Filmowo-serialowe podsumowanie roku 2021 - najlepsze rzeczy, które widziałem
Muzyczne podsumowanie roku 2021 - najlepsze albumy!
Abradab + Coma = Kashell. Recenzja debiutanckiej płyty
Wszystko, co ostatnio obejrzałem - minirecenzje filmów i seriali
Limp Bizkit wraca po 10 latach. Recenzja albumu Limp Bizkit Still Sucks
Recenzja albumu Sleep Token - This Place Will Become Your Tomb. MNIAM!
Homeworld Remastered Collection to jedno z najbardziej oczekiwanych przeze mnie wydawnictw tego roku (zaraz za trzecim Wiedźminem i nowym Batmanem). W oryginalne dzieła Relic Entertainment grałem kilkanaście lat temu i byłem nimi zachwycony. Decyzja o stworzeniu godnej reedycji, która uwspółcześnia tylko kwestie wizualne oraz te związane z wygodą obsługi gry, była doskonałym punktem wyjścia. Cieszę się, że finalny produkt wydaje się być dokładnie takim, jakim go sobie wyobrażałem.
Tak, oglądam Grę o tron i cierpliwie czekam na piąty sezon serialu. Tak, jestem zaledwie jednym z milionów mi podobnych. Należę przy tym do tej części widzów, którzy książek George'a R. R. Martina nie znają. Gdy skończyła się druga seria telewizyjnej adaptacji, zachęcony informacjami o tym, że scenarzyści zaczynają wprowadzać więcej znam względem sagi, sięgnąłem po książkę numer dwa. Sezon jednak skończył się szybciej, niż moja lektura, a później (czytaj: minął rok i HBO dało ludziom dalszy ciąg) zabrakło motywacji do dokończenia A Clash of Kings. I tak oto oglądam serial nie mając pojęcia, co się działo w książkach (nie licząc spoilerów, na które trafiam mniej lub bardziej nieświadomie). No i jak każdy, mam swoje marzenia i oczekiwania.
Zważcie więc, fani sagi, pożeracze książek, którzy od stu wiosen czekacie na The Winds of Winter, że moja lista tego, co chcę ujrzeć w piątym sezonie Gry o Tron może okazać się zupełnie niezgodna z tym, co pan Martin przelał (lub zasugerował, że przeleje) na karty książki. To będzie czyste fantasy!
[spoilery wielkie, jak nienawiść internetu skierowana w stronę Joffreya]
Na samym początku lutego reżyser Neill Blomkamp podzielił się z Internetem bardzo ciekawą informacją: w wolnych chwilach, dla samego siebie, ot tak, pracował (zwróćcie uwagę na czas przeszły) nad pomysłem potencjalnej kontynuacji Obcego. Jego instagramowe konto zapełniło się szkicami koncepcyjnymi, a przeróżne fora zaczęły pękać od dyskusji pt: co by było gdyby?. Tymczasem właśnie się okazało, że twórca Dystryktu 9 rzeczywiście zajmie się uniwersum Aliena i zupełnie oficjalnie stworzy kolejny film o Ksenomorfach. Super?
To, co Ridley Scott zrobił w pierwszym Obcym (i to, czego nie zrobił w Prometeuszu) jest dla mrocznego, kosmicznego sci-fi bardzo ważne. Tak samo zresztą, jak wypełniona akcją kontynuacja od Jamesa Camerona. To dzięki tym dwóm filmom świat zamieszkały przez potwory wyobrażone przez H.R. Gigera jest tak ekscytujący i poważany. Ma się rozumieć Obcy 3 i Obcy: Przebudzenie mają zdecydowanie mniej fanów, sam Scott zaś w którymś z wywiadów stwierdził, że filmy Finchera i Jeuneta wcale nie muszą należeć do kanonu tego uniwersum. Jak zatem będzie z nowym, świeżym Obcym?
Kick-Ass był tym dla filmów o super-bohaterach, czym Kingsman powinien stać się dla kina szpiegowskiego. Eleganckim hołdem, szalonym pastiszem, odświeżeniem formy i doskonałą rozrywką. Mimo dosyć niefortunnej daty premiery (Tajne służby odbywają z góry przegrany frekwencyjny pojedynek z 50 twarzami Greya) każdy świadomy pochłaniacz efektownej filmowej zabawy powinien dać Kingsmanowi szansę. Ale skoro za sterem stoi Matthew Vaughn, który słabego filmu jeszcze nie nakręcił, to czy tak naprawdę coś mogło się nie udać?
Przyznacie, że Polskie gówno to wyśmienity tytuł? Odpowiednio prostacki, by niektórych oburzyć i zniesmaczyć, odpowiednio zabawny, by inni się uśmiechnęli i wystarczająco oczywisty, by widz już przed seansem spodziewał się, co zobaczy. A zobaczy grubymi nićmi szytą satyrę na polski showbiznes, chaotyczną anty-laurkę wystawioną z miłości (a jak!) do rock'n'rolla i grupkę dobrych znajomych, którzy dobrze się bawią, a widzowi się to udziela.
Dzisiaj, 4 lutego, ma premierę polskie wydanie komiksu Z archiwum X. Wyznawcy, które ukazuje się nakładem wydawnictwa SQN. Jest to w pełni oficjalna kontynuacja historii znanej z 9 sezonów telewizyjnego serialu i dwóch kinowych filmów. Zanim jednak przejdę do uzasadnienia opinii, że jest to naprawdę fajna rzecz, warta wysupłania z portfela niecałych 4 dyszek, pozwolę sobie krótko nakreślić nostalgiczne tło historyczne. Dzięki temu łatwiej będzie Wam zrozumieć punkt widzenia fana czyli mój.