Recenzja Bloodborne – Dark Souls polane krwistym sosem
5 argumentów... za tym, że NBA Live 14 będzie niewypałem (o ile wyjdzie)
Dopiero teraz GTA V będzie grą kompletną! O serii na przestrzeni lat i rewolucyjnym trybie FPP.
Spider-Man Miles Morales, czyli Nowy Jork pełen śniegu i pajęczyn
Recenzja gry Ghost of Tsushima – Najbardziej japońska niejapońska gra wideo w historii
Growa lista wstydu
*ArigatoR to przegląd wiadomości dotyczących japońskich gier, często takich które nie mają szansy na premierę na Zachodzie (ew. nie mają u nas szansy na sukces). Jeżeli chcesz zobaczyć kilka ciekawostek i pozycji, które nikogo nie obchodzą to jesteś w dobrym miejscu.
Zapraszam do siódmego "wydania” przeglądu:
Obserwując, jak rok po roku seria NBA 2K ewoluuje w stronę doskonałości można mieć spore wątpliwości, czy ktokolwiek jest w stanie zagrozić jej pozycji, przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie – pogrywając regularnie w kilka ostatnich odsłon wydaje mi się, że jedynym lepszym rozwiązaniem dla fanów basketu jest chyba tylko… wzięcie piłki i zagranie ze znajomymi na najbliższym boisku. Włodarze EA uważają jednak, że każdego króla da zrzucić się z tronu i jakiś czas temu zapowiedzieli powrót święcącej niegdyś triumfy serii NBA Live. No i tak czekamy, czekamy, czekamy, no i czekamy tak od 4 lat i tak prawdę powiedziawszy, na kilka miesięcy przed zapowiadaną premierą wiemy tyle, co nic. Wypatrując nowinek o produkcji studia EA Tiburon czasami czuję się jak były już komisarz ligi NBA David Stern, który podczas lokautu patrzył bezradnie to w stronę zawodników, to w stronę włodarzy klubów. I choć koniec okazał się w miarę szczęśliwy, to wszyscy z nerwów zapewne poobgryzali już swoje paznokcie. Nikt jednak nie powiedział, że w przypadku NBA Live 14 happy-end to jedyne możliwe rozwiązanie.
Gamescom 2013 nie zagotował się od niesamowitych zapowiedzi i niespodziewanych pokazów. Poza kilkoma faktami wartymi odnotowania (Twitch i Minecraft na PS4, nowe Fable na X1) nie działo się zbyt wiele. A jednak, na konferencji Sony przez kilka chwil mogliśmy oglądać pewną grę – to Rime, które na pierwszy rzut wygląda jak połączenie Ico i The Legend of Zelda: Wind Waker. Trudno żeby taki miks nie przykuło uwagi graczy…
Facebook, Twitch, UStream, Youtube – to tylko cztery nazwy, które już teraz przewijają się w kontekście możliwości nowej generacji konsol (a na 100% dojdzie do nich też Twitter). Gracze wymieniają je jednak z automatu, bez specjalnego poruszenia, niemal jak zło konieczne.
Czy faktycznie należy tak na nie patrzeć?
Ogłoszenie każdej kolejnej generacji konsol przynosi coraz to większe oczekiwania. Każda kolejna generacja podnosi wrzawę w mediach growych i krzyki zdesperowanych fanbojów wielbiących nową i jedyną słuszną platformę. Jednocześnie jest to oczekiwanie na nowe gry, za każdym razem gracze chcą perfekcyjnych gier, a developerzy je obiecują. Wiadomo: obiecanki-cacanki.
To, że wraz z nadejściem nowej generacji konsol na dobre pojawi się na nich model Free to play jest sprawą oczywistą. Już teraz mamy kilka zapowiedzi gier, którymi będziemy mogli bawić się od razu po rozpakowaniu nowego sprzętu. Jestem też pewny, że wraz z ich nadejściem we „wrogim” obozie PC także pojawią się zmiany. Rzeczy staną się jeszcze prostsze i przystępniejsze, zacznie się zatem lament dotyczący „ukonsolowienia” (które tak dobrze wytłumaczył u siebie Pita).
Każdy wie co się wczoraj stało – Xbox One poszedł drogą PlayStation 4 i pozwolił nam na swobodne korzystanie z zakupionych prze siebie gier. Opracowywana miesiącami technologia, plan marketingowy i współpraca z największymi sprzedawcami na rynku została zatem wyrzucona do kosza. Nie udało się nam wmówić, że pełna kontrola jakiejś firmy może być czymś dobrym.
Ten bezprecedensowy przypadek będzie pewnie jeszcze długo omawiany przez analityków i będziemy go wspominać bez końca. Oto Microsoft „resetuje” swój sprzęt zanim jeszcze zdążył wrzucić go na rynek. Wypada za to podziękować przede wszystkim Sony, czyli temu, że była obok firma mająca inny pomysł na swoją przyszłość, dzięki czemu my jako konsumenci mogliśmy dokonać wyboru.
O tym wiedzą już pewnie wszyscy. Gigant zmiękł, polityka dotycząca działania Xboksa One jak i gier na niego uległa totalnej zmianie, gracze z całego świata zostali wysłuchani i to oni są ostatecznym zwycięzcą w walce z pazernym gigantem. Taa, jasne.
Podczas targów E3 było wiele okazji do bliższego zapoznania się z grami, które nadchodzą na nową generację - holenderskie studio Guerilla Games miało nawet własny panel pokazujący kilka istotnych detali dotyczących Killzone: Shadow Fall, gry która ma towarzyszyć bezpośrednio premierze PlayStation 4.
Chociaż echa targów będą jeszcze przez jakiś czas rozbrzmiewać w branży, najważniejsze karty zostały już wyłożone na stół. Można się pokusić o małe podsumowanie tegorocznych Electronic Entertainment Expo.