Wiemy już, że targi gamescom okazały się dla nas bardzo udane. Jako że minęło już trochę czasu i ruch internetowy zaczął się stabilizować, postanowiłem uchylić rąbka tajemnicy i podsumować nasze dokonania w kilku liczbach. Zważcie tylko, że dwie ostatnie liczby ulegają ciągłym zmianom (znaczy się rosną), więc nie jest to stan ostateczny. Na pierwszą sami macie wpływ... Zapraszam!
Niedawno zorientowałem się, że obchody "dziesięciolecia działalności", heh, spóźniłem o ponad pół roku. Niemniej, ta epifania rzuciła mnie na wody wspomnień i grzebania po pogrążonych w ciemnej piwnicy pudłach ze starymi gazetami. Kurz, półmrok, szczury dropujące złoto. Na tropie własnych śladów - mniej lub bardziej chwalebnych. No i trafiłem na pewien numer Resetu, którego okładka do dziś przywołuje dreszczyk wspomnień. Dziś będzie autotematycznie. O tym, jak jedna linijka tekstu utkwiła mi w pamięci na całe życie.
Chciałbym polecić wszystkim Czytelnikom serwisu gameplay.pl darmowego e-booka, którego opublikowałem wczoraj w księgarni internetowej Amazon. To refleksja na temat tego, jak często jesteśmy dla siebie niemili w Internecie, i dlaczego tak jest.
Książeczka jest krótka, bo ma raptem 8000 słów, oraz napisana po angielsku. Zachęcam do rzucenia okiem, bo jej temat jest bliski nam wszystkim: mówi o kulturze w Internecie, trollowaniu, konieczności większego szanowania swoich opinii i bardziej wstrzemięźliwego języka niz często ma to miejsce w sieci. Zapraszam - "U Mad? The Internet's Guide to Idiots".
Żeby przeczytać tę książkę, nie trzeba mieć czytnika Amazon Kindle. Wystarczy ściągnąć aplikację na PC, Androida bądź iPhone'a :)
Książeczka jest darmowa do 9 rano w niedziele!
Poszedłem sobie wczoraj do Media Marktu na rytualny obchód ciekawostek z półek polskiego retailu. Było ciekawie jak zawsze, a czynniki przyczyniające się do niskiej sprzedaży gier w Polsce można długo wymieniać przy każdej typu wizycie w tego typu sklepie. I nie, nie będę się pastwić nad niewinnymi w gruncie rzeczy sprzedawcami ani niczym takim. Dziś oberwie się kierownikom działów i prowadzonej przez nich polityce cenowej.
Zaczęło się - peleton premier nareszcie trafia na półki sklepowe. Dla nas oznacza to więcej roboty niż zwykle, konieczność rozkręcenia konsol i komputerów na 200% mocy. W tym tygodniu opublikowaliśmy sporo filmów, postanowiłem je tu dla Was zebrać wraz ze słówkiem komentarza.
Czytanie o grach wciąż jest w Polsce dość egzotyczną figurą. Jednak nawet to się zmienia. Na polskich półkach pojawiło się w tym roku kilka pozycji, z którymi powinien się zaznajomić każdy człowiek związany z tą branżą zawodowo lub hobbystycznie. A to przecież nie wszystko. Wystarczy przełamać barierę językową, żeby otworzył się przed nami ogromny świat literatury poświęconej grom, w którym nieustannie pojawiają się bezcenne pozycje.
Robert Burneika to niezwykła postać. Pod górą mięśni i za posturą Marcusa Fenixa skrzyżowanego z Bane'em z Batmana kryje się koleś niesamowicie sympatyczny, ciepły i serdecznie nastawiony do świata. To wręcz dysonans poznawczy - kiedy widzimy takiego "koksa" aż nie możemy uwierzyć, że tak dobrze patrzy mu z oczu.
Poznaliśmy Roberta na pewnej krakowskiej imprezie - zgodził się zamienić z nami kilka słów przed kamerą, a także posiedział z nami przy stoliku dobre półtorej godziny. I wiecie co? Nie mogę wyjść z podziwu dla jego dystansu do samego siebie, szczerości i naturalności.
BojTok trwa! Uliczny talk show powraca z przejażdżką tramwajem, gadce o Dead or Alive: Dimensions na ulicy Szewskiej oraz koncertem Abe Vigoda w Pięknym Psie. Nic to Ci nie mówi? Zoba!
To były dla nas najbardziej udane targi wszech czasów. Odkładając na bok wewnętrzne czynniki, które to umożliwiły (duża w tym zasługa tekstowej ekipy gry-online.pl i Vermiego, który ogarniał całość organizacyjnie, pozwalając nam skupić się na treści), chciałbym skupić sie na warstwie koncepcyjnej tego, co zrobiliśmy. I wygłosić pewien manifest. Do wydawców, do innych mediów, do wszystkich interesariuszy, którzy mogą twierdzić, że robimy im na złość. Bo istotnie, na targi jeździmy zawsze dla czytelników, a nie dla robienia repu po godzinach.
