Pierwszy tom serii stanowił ciekawe i dość intensywne wprowadzenie do świata „klątw”, pokazując jednocześnie, że na poletku shounenów ciągle jest miejsce dla nowych dobrych komiksów. Pora więc zobaczyć co autor przygotował dla czytelników w drugim tomie i czy jest on równie porywający, jak początek historii.
Tomik drugi jest bezpośrednią kontynuacją wydarzeń ukazanych w końcówce pierwszego albumu. Pierwszaki z Technikum Jujutsu włącznie z niedawno przyjętym Itadorim mają za zadanie uratować osoby, które utknęły w budynku zakładu poprawczego opanowanego przez Przeklęte Łono. Nikt jednak nie spodziewał się, że przeciwnik przemieni się w ducha rangi specjalnej, któremu młodzi zaklinacze nie będą wstanie się przeciwstawić. Jedynym ratunkiem jest oddanie przez Itadoriego pełnej kontroli swojego ciała Sukunie, którego potęga może pomóc zniszczyć wroga. Sytuacja jednak szybko się komplikuje, a następujące po sobie wydarzenia będą nie tylko mocno zaskakujące, ale również bardzo dramatyczne.
Otwarcie drugiego tomiku jest naprawdę „widowiskowe” i niesłychanie dynamiczne. Po takim intensywnym wstępie autor postanawia znacząco zwolnić tempo opowiadanej historii, aby móc lepiej i głębiej zaprezentować odbiorcy niektóre tajemnice wykreowanego przez siebie świata. Ważną rolę w historii odgrywa tutaj Satoru Gojo będący dość ciekawą postacią. Na kolejnych stronach mangi mamy okazję widzieć rozwijające się jego „relacje” z Itadorim, którego postanawia szkolić (w dość zaskakujący sposób). Równolegle do tego wątku, twórca pokazuje szkolenie i rozwój innych pierwszaków, oraz pewnych antagonistów, których knowania mają zaburzyć kruchą równowagę świata i ostatecznie prowadzić do poważnego zagrożenia dla ludzi. Ich głównych celem jest wspomniany Gojo, którego jednak wróg bardzo mocno nie docenia. Dla czytelnika oznacza to kolejny raz mocno widowiskową końcówkę, która ma zachęcić go do sięgnięcia po kolejne części serii.
Dość ciekawie została tutaj również zaprezentowana koegzystencja Yuji Itadori i Sukuny. Są oni na siebie skazani i tak naprawdę, żaden z nich nie potrafi teraz funkcjonować samemu. Toczona tutaj przez nich dyskusja i pewne „tajemnicze” ustalenia, na pewno będą mieć ogromny wpływ na późniejsze wydarzenia. Na razie jednak dla czytelnika zawarta pomiędzy nimi „umowa” jest jedną wielką tajemnicą.
Nic nie zmienia się, jeśli chodzi o warstwę wizualną mangi. Nadal mamy tutaj do czynienia z dość prostymi, momentami mocno surowymi rysunkami, które jednak dość dobrze dopasowują się do widowiskowej strony historii. Jedynym małym mankamentem, do którego można się przyczepić, to próba artysty w kilku kadrach zbyt „bogatego” przedstawienia akcji, co kończy się pewnymi trudnościami z dostrzeżeniem szczegółów.
Seria Jujutsu Kaisen w wielu swoich aspektach nie jest nadmiernie rewolucyjna, stawiając głównie na sprawdzone shonenowe rozwiązania. Nie zmienia to jednak faktu, że bardzo dobrze się ją czyta i zapewnia ona świadomemu odbiorcy masę doskonałej rozrywki. Tak jest w przypadku tomiku drugiego i pozostaje mieć nadzieje, że kolejne części będą równie intensywne i angażujące.
Dziękuję wydawnictwu Waneko za udostępnienie mangi do recenzji.