Legendy Polskie Allegro pod względem muzycznym
Recenzja filmu Wonder Woman - chapeau bas, DC
Hooverphonic with Orchestra - nowe aranżacje lepsze od oryginałów
13 Reasons Why - dramat nastolatki w 13 aktach
Nocny Recepcjonista - sześcioodcinkowa perełka
Po czasie - recenzja edycji rozszerzonej Batman v Superman
Czy ambicja może mieć negatywny wpływ na człowieka? Zamiast motywować do działania, ciążyć na barkach i rzucać cień na wszystkie wykonywane czynności? Lepsze, lepsze i jeszcze lepsze – ciągłe dążenie do perfekcji jest postrzegane jako coś pozytywnego, ale nikt nie zastanawia się, jak bardzo potrafi ono wyniszczyć czyjąś duszę. Póki, oczywiście, tą czyjąś duszą nie okaże się nasza własna.
Zdecydowana większość ludzi nie zostaje w kinie do samego końca seansu – komu w końcu chciałoby się oglądać przez ponad 10 minut listę płac, z wyszczególnionymi wszystkimi nazwiskami oraz partnerami? Można, w pewnym sensie, naciągnąć widza na przetrwanie chociaż początkowej fazy napisów – na przykład, po każdym filmie Marvela fani oczekują sceny „po napisach”, w której zostaje zapowiedziany kolejny film z tego uniwersum. Nie każdy jednak ma taką możliwość – i wtedy w grę wchodzą filmowe piosenki.
Prawa autorskie to tak zwany temat rzeka. Z jednej strony pomagają twórcom chronić ich dzieła – coś, przez co nie przesypiali nocy, co starali się wykreować przez miesiące czy lata. Z drugiej jednak ograniczają swobodę artystów niezależnych. Czy właśnie takie ograniczenie zostało nałożone na ThePianoGuys?
Prawdziwe podsumowanie powinienem napisać, kiedy stuknie mi okrągły rok na Gameplayu – stwierdziłem jednak, że nie ma sensu tyle czekać. W końcu wszystko zaczęło się od jednego prostego postanowienia noworocznego – a kiedy jest lepszy moment na wspominanie postanowień noworocznych, jeżeli nie w kolejny Nowy Rok?
Na rynku muzycznym jest masa miejsca na świeżość – nieraz przekonaliśmy się przecież, że nawet wśród tych ogranych i nudzących utworów znajdzie się mała dziura na innowacyjność. Tę wolną przestrzeń na szczęście zawsze stara się ktoś wypełnić, a dzięki dzisiejszym środkom masowego przekazu bez problemu możemy takie perełki odnaleźć. Poniżej przedstawiam kolejne 10 coverów, niekoniecznie lepszych od oryginałów – z pewnością jednak wartych odsłuchania.
Zawsze coś „odstraszało” mnie od jakiegokolwiek rapu, a polskiego – w szczególności. Nie jestem w stanie stwierdzić w jednym zdaniu, dlaczego tak się dzieje – wydaje mi się, że po prostu słucham innego typu muzyki. Ograniczenia jednak to bardzo zła rzecz, szczególnie w świecie tworzonym pięciolinią i wypełnionym nutami – nie mogłem więc ot tak zamknąć się na jakiś gatunek muzyczny, który nie podchodził mi kilka lat temu. Poprosiłem więc dobrego znajomego, aby polecił mi coś z nowości, co będzie w stanie wywrzeć na mnie ogromne wrażenie. Tak trafiłem na Utopię Pawbeatsa.
Kosmiczny pył powoli opada, a Interstellar zaczyna schodzić z wielkich ekranów z podniesioną głową. Dla jednych fenomenalny, dla średni i marnujący potencjał – dla nikogo jednak tragiczny i beznadziejny. Bardzo dobrze wypada również ścieżka dźwiękowa oddająca klimat wielkiej pustki oraz napięcia towarzyszącego jakże ważnej misji. Zdecydowanie gorzej mają jednak fani, którzy tej ścieżki dźwiękowej chcieliby posłuchać – oczywiście w pełnym i filmowym wydaniu.
Filmy po brzegi wypełnione akcją są świetnym materiałem na odstresowanie – oglądając je, nie trzeba za dużo myśleć i można w spokoju poświęcić się rozrywce. Na szczęście pojawiają się również ambitniejsze dzieła, które poza scenami walki, strzelaninami, wybuchami i pościgami mają również do zaoferowania intrygę wprawiającą widza w szok i wywołującą niedowierzanie. I o ile w filmach jest to oczywiście mile widziane, tak w książkach konieczne – ciężko byłoby wciągnąć czytelnika w świat przedstawiony w czymś w rodzaju Niezniszczalnych, gdzie w zasadzie czytalibyśmy tylko proste dialogi i opis wielkiej masakry. W moim zbiorze książek sensacyjnych specjalne miejsce zajmuje Robert Ludlum – mistrz kryminału.
Aktualizacje to naprawdę świetna rzecz – usprawniają działanie programu, dodają nowe bajery, poprawiają błędy, optymalizują wykorzystanie zasobów, ograniczają zużycie baterii… Czasem przypadkowo podrzucając kilka dodatkowych problemów mniej oraz bardziej uciążliwych. Dziś na moim wysłużonym już Nexusie pojawiła się informacja o możliwości aktualizacji do najnowszej wersji Androida oznaczonej numerkiem 5. Czy (jak na razie) było warto?
Goblin polerujący czerwoną zbroję wojennego gryfa nie spodziewał się, że kiedyś ten dzień nadejdzie. Co prawda nie widział żadnego niepokojącego znaku, który mógł zwiastować nadchodzące wydarzenie – znał się jednak na takich sprawach i ufał swojemu szóstemu zmysłowi, nieprzerwanie pulsującemu gdzieś w głębi jego śmiesznie ukształtowanej czaszki. Podrapał się za uchem i zaczął rozglądać się na boki, jednocześnie odkładając szczotkę do wiadra wypełnionego wodą. Nie spodziewał się ujrzeć jakiegokolwiek niepokoju wśród rodaków i został mile zaskoczony – wydawało mu się, że zauważył co najmniej cztery osoby zachowujące się, jakby wyczuły tę dziwną i dyskretną zmianę w atmosferze codzienności. A kiedy dostrzegł Thralla idącego żwawym krokiem w jego stronę, wyprostował się i kiwnął mu głową. Jestem gotowy, wodzu. Jestem gotowy na powrót.