta aktualnie radzi sobie całkiem nieźle, jest to jeden z najchętniej oglądanych debiutujących seriali, które swoją premierę miały na przestrzeni ostatnich tygodni. Czy warto zainteresować się tą pozycją?
Marzec okazał się bardzo obfitym miesiącem w świecie seriali. ABC wystartowało z "Resurrection", a na nowej stacji, za którą odpowiada Robert Rodriguez, zadebiutowała telewizyjna adaptacja filmu "Od zmierzchu do świtu". Również NBC postanowiło nie zostawać w tyle i zaserwowali swoim widzom całkiem ciekawe widowisko pod tytułem "Belive". Czy to właśnie ta produkcja okaże się hitem tego miesiąca?
Jeszcze względnie niedawno telewizja była głównym medium dostarczającym informacji i różnej maści rozrywek całym społeczeństwom. Były nawet rodziny, w których rytualnie - co niedzielę - zasiadano, by oglądać starannie wyselekcjonowany pod wszystkich domowników teleturniej. Ostatnimi czasy jednak coraz częściej rósł udział Internetu w ogólnym udziale wszelkiego rodzaju źródeł informacji i rozrywki w naszym życiu, aby w ostatecznym momencie osiągnąć wręcz coś określanego mianem dominacji. Niechętnie te dwa światy, telewizyjnego show i sieciowego życia, ze sobą współpracowały, jednak są od tego pewne wyjątki, za sprawą których możemy bohaterów z Internetu zobaczyć w pełnoprawnych programach telewizyjnych.
Wszyscy fani telewizyjnych produkcji z wielką niecierpliwością wyczekują kwietniowej premiery czwartego sezonu "Gry o tron". Ja również bardzo chętnie poznam dalsze losy bohaterów z Westeros, ale za nic w świcie nie mogę przegapić zupełnie innego serialu, który również swoją premierę ma w przyszłym miesiącu. Mam tu na myśli "Fargo", czyli telewizyjną adaptację popularnego filmu braci Coen.
"House of Cards", serial produkowany przez platformę Netflix, przebił moje najśmielsze oczekiwania. Drugi sezon dał mi nie tylko wszystko to, co tak bardzo pokochałem w pierwszej serii, ale przeniósł tę produkcję na jeszcze wyższy poziom!
Tak, chcę usługę Netflix dostępną w naszym kraju. Nie chodzi nawet o potęgę i wielkość tego serwisu, ale raczej jakość i pewność. Legalnych usług świadczących telewizje na żądanie jest u nas niewiele i same w sobie są bardzo ubogie, a internetowe serwisy oferujące ogromną bazę filmów często z zadowalającą jakością, są nielegalne.
Stacja HBO rzadko kiedy zawodzi. Jej produkcje są zawsze niezwykle dopracowane, przez co od razu wzbudzają zainteresowanie widzów. Nie inaczej było z najnowszym serialem kryminalnym "Detektyw".
"Community" to jeden z najzabawniejszych seriali komediowych, jaki obecnie śledzę. Choć czwarta seria trochę mnie zawiodła, to po obejrzeniu kilku nowych odcinków piątego sezonu muszę przyznać, że produkcja wróciła na właściwe tory.