Najlepsze momenty z gier w 2019 roku
Modern Warfare i poprawność polityczna - post scriptum
Czy restart Call of Duty Modern Warfare wygra z polityczną poprawnością?
Przetrwanie - czy The Division 2 ponownie zaoferuje najciekawszy survival i battle royale w historii?
Testy beta The Division 2 - pięć powodów, by wrócić (lub nie) w szeregi agentów SHD
Najlepsze momenty z gier w 2018 roku
W filmie Obcy: Decydujące Starcie, kapral Hicks razem z Ripley, Hudsonem i Vasquez wykorzystują do walki z ksenomorfami wieżyczki wartownicze. Małe działka ustawione w tunelu same wykrywają kolejne stwory i otwierają do nich celny ogień, a chwilowo bezpieczni ludzie w zupełnie innym pomieszczeniu obserwują na monitorach topniejące zapasy amunicji w każdym z nich. Sentry gun, auto turret - podobne urządzenia spotkamy w niezliczonej liczbie gier komputerowych, a jak jest w rzeczywistości? Czy taka technologia jest już w użytku? Historia wieżyczki wartowniczej jest trochę skomplikowana, ale zarazem bardzo ciekawa i nie chodzi tu o wcale o kwestie techniczne!
Podczas gdy pewien snajper-duch wciąż czeka na swój zaginiony w akcji tryb wieloosobowy, inny spóźnialski uruchomił właśnie testowy serwer z walkami PvP - jeszcze podczas studenckich wakacji. Miłośnicy kooperacyjnej współpracy drużyny komandosów w Tom Clancy’s Ghost Recon: Wildlands nareszcie dostali rozgrywkę, w której wrogowie nie stoją jak słupy czekając na odstrzał. Pierwsze wrażenie przypomina trochę ostatnią fazę bitwy w PlayerUnknown’s Battleground, tyle że w uwielbianym przeze mnie klimacie, ale na dłuższą metę sporo elementów aż prosi się o usunięcie lub przeróbki.
W 2011 roku Robert Kubica przerwał swoją przygodę z Formułą 1 w wyniku bardzo poważnych okoliczności. Moje rozstanie z serią gier o królowej sportów motorowych miało nieporównywalnie bardziej trywialną przyczynę - ostatnia odsłona w jaką grałem, z 2015 roku, była po prostu bardzo słaba. Bez żadnych dodatkowych trybów, uboga w zawartość i z filtrem rozmazującym obraz, przypominała bardziej niedopracowaną aktualizację z najnowszą rozpiską zespołów, którą przez pomyłkę wydano jako nowy produkt. Na szczęście od samego dna można się odbić tylko w górę!
Kiedyś, w czasach gdy dodatki do Call of Duty oferowały wciągające mini kampanie fabularne, twórcy prześcigali się w zatrudnianiu doradców militarnych, by z tematu drugiej wojny światowej zrobić grę komputerową. Dziś mam wrażenie, że jest dokładnie na odwrót. Speców od wciągającej i luźnej rozgrywki pyta się, jak najmniej można nagiąć dotychczasowe zasady, by gra przypominała drugą wojnę światową. Albo pierwszą. Efekt końcowy jest bowiem bardzo zbliżony do Battlefielda 1.
Wprowadzenie mikropłatności z nowymi zestawami strojów do Playerunknown's Battlegrounds nie spotkała się z ciepłym przyjęciem graczy. Wśród ogólnego lamentu i narzekania gdzieś zwykle gubiła się informacja o tym, że nadchodzące elementy kosmetyczne są hołdem złożonym oryginałowi, z którego zaczerpnięto inspirację - japońskiemu filmowi Battle Royale na kanwie powieści Kōshuna Takamiego. Premiera kontrowersyjnych skórek to dobry moment, by przyjrzeć się bliżej jak mocno na grę Brendana Greena wpłynął pierwowzór. W Playerunknown's Battlegrounds znajdziemy bowiem trochę podobieństw i rzeczy zaczerpniętych wprost z filmu, oraz celowo pozmieniane elementy, by wpasowały się w mechaniki gry komputerowej.
