Historia z epickim rozmachem - Intro - Goozys - 16 grudnia 2011

Historia z epickim rozmachem - Intro

Wpatrzony w monitor siedziałem w bezruchu i z wytrzeszczonymi oczami oglądałem, jak wagonik personalny podąża krętymi tunelami placówki Black Mesa Research Facility. W akompaniamencie otwieranych i zamykanych włazów słuchałem hipnotyzującego damskiego głosu, wprowadzającego gracza  do pozornie bezpiecznego świata gry. Wagonik podążał dalej, a ja wraz z nim, na coraz to niżej usytuowane poziomy kompleksu badawczego. Nazywam się Gordon Freeman, mam 28 lat...

Powyższym kuriozalnym wstępem chciałbym Was zaprosić na kilkuczęściowy wpis, w którym opiszę, w jaki sposób flagowy tytuł Valve zmienił moje postrzeganie gier komputerowych. Jak mocno zakorzenił się w mojej psychice, doprowadzając swojego czasu do wręcz fanatycznego uwielbienia wykreowanego uniwersum. Spróbuję zaprezentować osobisty punkt widzenia na obie części serii wraz z dostępnymi dodatkami. Zrobię sobie wycieczkę na przestrzeni kilkunastu lat i zastanowię się nad geniuszem gry. Wiem, że użycie tutaj słowa „geniusz” jest odrobinę na wyrost, bo przecież każdy z nas odbiera elektroniczną rozrywkę w zupełnie inny sposób, niemniej jednak spróbować można. Prawda?

W połowie lat ’90, będąc jeszcze wtedy bardzo młodym graczem i posiadając jedynie komputer Amiga 500, miałem blade pojęcie o rynku gier komputerowych. Wydawało mi się, że inne metody pozyskiwanie gier, niż zakupy na giełdach, po prostu nie istnieją. Tym samym moja wiedza o pojawiających się nowych tytułach była równie skromna. Fakt faktem, że od czasu do czasu grało się w oryginalne gry u kolegów, ale wtedy człowiek zbytnio nie zastanawiał się nad źródłem ich pochodzenia. Nie grałem w żadną odsłonę gry Doom, nie grałem w pierwszego Quake’a i przyznam się z ręką na sercu, kompletnie nie wiedziałem o istnieniu Wolfenstein 3D. Duke Nukem 3D widziałem tylko u kolegów. W pierwszego Unreal oraz Quake II zagrałem dopiero w roku 2001. Choć w kilka tytułów miałem okazję zagrać zdecydowanie wcześniej (min. Death Mask, Cytadela), to strzelanki nigdy nie zaskarbiły u mnie sympatii. W tamtym okresie preferowałem gry pokroju serii Gobliiins, The Settlers i wszelkiej maści gry wyścigowe. Nie przeszło mi nigdy przez myśl, aby spróbować zagrać w coś innego. Nadszedł jednak dzień, w którym przysłowie „na bezrybiu rak też ryba” nabrało znaczenia.  W Lutym 1999 roku nie mając pomysłu na grę, uległem długim namowom jednego z kolegów i zagrałem w Half-Life Uplink. Na dzień dzisiejszy mogę śmiało napisać, iż był to kamień milowy w mojej wieloletniej karierze gracza, ale o tym pozwolę sobie bardziej szczegółowo napisać w późniejszych publikacjach.

Domyślam się, że dla niektórych z Was będzie to niepotrzebny bełkot, bo i temat wyeksploatowany do granic możliwości i teoretycznie coś nowego w tej materii wymyślić będzie ciężko. Mimo to mam cichą nadzieję, że choć odrobinę Was zainteresowałem, a z punktu widzenia gracza czyli mnie, a nie recenzenta, bełkot może okazać się całkiem ciekawą historią. Poniżej znajdziecie spis tematów jakie poruszę w „Historii z epickim rozmachem”. Już teraz zapraszam do czytania i komentowania nadchodzących wpisów. Postaram się publikować je w miarę systematycznie, co by nie robić dużych przestoi między poszczególnymi częściami. Chciałbym abyście odebrali to jako spójną całość. Przynajmniej taką mam wizję. Zobaczymy, jak to wyjdzie w praniu. Będą obrazki, ha!

Pozdrawiam i do następnego wpisu!

A oto wspomniany wyżej spis tematów:
Historia z epickim rozmachem - Uplink
Historia z epickim rozmachem - Half-Life
Historia z epickim rozmachem - Opposing Force, Blue Shift
Historia z epickim rozmachem - Half-Life 2
Historia z epickim rozmachem - Episode One, Episode Two
Historia z epickim rozmachem - Podsumowanie
Historia z epickim rozmachem - Podsumowanie #2
Historia z epickim rozmachem - Half-Life 3

Goozys
16 grudnia 2011 - 16:23