Filmowo-serialowe podsumowanie roku 2021 - najlepsze rzeczy, które widziałem
Muzyczne podsumowanie roku 2021 - najlepsze albumy!
Abradab + Coma = Kashell. Recenzja debiutanckiej płyty
Wszystko, co ostatnio obejrzałem - minirecenzje filmów i seriali
Limp Bizkit wraca po 10 latach. Recenzja albumu Limp Bizkit Still Sucks
Recenzja albumu Sleep Token - This Place Will Become Your Tomb. MNIAM!
Mam wrażenie, że to był naprawdę dobry rok w kinematografii. Udało mi się obejrzeć masę zacnych filmów i zaskakująco mało słabych. Do tego dochodzą jeszcze potworne braki - na sporo produkcji miałem ochotę, ale z różnych względów nie udało mi się ich obejrzeć. Z pewnością je kiedyś nadrobię (bo kilka na pewno ma szansę, by znaleźć się wśród najlepszych), ale myślę, że widziałem wystarczająco dużo, by napisać ciekawe podsumowanie.
Przy okazji tego kinowego rozrachunku delikatnie zmieniam formułę. Nie będzie tu filmów ułożonych w hierarchii od najgorszego z najlepszych do najlepszego z najlepszych, nie ograniczę się też tylko do jednego filmu roku - tych będzie aż 3, każdy z innego powodu. Najważniejsza zasada pozostaje jednak taka sama: przeczytacie tu o filmach, które wyróżniły się na tle tegorocznego kinowego krajobrazu i zdecydowanie warto każdemu z nich dać szansę (nawet jeśli - tradycyjnie dla mnie i wielu mi podobnych kinomanów - większość filmów jest "made in USA").
Co roku utalentowani montażyści robią prezent wszystkim zakochanym w kinie internautom i tworzą jedyne w swoim rodzaju podsumowania mijających 12 miesięcy w kategorii "film". Spośród kilku wartych uwagi filmików wybrałem 3, które najładniej, najtrafniej i najsympatyczniej prezentują kończący się rok w kinematografii. Tym razem do boju stają: debiutujący Christopher Sherwood, stary wyga Gen IP i ukochany przez wielu (w tym kilku forumowiczów) Kees van Dijkhuizen jr. (którego pracy nie umieściłem w podobnym tekście rok temu, więc szybko nadrabiam brak).
Powyżej umieściłem ten ostatni: niemal 8 minut rewelacyjnego połączenia kadrów z najbardziej znanych filmów i kilku mniej popularnych produkcji. No i jak zwykle: świetnie dobrana muzyka. Pełna lista wykorzystanych tytułów znajduje się tutaj. Szkoda, że Kees kończy już z tego typu filmikami - Cinema 2012 to jego ostatnia praca. Tym bardziej warto obejrzeć.
Dobry film obroni się sam, niezależnie od czynionych w jego imieniu interpretacji - taka zasada wydaje się być jasna i klarowna. Czasami jednak bywa tak, że dobry film może stać się jeszcze lepszy/ciekawszy, lub słaby/średni zyskuje w oczach widza, jeśli tylko ów widz spojrzy na nakręconą opowieść w inny sposób. Prawie 3 lata temu natrafiłem na artykuł o 6 fanowskich teoriach, które sprawiają, że dobre filmy robią się lepsze (na cracked.com), a zupełnie niedawno przeczytałem na reddicie o kilku innych sympatycznych interpretacjach filmów. Oto ekstrakt z tych znalezisk.
Dobry wieczór. Jeśli nie macie niczego innego do roboty w piątkowy wieczór, to zapraszam do kolenjego (po długiej przerwie) odcinka cyklu z duperelkami maści wszelakiej. Łatwo natrafić na różne ciekawostki podczas przeczesywania sieci, łatwo jest też się nimi dzielić. Dzisiaj podzielę się z Wami świetnymi porównaniami filmów (oryginał kontra remake), czadowymi plakatami, dziwnymi obrazkami i durnowatymi filmikami.
Horrorgami
Czyli origami i horror w jednym. Niejaki Mark Hagan-Guirey jako Paper Dandy wycina z jednej kartki papieru najsłynniejsze domy z klasycznych horrorów. Potem je podświetla, robi im zdjęcia i wystawia na widok publiczny. Zmyślne. Do tej pory zrobił budowle m.in. z Pogromców duchów, Psychozy (fotka czerwona), Lśnienia (fotka niebieska), Egzorcysty i 4 innych produkcji. Wkrótce będzie ich więcej.
Czas podsumowań nadszedł i różnego rodzaju (w)topy zapewne rozmnożą się na gameplayu już za moment. Ja zapraszam na najprawdopodobniej jedyne (choć będzie ciekawiej, jeśli okaże się inaczej) muzyczne podsumowanie roku na gościnnych łamach tego serwisu. Tradycyjnie uprzedzam: moje gusta są mocno związane z gitarami i perkusjami, więc w tym roku (jak i we wszystkich minionych) interesował mnie szeroko pojęty rock wraz z jego przeróżnymi odmianami. Będzie ryk, będzie riff, będzie rumor! Będzie 6 najlepszych albumów tego roku, będzie co nieco o zaskoczeniach i rozczarowaniach. Będzie fajnie.
2012 był dobrym rokiem dla miłośników gitarowego grania - przez minione niemal 12 miesięcy zapoznałem się z ponad dwudziestoma nowymi wydawnictwami (bo nadrabiania braków z przeszłości nie liczę), co daje średnio 2 albumy na miesiąc. Całkiem nieźle i z wielką przyjemnością przyszło mi wybrać te najlepsze. Zanim przejdę do sedna, kilka dodatkowych zdań wstępo-dygresji.
Martin McDonagh to brytyjski reżyser, którego nazwisko trzeba pamiętać. Jego nowy film - 7 psychopatów - to bardzo solidna zabawa z kinem i pokręcone połączenie dramatu i czarnej komedii. Ale jego poprzedni film (i przy okazji pełnometrażowy debiut) to rzecz najwyższej próby. In Bruges (po naszemu Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj) to produkcja jedyna w swoim rodzaju i jazda obowiązkowa dla miłośników miksowania gatunków i żonglowania emocjami. Drugi film jest trochę jak druga płyta po rewelacyjnym pierwszym krążku. Nieczęsto się zdarza, by udało się przeskoczyć debiut. W przypadku 7 psychopatów nie udało się, ale nadal jest to rzecz warta waszej uwagi.
Pierwsza część Darksiders była sporym zaskoczeniem. Gra wzięła się niemal znikąd i w świetnym stylu zawładnęła sercami miłośników slasherów, eksploracji, demonicznych klimatów i ciekawej, lekko komiksowej oprawy graficznej. Darksiders II obiecywało przytaszczyć wszystkie zalety jedynki i dodać od siebie nową, równie ciekawą opowieść wraz z rozbudowanym zapleczem RPG. Tak też się stało, ale z jakiegoś dziwnego powodu suma wszystkich tych części dała wynik o oczko gorszy, niż w przypadku jedynki. Na szczęście Darksiders było na tyle dobre, że nawet ciut słabszy sequel nadal może - i robi to - bardzo się podobać.