Manga Inspektor Akane Tsunemori - recenzja - Froszti - 29 czerwca 2019

Manga Inspektor Akane Tsunemori - recenzja

Piękny świat, w którym zbrodnia stała się czymś zapomnianym. Kraj, w którym żyją szczęśliwi ludzi, którzy znają swoje przeznaczenie i doskonale wiedzą jak mają przysłużyć się całemu społeczeństwu. Każda osoba zna swoje miejsce a nad jej „szczęśliwością” czuwa nieomylny system. Wizja przyszłości, którą kreują przed nami już od wielu lat przeróżni pisarze, nie wygląda nazbyt zachęcająco. Czy właśnie tak będzie wyglądać przyszłość?

Japonia przyszłości – kraj, który pod względem rozwoju technologicznego jest daleko przed innymi państwami na świecie. Samowystarczalna gospodarka sprawiła, że Japonia całkowicie odizolowała się od otaczającego ją świata. Niemalże całkowitą władzę nad mieszkańcami, przejęła „sztuczna” inteligencja zwana Systemem Sybilli. Program ma ogromny wpływ na życie ludzi, kierując ich przyszłością. Na podstawie predyspozycji osobowych, system przydziela każdemu odpowiednią pracę, tak aby wszyscy byli szczęśliwi i przydatni dla ogółu społeczeństwa. Ponadto „Sybilla” staje się ostoją bezpieczeństwa kraju. Stale monitoruje ona fale mózgowe ludzi (psycho-pass)  i na ich podstawie, stwierdza kto w przyszłości stanie się zagrożeniem dla działania utopii. Utajonymi przestępcami, jak są nazywani, zajmuje się specjalna jednostka Biura Bezpieczeństwa. Jej pracownicy (inspektorzy) to osoby wykonujące będące wykonawcami wyroków systemu. Narzędziami w ich rękach stają się obok specjalnej broni, również egzekutorzy (utajeni przestępcy, którzy działają na rzecz społeczeństwa). Jednostki, które już dawno temu przestały być ludźmi (przynajmniej wg. Sybilli) a stali się psami gończymi, które mają tylko jedno zadanie zwierzyć trop „zwierzyny” i jak najszybciej ją dopaść. Każdy zatrzymany przez jednostkę zostaje oceniany na podstawie wskaźnika zbrodni, czeka go albo przymusowa izolacja i leczenie lub całkowita eksterminacja. Kraj funkcjonuje niemal idealnie, system działa wręcz perfekcyjnie. W każdej utopii prędzej czy później musi się jednak pojawić jednostka, wyłamująca się z wszelkich znanych schematów, która może być początkiem końca.

Pod względem fabularnym manga „Inspektor Akane Tsunemori”, powinna być dość dobrze znana szerokiemu gronu potencjalnych odbiorców. Wszystko za sprawą świetnego anime, które podbiło rynek i serca widzów w 2012 roku. Produkcja ta była źródłem bazowym dla recenzowanej mangi, więc nie powinno dziwić, że treści scenariuszowe są identyczne. Jeżeli jednak ktoś nie oglądał anime, a historia nadal wydaje mu się znajoma – z pewnością powinien skojarzyć film „Raport Mniejszości”, który swego czasu był prawdziwym hitem. Zarówno film, jak i manga/anime czerpały zaś inspirację z  twórczości Philipa K. Dicka.

Manga to pozycja mająca zaserwować czytelnikowi sporo widowiskowej i wciągającej „akcji”, dająca również wiele do myślenia. Wspomniany autor uwielbiał zawierać w swoich opowiadaniach i powieściach treści mające wymusić na odbiorach własną moralną ocenę przedstawionego świata.  Pod tym względem komiks jest bardzo podobny do dzieł pisarza. Już na samym początku widzimy, że utopijny kraj pełny szczęśliwych ludzi to tylko fasada i nic nie jest taki proste i łatwe. Czy można oceniać człowieka na podstawie niedokonanych jeszcze czynów? Czy same negatywne myśli mogą być przesłanką do eliminacji (mniej lub bardziej bezpośredniej) takiej jednostki ze społeczeństwa? Philia K. Dick, nie jest jednym autorem, którego twórczość można się tutaj dopatrzyć. Cała struktura przedstawionego świata, sposób zarządzania krajem i dość mocne uzależnienie od systemu pojedynczej jednostki ludzkiej – to wypisz wymaluj George Orwell.

Niepokojąca wizja utopijnej przyszłości, wyraźne elementy klasycznej powieści detektywistycznej z dodatkiem klimatu brutalnego i mrocznego thrillera. Wszystko to można znaleźć w recenzowanej pozycji, jednak jest to tylko wierzchnia warstwa przykrywająca najważniejszy element mangi, czyli ludzi. Inspektorzy i egzekutorzy, grupa będąca odzwierciedleniem całego społeczeństwa.  Osoby całkowicie od siebie różne, inaczej myślące, inaczej reagujące na bodźce zewnętrzne i stres i zupełnie inaczej postrzegające świat. Różnice te najlepiej widać na przykładzie młodziutkiej inspektor Akane, która ma dość infantylne podejście do życia a twardo stąpającym po ziemi egzekutorem Kougamim. Oboje widzą świat w zupełnie innych kolorach i oboje są w błędzie. Nie można również zapomnieć o reszcie członków jednostki, którzy od samego początku ogrywają ważne role. Zależności zachodzące pomiędzy nimi, mniej lub bardziej bezpośrednie oddziaływanie na siebie i na podejmowane w ten sposób decyzje, do tego dochodzą kwestie przyjaźni, sympatii, a nawet koniugacji rodzinnych. Struktura postaci (pomimo tego, że w całym tytle nie ma ich zbyt wiele) jest mocno skomplikowana i wciągająca.

