Recenzja mangi: Duchowe bliźnięta - Froszti - 25 września 2019

Recenzja mangi: Duchowe bliźnięta

Rodzimy rynek wydawniczy być może do największych na starym kontynencie nie należy, ale nieustannie od kilkunastu lat się rozwija. Dzięki temu w Polsce do tej pory pojawiło się (i mam nadzieje, że nadal tak będzie) wiele interesujących i nietuzinkowych mang, które tylko czekają na odkrycie przez bardziej wymagającego czytelnika. Do takich pozycji należą właśnie Duchowe bliźnięta – niesztampowy tytuł, niebojący się poruszyć trudnych tematów.

Alex i Rite to dwójka dzieciaków, mieszkających po dwóch stronach świata. Każdy z nich ma własnego życie, które nie zawsze należy do najłatwiejszych i najprzyjemniejszych. Łączy ich jedno – ich młoda egzystencja, została przedwcześnie zakończona w dość brutalny sposób. Dopiero śmierć uświadamia im, że do tej pory czegoś im brakowało. Tak zaczyna się ich wielka duchowa podróż po całym świecie w poszukiwaniu smutnej prawdy o samym sobie i swojej drugiej bratniej duszy, dzięki której oboje będą mogli zaznać ukojenia. Oboje kompletnie nie pamiętają swojej przeszłości, a ich ziemska egzystencja skupia się na obserwacji innych osób. Niekiedy na ich drodze stanie człowiek, który jest w stanie ich dostrzec i nawiązać kontakt. Do tej grupy należy doktor Haruhi z Japonii, której towarzyszyć będzie Alex oraz były niemiecki lekarz Theo, mający okazję obcować z Rite. Wspólna koegzystencja wspomnianej czwórki to jednak dopiero początek całej historii.

Najwyraźniej ludzie mający spore problemy w życiu osobistym, które często prowadzą do tragedii, przyciągające dusze zmarłych. W kolejnych podrozdziałach mangi, zarówno Alex, jak i Rite, będą towarzyszyć osobom, które nie tylko ich widzą, ale same starają się odnaleźć swoją drugą duchową połówkę. Kolejne krótkie historie to ludzkie dramaty, tragedie i nieustanne poszukiwanie własnego miejsca na ziemi. Jedne z nich mogą wydawać się błahe inne o wiele bardziej traumatyczne, ale wszystkie zawierają dość zawoalowaną treść, która wymusi na czytelniku, chociaż chwilę refleksji.

Rozwój głównej fabuły następuje dopiero w drugiej części komiksu, kiedy to autorka mocniej skupia się na małej grupce bohaterów. Alex i Rite zaczynają odzyskiwać stopniowo wspomnienia i powoli przypominają sobie chwilę swojej śmierci. Znaczący rozwój duchowo-emocjonalny, zachodzi również w doktor Haruhi i Theo, którzy dostrzegają w sobie pokrewne dusze. Historia z każdą kolejną stroną zaczyna się coraz bardziej zagęszczać, podrzucając czytelnikowi coraz to mocniej nasączone wszelkimi emocjami treści aż do samego wielkiego finału mangi.

Duchowe bliźnięta to tytuł naprawdę mocno nietuzinkowy i dedykowany tylko wąskiemu gronu dorosłych odbiorców. Mitsukazu Mihara słynie z tworzenia tytułów, które serwują mocne i niesztampowe treści w sposób często dość zagmatwany (Balsamista, Beautiful People, Nawiedzony dom). Nie inaczej jest w tym przypadku, pierwsza część dzieła to luźno powiązane historie, które z pozoru mogą wydawać się, że są pozbawione większego sensu fabularnego. Nic bardziej mylnego, ten specyficzny początek stawni preludium dla drugiej części mangi, gdzie przed czytelnikiem odrywane są kolejne tajemnice, które powoli prowadzą go w stronę ostatecznego odkrycia wszystkich tajemnic. Autorka nie boi się również zaserwować odbiorcy naprawdę trudnych a momentami wręcz przerażających treści. Znęcanie się nad dziećmi, prostytucja, pedofilia, brak zrozumienia i miłości, narkotyki – tematyka, która nie należy do łatwych i przyjemnych a dość dobitny sposób pokazuje brudną i cuchnącą rzeczywistość obecnego świata, o której każdy chce zapomnieć i udaje, że nie istnieje. Same występujące tutaj postacie nie są tutaj jednoznacznie określone mianem dobrych czy złych, nic nie jest tutaj oczywiste, a całość przybiera odcienie szarości zamiast bieli i czerni. Co prawda jest kilka momentów, w których fabuła przytłacza i staje się odrobinę nadmiernie zagmatwana, ale oceniając ją pod kątek całości, prezentuje się ona naprawdę wyśmienicie.

Tak samo jest w przypadku warstwy artystycznej, która wypada lepiej niż dobrze. Kreska jest prosta a momentami nawet oszczędna, ale rysunki i tak prezentują swoisty urok i głębię, doskonale wpasowującą się w fabularną treść tytułu. Odpowiednie wykorzystanie czerni, pozwoliło artystce na pogłębienie przekazu niektórych kadrów komiksu, z których dosłownie wylewa się mrok i niepokój. Świetnym pomysłem jest również umieszczenie kilku „kolorowych” stron na początku dwóch części mangi, jedna z nich skąpana jest w czerwieni druga zaś w zieleni. Jednolita barwa tła kontrastująca z czarnobiałymi rysunkami nadaje im odrobinę surrealistycznej treści.

Rodzime wydanie to dość gruba jednotonówka (wydanie 2w1), której obwoluta ani okładka w żadnym wymiarze nie odzwierciedla treści mangi. Dzięki temu tomik może okazać się naprawdę zaskakujący dla czytelnika. Zastosowana czcionka jest wyraźna, nie natrafiłem również na żadne wpadki tłumaczeniowe czy językowe.

Duchowe bliźnięta to naprawdę bardzo dobrze napisana i narysowana manga, która mocno mnie zaskoczyła. Nie będę ukrywał, że wcześniej niezbyt wiele słyszałem o tym tytule, a jak wspomniałem wcześniej obwoluta mangi, nie pozwalała odgadnąć, z czym będzie się miało tutaj do czynienia. Tytuł z całą stanowczością mogę polecić każdemu dorosłemu odbiorcy, który szuka czegoś niebanalnego i nie boi się sięgać po pozycje serwujące naprawdę mocne treści w dość trudno przestępnej formie.

Radosław Frosztęga



Mangę do recenzji udostępniło wydawnictwo Waneko.

Froszti
25 września 2019 - 12:10