Filmowo-serialowe podsumowanie roku 2021 - najlepsze rzeczy, które widziałem
Muzyczne podsumowanie roku 2021 - najlepsze albumy!
Abradab + Coma = Kashell. Recenzja debiutanckiej płyty
Wszystko, co ostatnio obejrzałem - minirecenzje filmów i seriali
Limp Bizkit wraca po 10 latach. Recenzja albumu Limp Bizkit Still Sucks
Recenzja albumu Sleep Token - This Place Will Become Your Tomb. MNIAM!
Ponad rok temu miał miejsce całkiem głośny telewizyjny powrót. "Łamiący ziemię" serial Z archiwum X został wskrzeszony przez Chrisa Cartera i szefów telewizji Fox, co zaowocowało sześcioodcinkowym sezonem numer 10. Jak to wszystko wyszło opisałem już na gameplayu, ale temat nie umarł. Oj nie. 11 sezon mego niegdyś ulubionego serialu stał się faktem, a ostatni odcinek tegoż został wyemitowany tydzień temu, mogę więc z czystym sumieniem przejść do omawiania najnowszego wcielenia The X-Files. Tu tu tutu tiii tu.
Ostatnim razem narzekałem na zbyt małą liczbę odcinków, która nie pozwoliła należycie zbadać zmodyfikowanego wątku o ufo i rządowej konspiracji. Chwaliłem natomiast odcinki zamknięte, jako całkiem dobrze zrobione. Sezon 11 robi wszystko dokładnie tak samo, z jedną tylko różnicą - wszystkich epizodów jest 10, więc mamy więcej miejsca na wszystkie ciekawe wątki. Prawda? Otóż nie. UFO, mitologia, koniec świata i Palacz to znowu temat na dwa słabsze odcinki z bonusowymi wspominkami tu czy tam, a reszta - ta dużo lepsza reszta - to tzw. monster of the week. Panie Carter, skoro i tak zwykłe śledztwa są lepsze, to po co o tym ufie robić cokolwiek? Oto moja szybka przebieżka po wszystkich odcinkach 11 sezonu - będą małe spoilery!
Od netflixowej premiery Anihilacji minęło już 6 dni, każdy zainteresowany mógł film obejrzeć i wyrobić sobie na jego temat opinię. I przy okazji w duchu mógł narzekać, że nie było mu dane obejrzeć go w kinie, na wielkim ekranie, z ogłuszającym dźwiękiem płynącym z kilkunastu głośników. Ale to nie będzie tekst o decyzji szefów wytwórni Paramount, by sprzedać prawa do dystrybucji Anihilacji streamingowego gigantowi, ale tekst o tym, czym film Alexa Garlanda jest. I jaki jest. I o czym jest.
Grupa Illusion trzęsła fundamentami gitarowego grania w latach 90-tych. Gdy zabrakło mocy, chęci, czy czego tam zabrakło, by iść z siłą w nowe stulecie, panowie pożegnali się z fanami. Na pocieszenie Tomasz Lipnicki zoferował Lipali. Ale próżni w przyrodzie być nie może, Illusion więc wróciło po 16 latach. Opowieści z 2014 roku były przykładem twórczości zespołu starzejącego się z godnością, który śmiało wchodzi na zmieniony muzyczny rynek i potrafi zaryczeć tak, że Organek (którego bardzo lubię) się wzmacniaczami nakryje. Minęły kolejne 4 lata i Illusion płytą Anhedonia chce pokazać wszystkim młodym rockmanom, co to znaczy wściekle grać.
Zacznę od razu od konkretów. Dawno nie widziałem w kinie tak sprawnie wymyślonej i zrealizowanej komedii. Wieczór gier od początku do końca realizuje obrane założenia, co owocuje rozrywką bardzo wysokiej próby, która w zasadzie ani razu nie przekracza granicy między mądrymi wygłupami a głupotą dla samej głupoty. Trzymam kciuki za potencjalny (i zasłużony) sukces tego filmu, bo oznaczać on będzie więcej tego typu propozycji w repertuarze kin.
Od dzisiaj w kinach możecie zobaczyć produkcję, która leży bardzo daleko od utartych filmowych szlaków. Nie jest anglojęzyczna, brakuje w niej znanych twarzy, budżet jest raczej skromny, a tematyka zdecydowanie niszowa. Dziennik maszynisty to serbski czarny komediodramat o panach prowadzących pociągi. Ciekawe założenie fabularne polega na tym, że każdy z nich jest przypadkowym zabójcą. Zaintrygowani?
Główny bohater tej opowieści to maszynista imieniem Ilja. Mężczyzna z doświadczeniem, który pokonał swoją maszyną tysiące kilometrów i zabił na kolejowych przejazdach kilkadziesiąt osób. Właśnie jest na konsultacji u psychologa, bo "udało" mu się zmasakrować cygańską orkiestrę w małym busie. Mężczyzna okazuje się twardszy niż przesłuchujący go młodzi ludzie - nic go nie jest w stanie przerazić. Sytuacja jednak zmienia się, gdy Ilja zostaje zmuszony przez los do opieki nad dziesięcioletnim sierotą.