Hej, nazywam się Wolf. Jeszcze kilka miesięcy temu byłem zwykłym obywatelem, przedsiębiorcą, który miał własną firmę, płacił podatki i niczym nie wyróżniał się z tłumu podobnych mu biznesmenów. Potem jednak przyszedł kryzys finansowy, a bankowe rekiny, które tylko czekały na taką płotkę, rzuciły się do mojego gardła. Zostałem zmuszony do desperackich kroków. Postanowiłem zostać bandziorem, rodem z tych popularnych amerykańskich filmów. To moja historia.
Everybody’s Golf 2 była pierwszą grą, którą uruchomiłem na swoim PSP. Kolorowy, tylko na pozór prosty tytuł o specyficznej dyscyplinie sportowej wspominam bardzo ciepło i z czystym sumieniem mogę nazwać jedną z lepszych produkcji w bibliotece handlelda Sony. Po latach przyszła pora na sprawdzenie innej gry z serii, Everybody’s Tennis. Pozytywnych zaskoczeń nie brakowało.
Niech mi ktoś powie, że czas wcale nie gna na złamanie karku. Nie tak dawno minęły cztery lata odkąd zacząłem zabawę z Fuel od Codemasters. W kwietniu 2011 roku w artykule dałem wyraz swojej frustracji z kiepskiego wyważenia poziomu trudności i denerwujących wyzwań, by gdzieś w okolicach maja zupełnie grę porzucić. W grudniu przyznałem się do tego w innym tekście, stwierdzając, że miłość do Fuel była jednak tylko przelotnym romansem. Zastanawiałem się wtedy, kiedy wrócę do zmagań po postapokaliptycznych bezdrożach? Okazuje się, że potrzebowałem na to właśnie czterech lat.
Rok po zakończeniu kariery w FIFA12 wracam do świata produkcji EA Sports. Poznając zmieniony tryb kariery, odkrywam smaczki i błędy nowej odsłony słynnej serii. Przy okazji zachęcam do dyskusji o zmianach, wadach, zaletach, talentach, formacjach, drużynach i sukcesach.
Życie pisze najlepsze scenariusze, a ja utwierdzam się w tym przekonaniu, powoli zbliżając się do końca swojej kariery. Za kilka miesięcy rozegram ostatni mecz z Monaco i odejdę na zasłużoną emeryturę, by znowu zregenerować siły. Te ostatnie miesiące zdają się mieć dodatkową wartość. Wszystkie wydarzenia wydają się ważniejsze, mecze bardziej emocjonujące, a sukcesy cenniejsze. Chyba robię się nostalgiczny.
Chyba niewiele wydanych do tej pory tytułów było tak bliskich sztuce, jak stworzona przez polski zespół OhNoo gra przygodowa Tormentum: Dark Sorrow. Inspirowana pracami Zdzisława Beksińskiego czy H. R. Gigera produkcja wyróżnia się na tle konkurentów przede wszystkim mroczną stylistyką i oprawą audiowizualną. Niestety w parze z genialnym konceptem i niebywałym artyzmem nie idzie mechanika, która tylko marnuje potencjał całego dzieła.
Rok 2005. PlayStation Portable dostaje własnego, przenośnego Killzone’a. Liberation ma nakręcić sprzedaż handhelda i przekonać do niego wszystkich wciąż zastanawiających się nad sensem zakupu. Tytuł ląduje na półkach z hukiem, choć premierze towarzyszą pewne problemy. Okazuje się, że produkt Guerilla Games jest „tylko” solidny, grywalny, ale daleki od ideału, bardzo w tym względzie podobny do pierwszego Killzone na PlayStation 2. Czy dzisiaj, w wypełnionej wieloma znakomitymi produkcjami bibliotece PSP, wciąż warto więc go ograć? Jak najbardziej tak.
To wprost niesamowite, jak prosty pomysł na grę o pasterzu można wykorzystać, by stworzyć niezwykły miks wielu rozmaitych gatunków. Niecodzienny koncept łatwo przekuć w tytuł oryginalny, trudny, pomysłowy i niesamowicie wciągający. Niewielu twórców zdecydowało się do tej pory stworzyć takie dzieła, ale te wydane w minionych latach wciąż potrafią zaoferować zabawę na najwyższym poziomie. Pora przypomnieć sobie szaloną pasterską czwórkę, którą na pewno warto ograć.
Od premiery Dragon Balla minie w tym roku trzydzieści jeden lat. Niewiele mniej liczy sobie anime opowiadające o przygodach Son Goku i jego przyjaciół. Można sądzić, że to stworzone przez Akirę Toriyamę uniwersum zna i kojarzy każdy. Są jednak przecież też nowe pokolenia fanów japońskich komiksów i animacji, które nie pamiętają czasów RTL7, kreskówek z polskim dubbingiem nałożonym na ten francuski, zbierania kart z Chio i wszystkiego tego, co dzisiaj fani Dragon Balla wspominają z rozrzewnieniem. Przede wszystkim dla nich przygotowany jest ten tekst. Zaczynajmy!