Czarodziejki.net urzekły mnie swoim klimatem i nietypowym podejściem do klasycznego tematu „mahō-shōjo”. Mrok, przemoc i tajemniczość wylewająca się z kart mangi Kentaro Sato, sprawiła, że z wielkim zainteresowaniem śledzę serię. Nie mogło więc zabraknąć na stronie stosownej recenzji trzeciego tomu.
Sytuacja dziewczyn jest bardzo dynamiczna i w każdym momencie może zmienić się na gorsze. Zarówno Aya, jak i Tsuyuno starają się rozwiązać zagadkę stojącą za tajemniczą stroną internetową i odliczaniem, które zbliża się do końca. Cała sprawa mocno komplikuje się w momencie, kiedy na scenie pojawia się żywiołowa idolka Nijimi, która niezbyt zainteresowana jest przyszłością a bardziej chęcią zemsty. Jakby tego wszystkiego było mało magiczne moce otrzymuje Sarina, której szalony umysł nastawiony jest tylko na jedno – eksterminację „przeciwniczek”. Aya, która do tej pory unikała używania swojej różdżki, będzie musiała szybko zmienić swoje nastawienie, jeśli tylko będzie chciała przeżyć i uratować bliskie jej osoby.
Czarodziejki.net od samego początku nie kreowały się na mangę z wybitną i wciągającą fabułą. Tytuł miał przyciągnąć uwagę potencjalnego czytelnika nietypowym mrocznym podejściem do „magicznych dziewczynek” i stosunkowo nieźle zarysowaną tajemnicą, która rozgrywała się w tle bardziej dynamicznych wydarzeń. Pierwsze dwa tomy były swoistego preludium wprowadzającym odbiorcę do magicznego świata czarodziejek. Trzecia część to zaś wielki pokaz przemocy, w której treść fabularna została potraktowana odrobinę po macoszemu.
Autor postanowił tym razem zaserwować nam prawdziwy pokaz widowiskowej i naturalistycznej przemocy. Mrok i ból wylewają się tutaj z każdej kolejnej strony. Każdy kadr to swoistego rodzaju studium słowa „brutalność”, krew lejąca się litrami, masakrowanie ludzi, wszechobecny strach podsycony kompletnym szaleństwem niektórych postaci. Momentami wymagania wiekowe mangi od 16 lat, zdecydowanie są zbyt niskie. Oczywiście pomysł Kentaro Sato na mangę nie każdemu musi się spodobać. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że manga stanie się obiektem zainteresowanie tylko niewielkiej grupy odbiorców. Nie zgodzę się jednak ze stwierdzeniem, że tytuł nie ma nic więcej do zaoferowania niż tylko bezmyślną przemoc. To prawda zarysowana historia być może nie jest najwyższych lotów, ale ma w sobie to coś, szczególnie w połączeniu z licznymi tajemnicami, które skłaniają czytelnika do sięgnięcia po kolejny tom. Nie sądzę również, że trzeci tom jest świadectwem braku dalszych pomysłów autora, tym bardziej że pod jego koniec historia ponownie nabiera tępa i pojawiają się kolejne tajemnica do wyjaśnienia.
Sato postanowił zrobić z trzeciego tomu swoistego rodzaju „wypełniacz”, który ewidentnie moim zdaniem ma na celu wydłużenie całej serii. Jest to kompletnie niepotrzebne, najważniejsze aspekty można było tutaj zmieścić na kilkudziesięciu stronach a resztę poświęcić na dalszy rozwój historii. Pozostaje mieć nadzieję, że w przyszłości autor nie będzie stosował już tak wyraźnych „fillerów”, pozwalając toczyć się historii w bardziej dynamicznym tempie. Lepiej jest przecież stworzyć coś krótszego a dobrego niż mocno rozciągniętego przeciętniaka.
Czarodziejki.net nadal mają w sobie pewnego rodzaju potencjał i tajemnicę, która sprawia, że warto sięgać po kolejne tomy.
Radosław „Froszti” Frosztęga
Za udostępnienie mangi do recenzji dziękuję Wydawnictwu Waneko.
Zachęcam również do przeczytania recenzji wcześniejszych tomów, jeśli jeszcze ktoś tego nie zrobił.