W co gracie w weekend? #368: Gears of War 4 The House in Fata Morgana oraz Idol Magical Girl Chiru Chiru Michiru - squaresofter - 12 września 2021

W co gracie w weekend? #368: Gears of War 4, The House in Fata Morgana oraz Idol Magical Girl Chiru Chiru Michiru

Witam. Mam nadzieję, że Wasz tydzień był bardzo udany. Dobrze jest zasiąść do ulubionych gier, gdy spisaliśmy się dobrze w pracy lub w szkole. Dziś zajmę się trzema produkcjami. Po więcej zapraszam do dalszej części tekstu.

Gears of War 4 – Seriously 4.0

W czwartą odsłonę serii Gears of War gram z mniejszymi lub większymi przerwami od niemal dwóch lat. To właśnie m.in. dla tej strzelaniny Microsoftu kupiłem Xboxa One, chociaż kilka lat wcześniej, po zaliczeniu Gears of War 3 zarzekałem się, ze przechodzę na emeryturę od tej serii na zawsze. Czas pokazał, że zrobiłem sobie od niej jedynie dłuższą przerwę. Im dłużej za nią tęskniłem, tym bardziej chce mi się teraz w nią grać.

W przeciągu tego okresu czasu przeszedłem kampanię na niemal wszystkie możliwe sposoby, w czym dobitnie pomógł mi jeden z kolegów. W dalszej kolejności chciałem wycisnąć wszystkie możliwe soki z trybu Versus. Tu jednak zderzyłem się ze sporą ścianą, gdyż poza kilkoma najpopularniejszymi trybami ludzie przerzucili się już dawno temu na Piątkę.

Dlatego też zdobycie ostatnich brakującym wstęg do osiągnięcia Na Poważnie 4.0 w trybie Eskalacji okazało się niezwykle wyczerpującym zadaniem, niemożliwym bez współpracy innych gearsowych zapaleńców. Na całe szczęście udało mi się zebrać pomocną ekipę i zdobyłem upragnione osiągnięcie, które od zawsze stanowią synonim najbardziej zaangażowanych miłośników zębatej serii.

Do końca tego roku zamierzam jeszcze wykazać się w trybie Hordy i jeśli dopisze mi szczęście pożegnam się z Gears of War 4 na zawsze.  

The House In Fata Morgana - Przeklęta miłość

Po drugim ukończeniu Umineko potrzebowałem jakiejś dobrej historii o wiedźmach, w której elementy grozy łączą się z fantastyką. O Morganie pisałem już na łamach W co gracie w weekend? przynajmniej dwa razy. Dopiero jednak teraz znalazłem sposób na to jak podejść do tej opowieści na poważnie. Co to za sposób? Wykonywanie jednej z najnudniejszej rzeczy, jak może zrobić gracz w swoim życiu, a więc próba zdobycia maksymalnej rangi w GTAIV. Jaki to ma związek z tą japońską powieścią wizualną? Żaden. Jednak wszystkie szybkie sztuczki na zdobycie tej rangi przestały działać, więc wpadłem na pomysł jak to zrobić tak, żeby zadziałało. Problem tkwi w tym, że muszę w tym celu odpalić ponad pięć tysięcy dwuminutowych meczów. To da mi upragnione 5000000$ do dziesiątego poziomu w trybie dla wielu graczy. Jeśli Rockstar nie wyłączy wcześniej serwerów lub gra nie skasuje mi progresu, to zajmie mi to jeszcze około trzech miesięcy. Ktoś się pewnie spyta: Po co robić taką bzdurę? No wiecie, scalakowałem już RDR i GTAV, więc wypadałoby zrobić podobnie z GTAIV. Nie lubię mieć niedokończonych spraw z grami, dlatego postanowiłem, że spróbuję wykonać nawet coś tak niepojętego, a że jest to niewdzięczna, żmudna robota, to stwierdziłem, że najlepszym sposobem na to będzie wykonywanie w tym czasie jakiejś niewymagającej manualnie, relaksującej czynności. Padło na granie w visual nowele na PC, dla których kupiłem kompa. W ten sposób udało mi się znaleźć czas na gry, na które nigdy go nie miałem. Dwie z nich już ukończyłem. Teraz gram w trzecią.

