Dlaczego nie warto uczyć się na podstawie filmów i gier? - Marcus - 6 lutego 2012

Dlaczego nie warto uczyć się na podstawie filmów i gier?

Nie od dziś wiadomo, że gry i filmy często traktują o rzeczach dość nierealistycznych. Pomijając niszczenie całej armii przez jednego człowieka, czy atak kosmitów na Ziemię, nadal możemy spotkać masę "kłamstw", na które nigdy nie zwracaliśmy uwagi. Postanowiłem zebrać część z nich.

Zaczniemy od tego, czym "karmią" nas przede wszystkim twórcy filmów i co da się zauważyć również w wielu grach.  Mianowicie, tłumik wyciszający odgłos wystrzału o jakieś 90 procent. Nie jest to prawdą, ponieważ broń nie wyspoażona w takowy dodatek wyrzuca pociski, wytwarzając hałas o natężeniu ok. 160 decybeli, natomiast z tłumikiem zmniejsza się on zaledwie o 30dB . Dziwniejszym rozwiązaniem jest strzelanie przez poduszkę, często wykorzystywane w filmach szpiegowskich.

Należy pamiętać, że każdej akcji towarzyszy reakcja - prowadzenie ognia w kierunku przeciwników, odlatujących kilka metrów w tył nie jest wyjątkiem. Strzelając z karabinu, zostajemy odepchnięci zaledwie o kilka, do kilkunastu centymetrów. Podobnie powinien zachować się nasz cel - niestety, szczególnie w filmach, dzieje się zupełnie inaczej. Postrzelonych wrogów niesie, niczym skoczków narciarskich. Czemu? Tego nie wie nikt.

 

Chyba najbardziej znaną dziwotą są wybuchające samochody oraz beczki z benzyną. Tak już się utarło, iż obok miejsc, z których wybiegają przeciwnicy, musi być postawiony jaskrawo pomalowany pojemnik. Kilka trafień i nasze oczy widzą ogromny słup ognia, polączony z odrobiną dymu. Tam, gdzie przed chwilą stali ludzie, znajduje się jedynia kupka popiołu. I o ile można zaakceptować fakt, że np. nasz bohater jest wyposażony w amunicję zapalającą i pocisk trafia w opary benzyny, o tyle dziwią samochody płonące od "trafienia w zbiornik paliwowy" - oczywiście, główny bohater, mimo podziurawionego wozu, nadal spokojnie jedzie.

Wciąż znęcam się nad filmami, lecz tym razem ponarzekam na gry. Mowa o ślepych jak krety przeciwnikach. Co z tego, że właśnie zabijamy czyjegoś kolegę - jego znajomy woli w tym czasie spoglądać w niebo, stojąc kilka metrów od nas. Jasne, nie powinniśmy popadać ze skrajności w skrajność, czego przykładem jest Metro: 2033. We wspomnianej grze nawet najcichsza egzekucja skutkuje wszczęciem alarmu. Drugą sprawą są zwierzęta mające w żołądkach broń lub inne, ciekawe przedmioty, na pewno nie służące do jedzenia. Przykład? Borderlands - na Pandorze wszystko jest możliwe, nawet to, że zmutowane psy wyrzucają za siebie różnorakie giwery.

 

Zakończymy growo, poczynając od przeładowywania broni. Nie spotkałem do tej pory chyba ani jednej strzelanki, w której zrobiono by to poprawnie. Jeśli w zmienianym magazynku wciąż znajdują się naboje, jakimś magicznym sposobem nie są one wyrzucane, lecz trafiają z powrotem do naszego plecaka. Jeśli już przy tym jesteśmy. Zauważyliście, iż w RPGach (hack'n'slashach też) sterowana przez nas postać może unieść kilkadziesiąt kilogramów ekwipunku? I nie chodzi nawet o samą wagę przedmiotów, a o ich ilość. Kilkanaście rodzajów eliksirów, trochę mieczy, toporów, sztyletów i łuków, plus parę sztuk zbroi. Mimo ogromu rzeczy, wciąż możemy poruszać się bardzo sprawnie i szybko. Czy to nie dziwne?

Moje spostrzeżenia to zapewne jedynia kropla w morzu - postanowiłem opisać te aspekty, które rzuciły mi się w oczy najbardziej. Wiem też, że za moje odkrycia Nobla nie dostanę, bo o tego typu naciąganiu prawdy już zapewne czytaliście. Mimo to, proszę Was, byście podzielili się swoimi uwagami na ten temat.

Marcus
6 lutego 2012 - 19:21