Die 3 - Kości zostały rzucone

Neo wraz z Rycerzem Rozpaczy zwiedzeni przez Głupca postanawiają zdać się na łut szczęścia. W tym czasie Dyktator z Bogodzierżcą bawią się we władców marionetek. Wątła to jednak władza, zdobyta chwiejnym zaklęciem. Podzielona drużyna obiera dwie zupełnie inne drogi do celu. Całkiem jakby zapomnieli, że warunkiem powrotu do domu jest jednomyślność.

Kieron Gillen zabiera nas w podróż jedyną w swoim rodzaju. Każdy z jego bohaterów ma dwie twarze. Jedną z gry i drugą ze świata realnego. Trudno powiedzieć, która jest bardziej prawdziwa. Scenarzysta wykorzystał bogate dziedzictwo gier RPG, by korzystając z wypracowanych przez lata rozwiązań stworzyć fabułę zupełnie nowej jakości.

Niestety, mimo olbrzymiej pracy, jaką Kieron włożył w swoje dzieło, a może właśnie przez jej ogrom, seria cierpi na pewne bolączki. Fabuła jest ciężka, co w połączeniu z przytłaczającą konwencją dark fantasy potrafi dać się we znaki. Mroczna paleta barw o drapieżnych, kontrastowych przebarwieniach nie poprawia sytuacji. To lektura niełatwa w odbiorze, ale tym, którzy przez nią przebrną trudności wynagradza z nawiązką.

Fakt, że wolałbym, aby w scenariuszu "Die" znalazło się nieco więcej miejsca na jasne strony życia i odrobinę dystansu, nie umniejsza jakości scenariusza. To wciąż gęsta jak smoła, zachwycająca historia. Przewidywalna w takim samym stopniu, jak wynik rzutu kośćmi.

Najnowszy tom niezwykłej serii zrodzonej z gier RPG nie należy ani do utworów lekkich, ani łatwych w odbiorze. Misterna konstrukcja i unikatowe podejście do procesu kreacji sprawiają, że tytuł ten ma szansę zrobić wrażenie na najbardziej wymagających czytelnikach. Jeżeli należysz do ludzi, którzy sądzą, że widzieli już wszystko... Jeśli z coraz większym zaangażowaniem poszukujesz nowych wrażeń... To właśnie "Die" ma szansę wprawić Cię w zachwyt.

Józek Śliwiński