Dunkierka Christophera Nolana nie jest standardowym kinem wojennym z batalionami walczących żołnierzy, nieustającym terkotem karabinów maszynowych, urwanymi kończynami i flakami na wierzchu. To całkowite przeciwieństwo wszystkiego, co widzieliśmy w Szeregowcu Ryanie, ale nie oznacza to, że nie widać tam realiów wojny. Nolanowi udało się chyba najlepiej do tej pory pokazać bezsilność na polu bitwy - szkoda tylko, że na koniec trochę go poniosło. Gdyby Dunkierkę skrócić o dosłownie minutę i wyrzucić tandetne ujęcia z końcówki, robiłaby naprawdę piorunujące wrażenie.
“Nie mam czasu wyjaśniać, dlaczego nie mam czasu wyjaśniać” - to zdanie wypowiedziane w jednym z nielicznych przerywników filmowych przez tajemniczą postać EXO Stranger doskonale podsumowuje fabułę gry Destiny. Trafiamy w sam środek jakichś wydarzeń i od razu walczymy na różnych planetach ze złowrogą Ciemnością (Darkness), dostając jedynie strzępki informacji od niezbyt wyraźnie przedstawionych bohaterów. Wadą gry nie jest jednak brak fabuły czy jej płytkość, a zły sposób narracji. Zamiast odkrywać wszystko podczas rozgrywki, choćby w formie popularnych dzienników głosowych, całą historię zawarto w zestawie kart Grimoire, dostępnych jedynie na stronie bungie.net, po uprzednim powiązaniu z nią swojego konta.
Już dziś ruszają beta testy Destiny 2 dla posiadaczy zamówień przedpremierowych. Ich raczej nie trzeba zachęcać do tego wyjątkowego FPSa, gdyż pomimo średnich recenzji, pierwsza część doczekała się licznego grona wiernych fanów, a nawet własnego konwentu Guardian Con. W piątek do walki o Ziemię z kosmiczną rasą Cabal dołączy reszta chętnych na konsolach Xbox One i PS4, lecz udostępniona zawartość tak naprawdę nie pozwoli przekonać się, co jest esencją gry. Ukończenie kampanii i misji fabularnych jest bowiem zaledwie wstępem do długiej przygody z Destiny 2, która zapewne ponownie potrwa dobre kilka lat!
Hollywood uwielbia niezwykłe koty. Jeśli nie są one tak znane, jak Garfield, wcielają się w nie aktorzy pokroju Kevina Spacey czy Antonio Banderasa. Turecki dokument Kedi - sekretne życie kotów z bohaterów robi zwykłe dachowce żyjące od wieków na ulicach Stambułu, niczym gołębie w innych miastach. Szybko przekonujemy się jednak, że każdy z tych kotów jest na swój sposób wspaniały i wyjątkowy, zupełnie jak ludzie pośród których żyją.
Amerykanie kochają karabinek M4, a właściwie AR-15, bo M4 jest oznaczeniem używanym przez armię USA. Skrót AR-15 stał się synonimem pewnej rodziny broni, tak jak w naszym języku słowo “adidasy” oznacza sportowe buty. Wszystko przez to, że AR-15 to jedna, wspólna platforma, na której każdy może zbudować co chce - od pistoletu po karabin snajperski, a wszystko i tak będzie przypominać znany nam M4A1. AR-15 często określa się jako “zestaw LEGO dla dorosłych”. To karabin, który zawsze może być inny, ten jedyny, osobisty - jak system Android lub japoński samochód po tuningu. A najlepsze jest to, że wcale nie trzeba mieszkać w Teksasie, żeby takie AR-15 sobie bez końca tuningować. Można to też robić i u nas!