Kult pokryty kurzem - pamiętacie jeszcze te RTS-y?
Hearthstone vs. Duel of Champions, czyli porównanie darmowych gier karcianych
"Zaginiona" Andrzeja Pilipiuka - recenzja
Jak zrobili ze mnie korwinistę, czyli jak wziąć fantastykę i zrobić z niej sztandar polityczny...
Jak Polsat wziął się za e-sport
Pyrkon 2014 - fotorelacja
Geralt z Rivii powraca! "Sezon Burz" to nowa powieść o przygodach naszego ulubionego wiedźmina. Nowe potwory do zarąbania, kolejne przygody do przeżycia i czarodziejki do zal... yhm... poznania. Na 404 stronach najnowszej książki Andrzeja Sapkowskiego będziecie mieli okazję spotkać kilku starych znajomych i raz jeszcze zanurzyć się ponurym, ubłoconym i zakrwawionym świecie pełnym potworów w ludzkiej skórze.
Witajcie w 1993 roku! To czasy kiedy przygodówki nie zniknęły jeszcze pod zwałami gier z innych gatunków. Właśnie wtedy świat ujrzał pierwszą część przygód Simona, maga amatora, a w rzeczywistości zwykłego nastolatka z naszego świata, który przypadkiem (no, nie do końca przypadkiem) przeniósł się do innego wymiaru. To właśnie zderzenie mentalności tego młodzieńca ze schematami heroic fantasy miało zapaść wielu fanom przygodówek w pamięć.
Magia w książkach fantasy jest wykorzystywana nagminnie. Wielu znawców tematu rzeknie, że jest ona znakiem rozpoznawczym gatunku. Nic więc dziwnego, że przerobiliśmy już różne, różniste podejścia do tematu. Magia była biała, czarna, różowa, bojowa, dobra, zła, neutralna itd. Każdy autor miał własne podejście. Tymczasem "Czarny Pryzmat" serwuje nam coś zupełnie innego, a jest to tym ważniejsze, że czary są nieodłącznym elementem życia głównych bohaterów "Pryzmatu". Magia daje moc, ale nie za darmo...
"Wielki Mistrz" to trzeci tom Trylogii Czarnego Maga, ale po namyśle stwierdzam, że równie dobrze mógłby być drugim i ostatnim zarazem. Jak zatem prezentuje się "Wielki Mistrz"? Całkiem nieźle, ale daleko mu do książki idealnej, czy chociażby takiej do której będzie się wracać z sentymentem po latach. Opowiedziałem wszystko we wstępie? Niekoniecznie...
„Nowicjuszka” to drugi tom Trylogii Czarnego Maga. Szybko mi idzie pochłanianie tych cegiełek prawda? Czy to znaczy, że "Nowicjuszka" jest książką wybitną? Niekoniecznie, ale na pewno ma swój urok i pod pewnym względem stanowi krok na przód w stosunku do jakości „Gildii Magów”. Niestety pojawiło się też kilka nowych mankamentów...
Czasem szukając czegoś (albo czegokolwiek) do czytania człowiek odkrywa, że książki, które nigdy go nie ciągnęły są całkiem niezłe i pozwalają na chwilę zaspokoić "głód". Tak było i tym razem, bo o twórczości pani Canavan miałem raczej mgliste pojęcie i trochę czasu minęło zanim zdołałem się przekonać do sięgnięcia po jej książki...
Imardin to wspaniałe miasto, przynajmniej z perspektywy jego zamożnych mieszkańców. Ci biedniejsi nie mają już tak dobrej opinii o rodzinnym mieście. Stolicy, która najczęściej udaje, że ich nie ma, a gdy już ktoś sobie przypomina o slumsuch zamieszkanych przez biedotę to zawsze w kontekście przestępczości. W związku z tym raz do roku organizuje się czystkę podczas której z miasta wypędzany jest cały "podejrzany element". Ktoś może zapytać dlaczego ludzie się nie buntują. Odpowiedź jest prosta – nad całą akcją czuwają magowie...
Zastanawialiście się kiedyś dlaczego League of Legends jest takie popularne? Wiele innych darmowych gier z różnych gatunków miało swoje chwile i szybko zniknęły. Tymczasem LoL ma się całkiem dobrze i nic nie wskazuje by sytuacja ta miała się szybko zmienić. Nawet jeśli rynek zalewany jest podobnymi produkcjami. Co tu dużo mówić Riot Games bije konkurencję na łeb, ale nie robi tego serwując produkt doskonały...
Jeśli akurat mam lenia (ostatno dość często) to zdarza mi się włóczyć się po youtubie wklepując różne, mniej lub bardziej losowe, hasła i magiczny skrót "amv". Tytuły anime, pojedyncze słowa, nazwy znanych mi zespołów itd. Zawsze się coś znajdzie, ale w większości przypadków owe "znaleziska" nie porywają. Czasem są zbyt przekombinowane i ilość efektów specjalnych przyprawia o oczopląs, innym razem to kawałek anime z przyklejoną byle jak piosenką... żeby wygrzebać coś ciekawego trzeba być w czepku urodzonym szczęściarzem albo poświęcić mnóstwo czasu. Dzisiaj chciałbym podzielić się z wami kilkoma takimi cudeńkami, może nie wszystkie są elitą w swoim gatunku, ale wszystkie mają w sobie to "coś". Zapraszam.
Zacząłem cykl o klasykach kina grozy i... z przyczyn nie do końca zależnych ode mnie pojawiły się tylko dwa teksty. Wypadałoby przeprosić i nadrobić zaległości, co niniejszym czynię. Dziś chciałbym zabrać was w zamierzchłą przeszłość. Do czasów gdy Nasi dziadkowie byli jeszcze młodzi, a może nawet nie było ich jeszcze na świecie. Przenosimy się do roku 1910 by obejrzeć kilkunastominutową produkcję będącą pierwszą filmową adaptacją "Frankensteina" i jednego z pierwszych filmów grozy w ogóle. Zapraszam.
Witajcie! Wiedziony ciągle postępującą grafomanią, nieśmiertelną miłością do do sagi Baldur's Gate i chęcią uporządkowania informacji o World of Baldur's Gate zacząłem pisać fabularyzowaną solucję tegoż megamoda. Traktuję to jako zabawę, pewne ćwiczenie umysłowe i wreszcie wprawkę w pisaniu. Dowcip polega na tym, że twór, który macie okazję czytać to efekt przechodzenia gry metodą prób i błędów bez sięgania po żadne dodatkowe pomoce (czyli w praktyce sięgnę po google dopiero gdy zatnę się z questem, który zacząłem i w żadnym innym przypadku). Prawdopodobnie ominę wiele ciekawych zadań i wątków, ale nie zmienia to faktu, że ludziom zagubionym w ogromie WoBG i przytłoczonych czasem absurdalnym poziomem trudności nawet taki twór może pomóc. Dzisiejszy tekst to jednak głównie rozważania teoretyczne i sam początek rozgrywki. Zapraszam.