Starość nie radość, młodość nie wieczność. God Country przypomina o tym od pierwszych kadrów. Widzimy w nich człowieka pełnego złości i goryczy. Człowieka, któremu Alzheimer odebrał wspomnienia i sens życia. A gdyby tak z nieba spadł magiczny miecz? Gdyby tak dało się chwycić jego rękojeść niczym ostatnią deskę ratunku i odzyskać wolę walki?
Donny Cates odpowiada na to pytanie utworem łączącym przyziemne, ludzkie dramaty z quasi-mitologicznym fantasy. "To nie jest opowieść o magicznym mieczu" podkreśla w jednym z kadrów. To opowieść o rodzinie, o tym jak ważne są wspomnienia, które z czasem tracimy i jak kurczowo trzymamy się swego jestestwa.
Jest w tym wszystkim miejsce na konflikt i epicką walkę. Jest na szaleńczą odwagę w starciu z boskimi bytami. Jest wreszcie podwójne dno, gdyż cała hsitoria stanowi rozbudowaną alegorię odwiecznej walki o własne "ja".
Pomimo, a może w konsekwencji licznych zalet, fabułę cechuje wachlarz mankamentów. Sceneria zdaje się pusta i przesadnie umowna. Z tutejszego panteonu poznamy zaledwie kilkoro bóstw. Motywy i zachowanie bohaterów mogą budzić wątpliwości, a sens przewodni zdaje się niknąć w nurcie zdarzeń.
Warstwa wizualna wzbudziła we mnie mieszane odczucia. O ile do rysunków nie mam większych zastrzeżeń, o tyle kolory wydają się zgniłe i pozbawione określonej palety. Braki na tym polu obnaża sama okładka.
God Country to komiks o niebagatelnej strukturze i tematyce, dzięki czemu stanowi interesującą propozycję. Jest dojrzale napisany i nie boi się naruszyć tabu. Pomimo wad - wciąga. Dla każdego, kto ceni konwencję fantasy i nie unika trudnych tematów.
Józek Śliwiński
Więcej komiksów na Instagramie: komiksowy_pamietnik
Format: 180x275 mm
Liczba stron: 184
Oprawa: twarda
Polski wydawca: KBoom
Data wydania: maj 2019