Bloodshot: Odrodzenie 1-4 – klasyka w nowym wydaniu - Nato - 8 kwietnia 2020

Bloodshot: Odrodzenie 1-4 – klasyka w nowym wydaniu

Bloodshot stracił wszystkie nanity, którym zawdzięczał swe nadzwyczajne zdolności. Powrót do człowieczeństwa przyjął z radością. Gdy media donoszą o mordercach bliźniaczo podobnych do jego dawnej postaci, poczucie odpowiedzialności bierze górę. Co może pójść źle, skoro pomaga mu dwójka zmyślonych przyjaciół?

Jeff Lemire postawił na klasyczne, solidne superhero w klimacie “Punisher Max”. Tego autora, głównie za sprawą "Czarnego Młota", kojarzy się z niekonwencjonalnym podejściem do gatunku. Sławę przyniosły mu także ambitne tytuły pokroju "Łasucha", "Royal City" czy "Opowieści z Hrabsta Essex". Choć Bloodshot Reborn to bardziej komercyjny projekt, nie znaczy to, że niczym nie zaskakuje. Stanowi tragedię w trzech aktach:

AKT I: "Kolorado" i "Polowanie" składają się na klasyczną grę w "łowców i zwierzynę". Bohater tropi osoby przywodzące na myśl jego dawną postać. W tym czasie po piętach depcze mu utalentowana agentka FBI.

Mico Suayan ilustrujący pierwszy tom nie żałuje czasu, by pokryć rysunki gęstym szrafunkiem wzbogaconym rozcieńczonymi plamami tuszu. Głębia i realizm robią olbrzymie wrażenie. Butch Guice w drugim tomie bez fajerwerków, ale nie schodzi poniżej zadowalającego poziomu.

AKT II: "Staroświecki" za sprawą nagłego twistu zabiera nas do postapokaliptycznej przyszłości. Tu, pośród pustynnej scenerii, resztki ocalałych walczą o wodę.  Rządy sprawuje potężna technologia, na której tle sam Bloodshot stanowi relikt przeszłości. Klimat jest świetny.

Wrażenie potęgują rysunki Lewis'a Larosy. Jego efektowny, malarski styl sprawia, że również estetycznie znajdujemy się w całkiem innym świecie. To trochę "Mad Max", trochę "Staruszek Logan", a zabawa dopiero się rozkręca.

AKT III: "Wyspa Bloodshotów" przynosi kolejną woltę scenariusza. Za jej sprawą nagle znajdujemy się z kilkoma innymi "Bloodshotami" w miejscu, które diabelnie przypomina gry z gatunku "battle arena".

Nawet imię antagonistki “Deathmate” łatwo skojarzyć z “deathmatchem”. Jest też coś z serialu "Lost". Tajemniczy bunkier skrywa sekrety, które będzie trzeba odkryć, by przerwać grę. Za rysunki znów odpowiada wspaniały Mico Suayan, a to jak maluje ciekłometaliczną nemezis zrywa czapki z głów.

Bloodshot łączy w sobie najlepsze cechy superbohaterskiego gatunku. Jeden z najciekawszych scenarzystów naszych czasów po raz kolejny pokazał klasę. W dobie podziału superbohaterszczyzny na mdławą sztampę dla dzieci i liczne eksperementy dla dorosłych, sprezentował nam jakościową klasykę w nowoczesnej odsłonie.

Józek Śliwiński

Więcej komiksów na Instagramie: komiksowy_pamietnik 

Format: 170x260 mm

Liczba stron: 560

Oprawa: miękka

Polski wydawca: KBoom

Data wydania: listopad 2018 - luty 2020


Nato
8 kwietnia 2020 - 13:47