RPGowo: Co się dzieje z jRPG na HaDe? - Pita - 18 października 2011

RPGowo: Co się dzieje z jRPG na HaDe?

Z grami jRPG na konsolach HD nie jest dobrze. Podczas, gdy gatunek wciąż fantastycznie broni się na NDSie oraz PSP, podczas gdy nawet Wii dostało kilka megaton z gatunku, PlayStation 3 oraz Xbox 360 nie mają się za dobrze. Przynajmniej takie jest popularne twierdzenie.

Najpopularniejsze RPGi wyprodukowane na tej generacji przez Japończyków często idą w zupełnie inną stronę niż typowa wizja tego, czym jest jRPG, a czym cRPG. Bo w końcu – którym z nich jest Dark Souls? Więc co się stało z jRPGami na generacji HaDe?

jRPG w swojej powszechnej postaci nie ma się dobrze. Nie jest tak tragicznie jak mogłoby się wydawać, z drugiej jednak strony jest tragicznie jeżeli naprawdę dobrze zna się gatunek.

Trzeba jednak powiedzieć jasno, że sytuację uratowały gry takie jak Valkyria Chronicles, Folklore, seria Yakuza oraz NIER, ale wielkie oczekiwania jakie pokładano w Lost Odyssey oraz Blue Dragon nie zostały spełnione. Więc jeżeli szukacie dobrego jRPGa w HD to zamiast czytać ten tekst idźcie kupić NIERa, Valkyrię, Folklore lub Yakuzę. Naprawdę.

Folklore

Final Fantasy XIII okazało się dalszym spadkiem formy serii, wiele serii przeskoczyło na handheldy i gdyby nie kilka mniejszych, ale ciekawych gier gatunku (Cthulhu Saves the World, Disgaea, Wizardry, Resonance of Fate) po szybkim skończeniu większych zawodników nie byłoby za bardzo w co grać. Dlaczego z jRPGami w HD jest tak źle?

Dla mnie powody są proste:

  1. Twórcy potracili pracę. Gry same się nie robią. Wiem, banał, ale naprawdę wielu graczy jest pewnych, że za każdym Final Fantasy stał ten sam team, że każda gra danej marki została stworzona przez tych samych ludzi i jako taka jest święta sama w sobie. To błąd. Wielu zdolnych twórców oraz całe zespoły potraciły robotę, zmieniono ich priorytety lub rozpadły się. Dawny team Suikodena, Yasumi Matsuno, ludzie ze Square-Enix, team od Front Mission – oni wszyscy nie mieli okazji pokazać na co ich stać z wielu powodów. Niestety głównie szło o pieniądze oraz złe zarządzanie.
  2. Duże kompanie za dużo kombinowały. Oczywiście Square-Enix jest najlepszym tego przykładem. Dlaczego nie dostaliśmy wcześniej Dragon Questa w HD, singlowego, na bazie 8mki? Dlaczego rozmieniano na drobne wszystkie większe serie giganta? Dlaczego wielu pracowników firmy potwierdza, że zarząd sam nie wie co robi i nie rozumie tej generacji? Szkoda słów. Naprawdę szkoda słów.
  3. Małe kompanie nie mają pieniędzy. Po prostu. Wyprodukowanie dużego, ładnego jRPGa sporo kosztuje. Dlatego gra taka jak Xenoblade musiała powstać na Wii, a Atlus długo unikał produkcji na PS3/XO. NIER, według wielu jeden z najlepszych jRPGów od lat (w tym również według mnie) świetnie pokazał co stanie się jeżeli na rynek wypuści się grę niespełniającą wszystkich wymagań technofilii – zostanie zrypana z góry na dół głównie za grafikę.
  4. Wielu graczy… lubi handheldy. Na PSP i NDSa mamy tony jRPGów. Świetnych, tanich, ładnych, ciekawych i do tego w kieszeni. Tyle i aż tyle.
  5. PSOne Classics, PS2, tona gier z przeszłości. Odrabianie zaległości w jRPGach naprawdę nie boli. Gatunek ma dziesiątki świetnych gier, które wciąż ogrywamy. Dlatego sprzedaż nowych może być… średnia. Delikatnie rzecz ujmując.
  6. Zmiana wymagań graczy. Hmmm. W 1997 roku granie w jRPG było okej. Nie przeszkadzało zachodnim graczom. Było cool. Graliśmy w to, co lubiliśmy. Teraz to jest niemodne. jRPG jest dla dzieci. Jest głupie. Niepoważne. Durne. Słabe. Duh.

Generalnie rzecz ujmując – z jRPGami nie jest dobrze. Brakuje złotych czasów znanych od SNESa po PlayStation 2, a największe nazwiska nie miały okazji jeszcze się popisać w HD. Czy jest szansa na poprawę sytuacji? Oczywiście. Wierzę bowiem w Atlus i wierzę w Yasumiego Matsuno, obecnie w Level 5. Jeżeli ktoś może wyprodukować kolejne, ponadprzeciętne jRPGi w HD dla większej ilości graczy to tylko oni.

YAZZ!

Co oczywiście nie oznacza, że nie ma w co grać na konsolach tej generacji – wspominane przeze mnie gry są być może z lekka hermetyczne, ale bardzo dobre i ponadczasowe. Zresztą nawet takie „crapy” jak Dynasty Warriors: Strikeforce, Trinity lub Wizardry potrafią wciągać jak starocie gatunku za młodu. Wystarczy tylko dać im szansę.

Ale wielu nie daje. Bo czeka na odpowiedniki Final Fantasy VII, czy Vagrant Story w HD. I naprawdę to rozumiem.

Pita
18 października 2011 - 08:44