Lara Croft powraca - Crash - 27 października 2010

Lara Croft powraca

Crash ocenia: Lara Croft and the Guardian of Light
89

Platformy elektronicznej dystrybucji gier są zbawieniem dla małych firm deweloperskich czy też pomniejszych projektów, które wyłącznie za ich sprawą mogą zaistnieć i dotrzeć do szerszego grona odbiorców. Dzięki temu my gracze otrzymujemy dostęp do wielu pozycji, które bez możliwości sprzedaży elektronicznej – z pominięciem fizycznych nośników – nigdy by nie powstały. Po kilku latach od istnienia najmocniejszej platformy dla gier typu arcade, Xbox Live, pozycje tam trafiające wreszcie zaczynają konkurować z „dojrzalszymi” braćmi ze sklepowych półek. Podczas tego lata premiery kilku pozycji zasługują co najmniej na waszą uwagę, by nie powiedzieć zawartość portfela. Jedną z gier, która pochłonęła mnie bez reszty, jest najnowsza odsłona przygód Lary Croft.

Lara Croft and the Guardian of Light jest najlepszą odsłoną z panią archeolog w roli głównej, w jaką miałem przyjemność zagrać. Gra już u samych podstaw jest dobrze przemyślaną i zaprojektowaną pozycją. Wszystkie zaimplementowane mechanizmy rozgrywki idealnie współgrają z koncepcją gry, oddając do naszej dyspozycji dobrze nasmarowane przekładnie, bez zbędnych zgrzytów czy zacięć.

Izometryczny rzut w połączeniu z miszmaszem platformowo-logiczno-strzeleckim sprawdza się idealnie, szczególnie jeśli wziąć pod uwagę dobrze zaprojektowane i zbalansowane poziomy. Przeciwnicy nie są specjalnie trudni, łamigłówki nie ukradną kilku godzin z naszego życia, a sekwencje platformowe nie doprowadzą do spazmów. I co z tego, że nie czeka nas najbardziej wymagająca rozgrywka ever, skoro przez kilka godzin bawimy się świetnie. Przyjemnie, ale z szacunkiem dla odbiorcy. Gracz nie został potraktowany jak niespełna rozumu homo erectus, niezdolny do logicznego myślenia. Gra nie należy do tych, które przechodzą się same.

Obcowanie w świecie gry przynosi nie tylko frajdę płynącą z jej podstawowych mechanik, ale również z dodatkowych elementów. Są nimi bonusowe wyzwania i specjalne komnaty, których zaliczenie oznacza marchewkę w postaci dodatkowych przedmiotów. A tych z kolei jest całkiem sporo. Dostaniemy dostęp do szeregu broni, artefaktów czy reliktów, które pozwolą nam manipulować statystykami głównej bohaterki. Oczywiście nie ma mowy o skali rozwoju znanej z pozycji klasycznych erpegów, ale przyjemne złudzenie wpływu na statystyki bohaterki daje się odczuć.

Oprawa audiowizualna również nie odstaje od pozycji dostępnych za pośrednictwem tradycyjnych form sprzedaży. Gra jest estetyczna, a biorąc pod uwagę zastosowaną konwencję świata przedstawionego, ponadprzeciętnie ładna. Odgłosy otoczenia, broni czy głównych bohaterów (z charakterystycznym angielskim akcentem Lary) również przemawiają na plus. W przypadku muzyki ciężko jest mi oceniać, gdyż jej nie pamiętam w momencie pisania tej recenzji. Oznacza to prawdopodobnie, że była pozytywnie przeciętna.

Jedynym minusem, który mógłbym przydzielić Larze Croft i Strażnikowi Światła jest fabuła. W tej sferze osoby stojące za dewelopingiem wyraźnie poszły na łatwiznę, przypisując jej rolę ozdobnej broszki, pretekstu dla istnienia mechaniki. A szkoda, bo silnik pozwala na realizację ładnych filmików przerywnikowych. Gdyby całą wyprawę wesprzeć wymagającą i pochłaniającą historią z bohaterami z krwi i kości, tytuł ten byłby bliski perfekcji.

Lara Croft and the Guardian of Light to tytuł bardzo dobry, ocierający się o perfekcję w klasie gier z niskim budżetem, do nabycia za mniejsze pieniądze. Jeśli tylko warunkiem do zakupu nowej pozycji nie jest dla Ciebie posiadanie fizycznego nośnika na półce, Lara powinna trafić w Twoje ręce. Swoją drogą szkoda, że nie pokuszono się o tradycyjną dystrybucję. Jako miłośnik pachnących nowością książeczek, dokonałbym kolejnego zakupu.

Crash
27 października 2010 - 17:51