Co wspólnego ma Koleś, czyli główny bohater filmu Big Lebowski z północnokoreańskim przywódcą Kim Dzong Ilem? Okazuje się, że całkiem sporo. W rządzonym przez komunistyczny reżim kraju świata wyprodukowane zostały co najmniej dwie gry przeznaczone na telefony komórkowe - The Big Lebowski i Men in Black: Alien Assault. Nie byłoby w tym nic niewłaściwego, gdyby nie fakt, że o pochodzeniu obu aplikacji opinia publiczna dowiaduje się dopiero po trzech latach od ich wydania i to w chwili, gdy prezydent USA otwarcie przyznaje, iż jakiekolwiek formy działalności wspierającej finansowo dyktaturę w Korei Północnej szkodzą interesom Stanów Zjednoczonych.
Mechanizm produkcji gier w Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej i powiązań z amerykańskimi firmami zajmującymi się ich wydawaniem opisał Matthew Campbell z serwisu Bloomberg. Okazuje się, że aplikacje tworzone są w północnokoreańskiej Federacji Nauki i Technologii. W przepływie środków finansowych pośredniczy przedsiębiorstwo joint-venture Nosotek z siedzibą w Phenianie. Obie wspomniane wcześniej gry wydała na zachodzie firma Ojom GmbH. Stanowi ona oddział innej firmy – Jamba, która po wykupieniu przez News Corporation (wchodzącą w skład multimedialnego imperium Ruperta Murdocha) zmieniła nazwę na Fox Mobile. Jest to obecnie jeden z największych na świecie sprzedawców aplikacji rozrywkowych przeznaczonych na telefony komórkowe. W handel oprogramowaniem stworzonym w Korei Północnej zaangażowało się zresztą wiele innych firm, także z Europy.
Teoretycznie nie ma w tym nic złego. Gry czy programy użytkowe to nie broń, nie są więc objęte sankcjami Organizacji Narodów Zjednoczonych. Co więcej, przepływ informacji z zewnątrz może - zdaniem ekspertów - przyczynić się do szerszego otwarcia na świat i w efekcie zapoczątkować zmiany w rządzonym przez reżim kraju. Produkcja oprogramowania jest dziś jednym z najważniejszych źródeł przychodu Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej.
Rozmówcy Campbella, w tym uciekinierzy z rządzonego przez Kim Dzong Ila kraju, wskazują jednak na niebezpieczeństwa tej sytuacji. Komunistyczna dyktatura już w latach 80. ubiegłego wieku zdała sobie sprawę z militarnego znaczenia rozwoju technologii informatycznych. Zdaniem szefa południowokoreańskiej agencji wywiadu za ubiegłorocznymi atakami na serwery i strony internetowe w Korei Południowej oraz Stanach Zjednoczonych stoi ministerstwo poczty z północy. Choć Nosotek zaprzecza jakoby sprzedawane na zachód oprogramowanie mogło zawierać elementy szpiegowskie, takie zagrożenie trudno całkowicie wykluczyć.