Bajki mego dzieciństwa - fsm - 26 września 2011

Bajki mego dzieciństwa

Jakiś czas temu obiecałem sobie i Wam krótki tekst o bajkach mego dzieciństwa. Nadszedł ten moment, by uderzyć w dobrze wszystkim znaną nostalgiczną strunę i pochylić się nad tymi obrazami, które zaprzątały moje (i być może Wasze) umysły te mniej więcej  15-20 lat temu.

W rozwinięciu znajdziecie sześć czołówek z bajek, które z jakichś powodów zapamiętałem bardziej, niż inne. Nie będę też wymieniał wszelkiego rodzaju mniej lub bardziej klasycznych Disneyów, bo zdecydowana większość z nich leciała w niedzielne wieczory, co z kolei powodowało ambiwalentne odczucia. Z jednej strony super, bo zaraz obejrzę Brygadę RR lub Kubusia Puchatka, ale z drugiej później będzie trzeba szykować się do spania, bo następny dzień to szkoła. Więc Disneya brak, ale będą inne smakołyki. Zapraszam.

Kapitan Jastrząb

Oglądało się Tsubasę, a jak! Choć tak naprawdę jedyna rzecz, jaką teraz pamiętam, to widoczna na boisku krzywizna Ziemi i wyłaniająca się zza horyzontu bramka (choć czołówka pokazuje to nieco inaczej...). Tak czy siak - czadowa czadowość.

Denver, ostatni dinozaur

Jak każdy (?) młody chłopak uwielbiałem dinozaury, więc bajka o ostatnim z nich musiała trafić w moje potrzeby. Piosenkę z czołówki częściowo pamiętam do dziś.

Czarodziejka z Księżyca

Taaa, anime. O tej produkcji niedawno pisał Pita, a ja oglądałem ją sto lat temu nie mając zielonego pojęcia, na co patrzę. Wiem, że były długonogie laski, że miały moce i walczyły ze Złem. No i był koleś, który nazywał się Smoking. Wystarczyło.

Kapitan Planeta

Moce Ziemi, Wody, Wiatru, Ognia i Serca tworzyły zielonowłosego wymiatacza, który chronił Ziemię. Lubiłem dinozaury i inne stwory, więc obchodziło mnie, co się stanie ze środowiskiem. Polskiej czołówki nie znalazłem... Ale może jej wcale nie było?

Widget

I znowu ratujemy środowisko. Tym razem w towarzystwie fioletowego kosmity Widgeta i jego wiernego kompana znanego jako mieszkający w zegarku Megamózg. Oj, co ja bym wówczas dał za taki kosmiczny zegarek!

Wojownicze Żółwie Ninja 

Nie mogło zabraknąć żółwi. Moi ukochani bohaterowie i ukochana bajka. Przebierałem sie za Leonardo (chyba najczęściej określany ulubionym żółwiem, hm?), zbierałem naklejki do albumów i miałem podróbkę figurki (zazdrościłem koledze, który miał licencjonowaną - Kacper, czytasz to? :P). Szaleństwa młodości!


No i tyle. Nie wymieniłem wielu innych propozycji, o których z pewnością śniło wówczas wiele dzieciaków. Batman Przyszłości wymiatał (choć to nieco późniejsze lata). Pszczółka Maja, Muminki (!) czy Smerfy zawsze będą klasykami. Motomyszy z Marsa? Mniej, ale również oglądałem. Ba, nawet nieszczęsne Pokemony mogłyby się tu znaleźć (idealne do śniadania o 7:30!). A jakie bajki Wy oglądaliście? I kto uczył sie angielskiego śledzac przygody Muzzy'ego? :)

fsm
26 września 2011 - 13:47