Nie będę kłamał, że angażuję się w sieciowych potyczkach. Nigdy mnie one nie zainteresowały na tyle, aby poświęcić im kilkudziesięciu godzin swojego życia. Mimo to, nietrudno zauważyć zmiany jakie dotyczyły tego trybu na przestrzeniu ostatnich kilkunastu lat. I właśnie tym zajmę się w niniejszym tekście.
To co kiedyś było standardem, dziś pojawia się niezwykle rzadko, czyli zdrowa rywalizacja. Kiedyś, pomijając oczywiście oszustów (cheater), można było liczyć tylko na siebie. Każdy gracz musiał wykazywać się sprytem, pamięcią do lokacji i poukrywanych na całych mapach broni, amunicji czy też apteczek. Liczyły się głównie umiejętności i nieco szczęścia. Jak to zatem wygląda dziś? Niemal każda produkcja oferuje zamiast apteczek samouzdrawianie. Może nie byłoby w tym nic złego, gdyby część gier korzystało z tego dobrodziejstwa. Niestety dziś, niemal każda gra opiera się na tym systemie, co powoduje "armię" sieciowych klonów.
To jednak nic z tym, co oferuje nam producent. Otóż pojawia się problem typu "pay to win", czyli płać i wygrywaj. Osoby płacą wtedy twórcom za lepszą giwerę, ulepszenia pancerza i inne pierdoły, dzięki czemu mają znacznie większe szanse na zwycięstwo. Zaburza to w znacznym stopniu całą rozgrywkę. Dla mnie jest to dziwny sposób na dowartościowanie się... A pewnie tego oczekują osoby, które nie radzą sobie w tego typu produkcjach. To wszystko powoduje, że lepsi gracze przegrywają z gorszymi i aby wyrównać siły, również muszą zakupić owe dodatki, przez co nabijają kasę ludziom, którzy w oczach mają symbole dolara ($). Dla mnie ta przypadłość jest naprawdę chora. To tak jakby grali uczciwi vs "legalni" oszuści. Jest to całkowicie pozbawione jakiegokolwiek sensu.
Kiedyś w grach multiplayerowych liczył się fun i bezkompromisowa rozrywka. Jeśli ktoś się nudził, uruchamiał daną produkcję, pograł paręnaście minut, wyłączał i miło spędził czas. Dziś, twórcy kuszą perkami i punktami doświadczenia, wirtualnymi odznakami i co tam jeszcze oferują, po to aby zachęcić do ponownego zagrania w ich dzieło. Czy to źle? Oczywiście, że nie. Ci co grają w multi raz na jakiś czas, aby się rozluźnić, nic nie tracą, zaś stali bywalcy, mają motywację do dalszego grania.
O trybach nie będę się rozpisywał, ponieważ w niemal każdej grze mamy kilka trybów opartych na tych sprzed dwóch dekad. Są za to rozwijane w różnoraki sposób, charakterystyczny dla danej marki. Poruszę za to inny, istotny punkt, poświęcony mapkom. W standardzie zwykle ich było kilka sztuk. Z tą różnicą, że jeśli ktoś zdecydował się na nowe, mógł pobrać fanowskie lub darmowe oficjalne, często bardzo odjechane mapy. Dziś ta możliwość jest skutecznie ograniczana przez twórców, by oni sami mogli sprzedawać za dość pokaźną sumkę pieniędzy parę mapek i elementów wyposażenia. Szkoda, że omawiana machina kręci się w najlepsze i daje tym samym twórcom zielone światło do kolejnych, chorych wymysłów, mających na celu wyłudzić naszą kasę.
Jak widać, gry multiplayerowe na przestrzeni lat mocno się zmieniły. Jedne zmiany wyszły na plus, drugie zaś zdecydowanie na minus. Ciekawi mnie za to Wasze zdanie na ten temat. Jak widzicie omawiane zmiany i co o nich sądzicie? Czy podobały Wam się pomysły ze starych produkcji, czy wolicie te z nowych. W co najbardziej lubiliście i lubicie grać? Często sięgacie po ten tryb, czy tylko raz na jakiś czas? Zapraszam do dyskusji.