Telewizyjne seriale kończą się w różny sposób. Jeśli scenarzyści wiedzą, że kolejnego sezonu nie będzie, czasem otrzymujemy zamkniętą całość. Czasem serial przerywany jest w połowie, wtedy ciągłości już brak. Jeszcze w innym przypadku z serialu zaplanowanego na kilka sezonów, zakończonego po dwóch robi się dzieło którego zakończenie warto pamiętać. Najgorsze serialowe zakończenie jakie kiedykolwiek widziałem przypada w chwili obecnej Stargate Universe. Uwaga, tekst zawiera spoilery nie psujące oglądania ostatnich odcinków.
Przed Wami kolejny tekst z cyklu „W pół godziny”. Tytuł jak się okazuje nie jest do końca trafiony, bo kolejna wyprawa i kolejne odwiedzone miejsca zajęły zdecydowanie więcej niż dwa kwadranse, ale niech tak zostanie. Tym razem znów miałem okazję pospacerować po Londynie. Szczęściem, w towarzystwie osoby, która miasto zna, wie co ciekawego można pokazać turyście.
W moim ostatnim wpisie pojawiło się parę słów na temat nadchodzącej gali KSW. Ciekawy byłem walki Pudziana, jeszcze bardziej interesowało mnie starcie Khalidova z weteranem ringów i klatek MMA Mattem Lindlandem. Jeszcze wcześniej zdarzyło mi się odnieść do jarmarcznego stylu gal tej federacji, ale generalnie pochwalić cały ten cyrk. Dziś, po oglądnięciu KSW 16, pora na kilka mniej miłych słów. Marzy mi się, żeby rzeczy o których wspomnę, szczególnie jedna z nich, zmieniły się, wtedy gale Konfrontacji Sztuk Walki będzie mi się oglądało dużo lepiej.
Miałem w tym tygodniu napisać kilka różnych rzeczy, ale życie i przyroda zweryfikowały moje plany. Awaria sieci spowodowała, że wszystko działało, mniej więcej tak samo dobrze jak za czasów kiedy posiadałem modem o prędkości 1200 bodów. Dziś rano jednak okazało się, że wszystko jest już w porządku. Więc działam, na miłe zakończenie tygodnia gra logiczna która potrafi wciągnąć i mimo paru wad, daje sporo całkiem fajnej zabawy.
Miałem zamiar zacząć ten cykl od całkiem innego tematu. Doskonałe z punktu widzenia marketingu blogowego posunięcie Shinka zachęciło mnie jednak do zmiany planów i pokonania prokrastynacji po raz kolejny. W cyklu Adwokat Diabła będę robił coś, przez co nie raz od żony dostałem w głowę. Mimo, że czasem z jakąś opinią się zgadzam, z wrodzonej złośliwości stwierdzę, że jednak jest całkiem inaczej, ewentualnie stanę w obronie czegoś lub kogoś, kto jest atakowany, bo argumenty na jego obronę zawsze się znajdę.
Pominę tym razem kwestię bronienia Shinka, bo jego wielkie ego pozwala mu się bronić samemu, a wielu komentujących jego wpis zwyczajnie nie przeczytało go do końca wyłapując tylko interesujące ich słowa kluczowe.
W sieci pojawił się kolejny filmik dotyczący Diablo 3 - tym razem w roli głównej towarzysze głównego bohatera. Super, kolejny skrawek informacji na temat Wielkiego Wyczekiwanego. I jak przy każdej informacji dotyczącej tej gry, pojawiają się komentarze. Część z nich zawiera słowa, których znaczenia najwyraźniej autorzy nie rozumieją, a mi nóż się w kieszeni otwiera.
Naprawdę mało jest seriali które mimo dziesięciu lat emisji, dziesięciu zakończonych sezonów chce się obejrzeć jeszcze raz. A to właśnie mnie czeka – i wcale nie będę tego unikał – ze Stargate SG-1. Serial telewizyjny tworzony w latach 1997-2007 dorobił się ogromnej rzeszy fanów, kilku odłamków (skoro kłują Was w oczy spinoffy) i stał się legendą.
Gdybym miał wydawać pieniądze na gry biorąc pod uwagę sympatię do autorów, ciekawej historii powstania danego tytułu, Garshasp na pewno stałby się moim nabytkiem, szczególnie, że już można go zakupić na Steamie. Niestety, zakupy gier są zazwyczaj oparte na innych kryteriach, a z czystej sympatii mogę wydać kwotę trochę mniejszą niż 70zł i nie czuć się z tego powodu biedniejszy. Czas spędzony z produkcją studia Dead Mage pokazał, że jednak nie bez powodu najlepsze slashery mają za sobą milionowe budżety i sztaby ludzi liczone w dziesiątki jeśli nie setki. Niemniej, propozycja powstała w Iranie nie jest grą beznadziejną, zwyczajnie brakuje jej szlifów co byś może wynika z zastosowania darmowych narzędzi przy jej tworzeniu.
Postanowiłem do serii wprowadzić pewną drobną zmianę. O ile tylko pojawią się jakieś ciekawe tematy, nie będę się ograniczał do jednego. Dziś na próbę obok głównej treści – czyli próby zachęcenia Was do oglądnięcia pewnego reality show – również parę słów na temat dwóch gal, zbliżającej się KSW 16 i minionej UFC 129. Miło będzie się dowiedzieć, czy taka forma Wam pasuje.
Gra o której dziś napiszę kilka słów była, a w zasadzie jest, produkcją pionierską. Jedna z pierwszych zrobionych i legalnie wydanych w Polsce gier nie tylko pokazała, że tak można. Dowiodła też, że gry tworzone w naszym kraju mogą mocno zamieszać nie tylko na rodzimym rynku. Robbo w interesujący sposób łączyło elementy znane np. z Boulder Dasha z autorskimi pomysłami. Gra jest popularna do dziś, doczekała się nie tylko portu na PC ale też wersji na telefony komórkowe obsługujące Javę.
Kilka tygodni temu przedstawiłem swoją recenzję UFC Undisputed 2010, byłem w tym czasie przekonany, że konkurencja od EA to zwykły buton masher nie oferujący wiele więcej niż proste bijatyki 3D. Teraz już mogę się przyznać, że demo mocno mnie zmyliło, bo pod wieloma względami gra z EA okazała się znacznie lepsza od produkcji sygnowanej przez UFC. Ma oczywiście swoje minusy, ale dla ludzi szukających fajnej bijatyki na zasadach MMA może być znacznie lepszą propozycją.
Kolejna produkcja autorów niezależnych od pieniędzy wielkich wydawców. Kolejne wciągające doświadczenie, chociaż pomysł raz że prosty, dwa zapewne już przez kogoś zaprezentowany wcześniej. Ja akurat trafiłem na Ball on a Wall, grę dostępną przez WWW za darmo a za niecałe cztery dolce można zakupić wersję na PC, Maca oraz iPada.