W Moraganie dopiero mniej więcej w połowie scenariusza powoli wyjaśnia się kim są najważniejsi bohaterowie. Możemy ujrzeć ich przeszłość i dopiero po tym wszystkie wcześniejsze historie nabierają sensu tworząc jedną wielką całość.

The House of Fata Morgana to jedna z najpiękniejszych opowieści o miłości, ale musimy pamiętać, że to także horror o posiadłości przeklętej wiedźmy, która gardzi ludźmi. Każdego niedowiarka, który wejdzie jej w drogę czeka marny koniec albo nieskończone męczarnie, czyli dokładnie to, czego oczekuję od wszelkich ponurych historii o wiedźmach. Wszystkiemu towarzyszą jak zwykle kapitalnie narysowane sceny oraz portugalskie piosenki, które bardzo szybko wpadają nam w ucho, a później także w pamięć. Miałem dłuższe przerwy od Morany po zaliczeniu pierwszego zakończenia lub jakiegoś rozdziału, ale mówię Wam, nie da się tego wszystkiego zapomnieć. Jeśli uda mi się ukończyć ta grę do końca tego roku, dalej przy tym walcząc o rangę 10 w GTAIV, to kolejnym tytułem, po który sięgnę będzie pewnie Clannad.     

Idol Magical Girl Chiru Chiru Michiru - Ponowne spotkanie Michiru z Nyanmelem

Koniec. Stało się. Moja trzecia przygoda z uczniami Akademii Mihama dobiegła końca. The Eden of Grisaia ukończyłem w mniej niz dwa tygodnie i musze przyznać się do tego, że dawno nie czułem się tak wspaniale po skończeniu trylogii gier wideo. To jednak nie koniec. Jakiś czas temu zaopatrzyłem się bowiem w spin off tej historii z Michiru w roli głównej. Spotkamy tu większość bohaterów z trylogii. Jest to jednak o wiele bardziej radosna opowieść.

Główną bohaterką jest w niej blondwłosa dziewczyna, której marzy się kariera nastoletniej idolki. Będzie to trochę trudne, gdyż Chiru Chiru śpiewa jedynie w jednym mało znanym klubie i nawet nie wydała jeszcze żadnej płyty z piosenkami.

Dziewczyna więc tak marzy i marzy, wymawiając głośno swoje marzenia, aż jedna ze spadających gwiazd spada z nieba prosto w nią i ją zabija. Historia mogłaby się skończyć już w tym momencie, ale gdy ze zrozpaczonej bohaterki uchodzi dusza, to pojawia się przed nią gadający kot, który siłą wbija ją w jej ciało.

Gdy Michiru powoli przytomnieje, dowiaduje się od niego, że przybył tu na Ziemię, aby znaleźć czarodziejkę, która musi mu pomóc w uratowaniu świata, któremu grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. Każdy kto oglądał kiedyś Sailor Moon wie co i jak. Tyle, że tu bohaterką jest Michiru, więc przy próbie pierwszej transformacji w czarodziejkę nie potrafi ona powtórzyć magicznej inkantacji, którą wymyśliła na poczekaniu, co po kilku nieudanych próbach skutkuje zablokowaniem dostępu do czarodziejskiej różdżki, gdyż hasło do niej trzeba dwukrotnie powtórzyć.

Idealna rzecz dla kogoś, kto chciał spotkać starych znajomych z opisywanej przeze mnie wielokrotniej szarej trylogii. Naprawdę się ucieszyłem, gdy Nyanmel wskoczył znowu na głowę Michiru.

To tyle ode mnie na dzisiaj. Trzymajcie się ciepło i do następnego razu.

squaresofter
12 września 2021 - 18:06