Wymiatanie na wysokim poziomie trudności. Niewiele gier na to pozwala, prawda? Oczywiście, każda praktycznie gra ma dziś do wyboru obowiązkowe easy-medium-hard, te troszeczkę bardziej ogarnięte kognitywistycznie rzucają nam nawet medium-hard-extreme (żeby nie było wstydu grania na easy). Nie w tym rzecz jednak. Potraktujcie to jako zajawkę shmupowego tygodnia, który planuję niedługo urządzić na tvgry.pl jako taki mały projekcik poboczny - zastanówcie się, które gry opanowane na najwyższym poziomie trudności są *piękne*? Tak piękne, że możemy oglądać na Youtube powtórki nagrane przez mistrzów, że wstrzymujemy oddech przed nieposkromioną maszyną i śmiałkiem, który bez kompleksów ją rozpracowuje? Cały czas mówię tu o trybie dla pojedynczego gracza: multik to coś innego.
Dziś szybko i obok tematu. Jeśli nie znacie Forfitera, poznajcie. Jeśli nie znacie Forfiter Blues, nadróbcie. W hołdzie i uwielbieniu dla tych dwóch polskich memów postanowiłem dołożyć własną cegiełkę i skleciłem pewnego popołudnia poniższy filmik. Wielu pewnie nie rozśmieszy, ale i tak warto było - jak mówi kolega Konrad z Poly, polskie memy trzeba pielęgnować.
To był trudny tydzień. Głównie ze względu na fakt, że wszyscy jakby się umówili na przerwę w dostawach dobrych gier: niektóre premiery zostały niespodziewanie przełożone (Blood Stone), ale generalnie ten tydzień w Europie to jakiś wypadek przy pracy. Zaczęliśmy od poniedziałku, którego nie było. W sensie pracy. Bo wiecie, może nie wiecie, ale wiedzcie, że my pracujemy (tj. jesteśmy w biurze) zasadniczo w dni robocze. Kwestią sporną pozostaje rozważanie, czy granie w domu to bardziej praca czy przyjemność. I w zasadzie reguł nie ma. W każdym razie, tak jak ostatnio, kilka zdań komentarza na temat naszych tegotygodniowych harców.
To chyba najbardziej denny tytuł, na jaki się kiedykolwiek zdobyłem. Ale, łodafaka, prawdziwy. Internetowy fenoment "Maciusia z Klanu" leży dla mnie po smutnej stronie spraw, bo solidnie żal mi zainteresowanych, aktorów, szczególnie tych młodszych, których klanowy Borg bezpowrotnie zasymilował. Denne jest śmianie się z Maćka "bo tak", ale jeszcze bardziej denne, zbrodnicze wręcz, jest to co writerzy serialu robią ze swoimi postaciami, regularnie robiąc z nich sieciowe pośmiewisko. Nie uwierzę aż, że to nie jest w jakimś stopniu robione specjalnie. Fakt, raz na pół roku, kiedy mi się przypomni, sprawdzam co nowego na Youtube w temacie Maćka, Ryśka i reszty (a wiedzcie, że w czasach środkowej podstawówki Klan oglądałem naprawdę pasjami - jako rówieśnik Oli "chinki cziku-cziku-linki" Lubicz). Tym razem trafiłem na coś takiego, pewnie stare i znane, ale i tak.
gra swietna recenzja kupiona! ile dalo wam sony za ten stek wypocin Ja wiem Lord ze jestes fanboyem ms ale jako recenzent powinienes byc bardziej obiektywny. właśnie lord kocha ps3 i jest zły że tej gry nie ma na ps3 więc dał jej 3 gwiazdki Kolejne gowno sponsorowane przez microsoft , takich syfow wogole nawet nie ogladam to srednia z kilkudziesiecu recenzji a nie jedna ocena i do tego jeszcze wystawiona przez strasznego hatera xboxa i sonyboya Ludzie dajcie se siana Lordareon to burak xboxa i microsyfu , myslicie ze co mial innego powiedziec
Gry nie korzystają ze swojej interaktywności. Ta klasyczna zagwozdka przewija się przy okazji każdego Game Developers Conference. W tym roku głos w dyskusji zabrał Kent Hudson, scenarzysta gier wideo pracujący obecnie w Lucasarts, a mający w CV pracę nad Bioshockiem 2 i Deux Exem. Wykład był ciekawy, bo nie ograniczył się do przedstawienia problemu – który jest powszechnie znany (odsyłam do wpisu na temat Chrisa Crawforda) – ale zaproponował pewne usprawnienia i wskazał pozytywne przykłady. Oto kilka fajnych punktów z tej prezentacji.