Deadly Class (Szkoła Zabójców) - serial dobry ale komiks doskonały - Nato - 6 marca 2019

Deadly Class (Szkoła Zabójców) - serial dobry, ale komiks doskonały

Bezdomny nastolatek żebra na brudnych ulicach San Francisco. Stołuje się po śmietnikach, sypia na zimnym betonie i prawdopodobnie podpalił swój sierociniec. Jedynym kto zdaje się widzieć w nim jakiś potencjał okazuje się szef wyjątkowo szemranej organizacji. To szkoła, która uczy jak stać się skutecznym zabójcą.

Gdy już mam powiedzieć, że to kolejne, choć nieco udziwnione, „teenage story” z amerykańskiego college’u fabuła zabiera nas w dziką podróż. Jasne staje się, że to wyprawa, po której spodziewać możemy się absolutnie wszystkiego. Zabójstwa, kwas i nastoletnie romanse? Może na rozgrzewkę!

KOMIKS, A SERIAL

Serial nieco mocniej skupia się na samej szkole. Dokładniej opisuje rządzące w niej stronnictwa, hierarchię i relacje. W komiksie szkoła jest właściwie epizodem, punktem wyjścia dla grupy szalonych bohaterów. Choć chętnie wrócę do ruchomego obrazu (choćby przez wzgląd na fenomenalną ścieżkę dźwiękową) to trudno stawiać go obok oryginału.

 

Ten komiks nie zna świętości. Bunt, narkotyki i nieokiełznana, młodzieńcza agresja. Agresja, która swą siłę czerpie wprost z podświadomego przekonania o własnej nieśmiertelności. Ten obraz uderza z mocą pneumatycznego młota!

PUNKOWY PROJEKT MAINSTREAMOWEGO SCENARZYSTY

Rick Remender to punkowiec pełną gębą. Jeśli istnieją co do tego jakieś wątpliwości, rozwiewa je krótkie posłowie wieńczące album. Co ciekawe, ten autor ma za sobą scenariusze dla niemal wszystkich flagowych serii Marvela.

X-Men, Wolverine, Deadpool, Punisher, Venom czy Kapitan Ameryka to tylko niektóre z imponującej listy tytułów w jego dorobku. Gdy ktoś z tak solidnym warsztatem otrzymuje w pełni twórczą swobodę potrafi stworzyć dzieło niezapomniane. Takie jak "Deadly Class".

ESTETYCZNA EKSTAZA

Wes Craig wyciska z medium wszystkie soki. Jego narracja jest dynamiczna i bezkompromisowa. Choć lubi sięgnąć po jakąś nieco eksperymentalną sztuczkę, pokroju rozrysowania kilku faz ruchu w jednym kadrze, zawsze robi to tak, by nie straciła na tym płynność odbioru, a to prawdziwa sztuka.

Kolory Lee Loughridge dopełniają wrażenia w sposób, który staje się wartością samą w sobie, a gdy wraz z Marcusem napychamy usta plastrem kwasu szczęka opada nam do samej ziemi.

 

Deadly Class całkowicie mną pozamiatał. Jest jedną z najlepszych rzeczy jakie kiedykolwiek czytałem, oglądałem czy w jakikolwiek sposób odbierałem.

Skrycie modle się do wszystkich bogów w których nie wierzę, aby ta seria utrzymała poziom. O tym, że znajdzie się w Top10 na rok 2019 jestem całkowicie przekonany.

Więcej komiksów na Instagramie: @komiksowy_pamietnik

Nato
6 marca 2019 - 19:54