Z archiwum X - Sezon 10. Recenzja komiksowej kontynuacji serialu - fsm - 4 lutego 2015

Z archiwum X - Sezon 10. Recenzja komiksowej kontynuacji serialu

Dzisiaj, 4 lutego, ma premierę polskie wydanie komiksu Z archiwum X. Wyznawcy, które ukazuje się nakładem wydawnictwa SQN. Jest to w pełni oficjalna kontynuacja historii znanej z 9 sezonów telewizyjnego serialu i dwóch kinowych filmów. Zanim jednak przejdę do uzasadnienia opinii, że jest to naprawdę fajna rzecz, warta wysupłania z portfela niecałych 4 dyszek, pozwolę sobie krótko nakreślić nostalgiczne tło historyczne. Dzięki temu łatwiej będzie Wam zrozumieć punkt widzenia fana czyli mój.

Mimo całej mojej wielkiej sympatii do Person of Interest, Agentów SHIELD czy Gry o Tron, to właśnie Z archiwum X określiłbym mianem mojego ulubionego serialu. Oglądałem go od samego początku, poniekąd przypadkiem, gdy TVP2 rozpoczęła emisję w marcu 1996 roku. Dwunastoletni ja z wielkimi oczami wpatrywał się w czarno-biały ekran telewizora marki Unitra, a na pytanie taty "co oglądasz" odpowiedziałem "serial o tajemniczych morderstwach". I tak już zostało - co tydzień chłonąłem każdy odcinek, a potem bałem się Eugene'a Toomsa czy kosmitów. Warto było!

The X-Files zakończyło swój telewizyjny żywot w maju 2002 roku (ciekawostka - TVP przestało puszczać Archiwum po 7 sezonie, a oficjalna premiera ostatniej serii w Polsce miała miejsce dopiero w maju 2013 na Tele5) nieszczególnie satysfakcjonującym finałem*. Drugi kinowy film - Chcę wierzyć - nie pomógł rozniecić płomienia bezwarunkowej miłości do przygód Muldera i Scully, a uniwersum (czytaj "fani") domagało się czegoś więcej. Coś więcej w końcu się pojawiło, a jego komiksowa forma pozwala na nieco więcej szaleństwa, niż miało to miejsce z telewizyjnym budżetem.

źródło: http://issuu.com/wydawnictwosqn

Z archiwum X. Wyznawcy to pierwsza księga (z zaplanowanych pięciu) kontynuująca historię Muldera, Scully, Skinnera i kosmicznej konspiracji. Na 128 stronach znajduje się 5 odcinków połączonych wspólnym tytułem - Wyznawcy. W kolejce jest jeszcze 20 epizodów, które również będą wydane w zbiorczej formie. W Stanach komiks pojawia się w miesięcznych odstępach od czerwca 2013 w formie cienkich zeszytów, finał powinien pojawić się w czerwcu tego roku, ale również tam wydane zostały (na razie 3) księgi po 5 odcinków każda.

Komiks skierowany jest do osób, które dobrze znają świat X-Files. Czytelnicy powinni wiedzieć, że np. Scully i Mulder mają dziecko, które zostało oddane do adopcji, powinni znać los Palacza, a także znać niemal magiczne właściwości magnetytu. Bo historia od razu wrzuca zainteresowanych na głęboką wodę. Scully i Mulder żyją gdzieś z dala od akcji pod przybranym nazwiskiem, ale ktoś (lub coś) nie zamierza pozwolić im odpocząć - celem intrygi jest dotarcie do syna bohaterów, Williama. Pojawiają się tajemniczy Akolici, którzy najwyraźniej są kolejną formą ludzko-ufockiej hybrydy, a historia szybko nabiera rozmachu. Po ukończeniu lektury jestem autentycznie zainteresowany dalszym jej ciągiem. Na tyle, by bez wahania nabyć kolejne części tego wydawnictwa.

źródło: http://issuu.com/wydawnictwosqn

Fani serialu docenią pojawiający się na początku każdego odcinka teaser wprowadzający w akcję, po którym pojawia się plansza tytułowa. Ucieszą się na widok starych znajomych, uśmiechną czytając tzw. mulderyzmy i generalnie docenią fakt, że Joe Harris - twórca fabuły Sezonu 10 - ewidentnie jest wielkim fanem serialu i dobrze wie, gdzie, co i jak umieścić w strukturze odcinka, by wszystko wydawało się naturalne. Co ważne, sam Chris Carter zgodził się zostać "executive producerem" (wybaczcie brak tłumaczenia, ale przecież tak było napisane na ekranie telewizora) tego przedsięwzięcia i służył ojcowską radą w kwestii utrzymania fabuły komiksu w zgodzie z kanonem uniwersum.

Skoro Wyznawcy to komiks, nie można nie wspomnieć o rysunkach. Za okładki odpowiada Carlos Valenzuela, za wnętrza Michael Walsh, zaś kolorem zajęła się Jordie Bellaire. Plansze tytułowe są śliczne, pełne detali, robią bardzo dobrze pierwsze wrażenie. Jeśli chodzi o zawartość główną, to początkowo wydaje się niezwykle oszczędna (zbyt oszczędna?) i skojarzyła mi się ze starymi komiksami o superbohaterach. Im dłużej patrzyłem na te rysunki, tym więcej uznania zdobywały. Michael Walsh potrafi kilkoma kreskami uchwycić mimikę głównych bohaterów, którzy w wystarczającym stopniu przypominają Gillian Anderson, Davida Duchovny'ego czy Pitcha Pillegi. Chciałoby się ujrzeć więcej detali, ale po lekturze całości stwierdzam, że podoba mi się taki styl.

Książkowe wydanie Z archiwum X prezentuje się bardzo ładnie - twarda oprawa z lakierem UV, porządny papier, miły bonus w postaci znanego wszystkim fanom plakatu... Nikt nie powinien poczuć się oszukany, bo zapłaceniu pełnej ceny za to wydawnictwo (a nie ma problemu, by nabyć je za mniej złotych). Komiksowe The X Files zdobyło w 2013 roku dwie nagrody Diamond Gem Awards - za "najlepszą nową serię" i za "licencjonowany komiks roku". Jeśli tylko seria rozwinie się w sposób równie satysfakcjonujący, co się zaczęła, to wyobrażam sobie, że potencjalna telewizyjna kontynuacja serialu (o której ostatnio mówi się coraz więcej) spokojnie może bazować na historii z tego komiksu.

* Od pewnego czasu myślę o napisaniu dłuższego tekstu o Z archiwum X, wtedy też wyjaśnię dlaczego uważam finał (i w ogóle całą końcówkę) serialu za obniżenie lotów. O ile napiszę :)

fsm
4 lutego 2015 - 16:24