Bardzo dobrze prezentuje się również postać głównego antagonisty. Makishima od samego początku pokazywany jest jako enigmatyczny przestępca, o którym mało kto  wie. Wraz z rozwojem fabuły, staj się on coraz bardziej wyrazisty, pokazując swoje mroczne i brutalne oblicze. Pod koniec tytułu ponownie ulega on przeobrażeniu w jednostkę, którą nie można łatwo i jednoznacznie określić „dobra” lub „zła”. Nawet po zakończeniu lektury mangi, ciężko jednoznacznie stwierdzić, że to właśnie on jest tym głównym „złym”, którego należy złapać i wyeliminować, aby społeczeństwo było bezpieczne. Fabularnie jest to o wiele bardziej skomplikowane i każdy może to interpretować odrobinę inaczej. Makishima ma jednak kilka słabszych momentów, s pokazujących całkowitą sprzeczność jego działań. Z jednej strony stara się on zwalczyć system, który według niego zniewala ludzi, aby po chwili samemu wykorzystywać  bezwolnych obywateli do swoich celów. Momentami przeszkadzają w odbiorze całości, jego zbyt długie i pompatyczne przemówienia (niczym karykaturalny arcyłotr z Bonda, który zdradza wszystkim dookoła swój pomysł na zawładnięcie światem). Oczywiście każde jego zachowanie i wypowiedziane zdanie, ma tutaj swój cel. Ma on zostać odebrany jako ponadprzeciętnie inteligentny socjopata, który momentami nie potrafi kontrolować swojego szaleństwa. Moim zdaniem jest to zabieg niepotrzebny, bo nie każdy miłośnik mangi, który sięgnie po tytuł, chce się bawić w domorosłego psychoanalityka i nadmiernie interpretować zachowania bohaterów (często odbierające je takimi, jakimi je widzi).

Pora na poruszenie kwestii najważniejszej – co jest lepsza manga czy anime? Niestety odpowiedź na to pytanie, nie jest taka prosta jak mogłoby się wydawać. Tytuł ze względu na swoją obojętność skraca lub całkowicie pomija niektóre wątki przedstawiane w serialu. Nie jest tego wiele, a najważniejsza część pozostaje nietknięta, ale pewne różnice się pojawiają. Sama struktura opowieści sprawia jednak, że odrobinę lepiej się ją czyta, niż ogląda (kwestia jednak czystko subiektywna). „Utopia” niezależnie czy w wydaniu książkowym, czy mangowym, jest dziełem lepiej odbieranym w przekazie pisanym, w którym to najważniejszą rolę ogrywa wyobraźnia czytelnika, która w dużej mierze kreuje takie światy. Moim zdaniem zarówno manga, jak i anime są dobrymi dziełami, mogącymi wzajemnie współegzystować i zapewniać rozrywkę szerokiemu gronu odbiorców, a nawet wzajemnie się uzupełniać (szczególnie gdy obejrzenie anime i przeczytanie mangi będzie oddzielone od siebie odpowiednio długą przerwą).

Obok dobrej historii i świetnych bohaterów, znajdziemy również genialne rysunki. Hikaru Miyoshi pokazał tutaj dobitnie, że posiada spore pokłady talentu, a jego pierwsza poważniejsza publikacja wypadła lepiej niż dobrze. Wyraziste i estetyczne rysunki, posiadające swoista głębie nawet pomimo braku teł w sporej licznie kadrów. Rysunki postaci różnorodne, z dbałością o najdrobniejszy detal (szczególnie świetnie prezentują się oczy bohaterów, które momentami wyrażają  naprawdę wyraźne emocje). Nie ma tutaj mowy o cenzurze, ciała zamordowanych osób zaprezentowane są tutaj w jak najdokładniejszy sposób. To samo dotyczy się scen w których „przestępcy” są eksterminowani z tego świata, towarzyszą temu brutalne, naturalistyczne,  momentami wręcz obrzydliwe rysunki. Nie każdemu musi się to spodobać, ale należy oddać autorowi ilustracji, że swoją pracę wykonał perfekcyjnie.

„Inspektor Akane Tsunemori” to pozycja będąca czymś więcej niż tylko niezłą mangą akcji. Świetna historia, interesujący bohaterowie, świetne rysunki. Tytułu raczej nie trzeba polecać miłośnikom mangi/anime, w tym gronie obroni się on sam. Pozycja jest jednak na tyle ciekawe i specyficzna (odbiegająca od typowego wyobrażenia mangi, przez osoby które nie miały z nią wiele do czynienia), że może być doskonałym tytułem dla kogoś, kto chciałby bliżej poznać ten element popkultury.

Radosław „Froszti” Frosztęga



Za udostępnienie mangi do recenzji dziękuję Wydawnictwu Waneko.  

Froszti
29 czerwca 2019 - 11:06