Razielowa piwoteka to cykl opowiadający o rozmaitych browarach, które miałem okazję posmakować. W każdej części zawarte będą suche dane, moje odczucia i specjalny bonus w postaci ankiety. Zapraszam zatem wszystkich zainteresowanych do czytania i komentowania.
Plany dotyczące tego cyklu sięgają kilka części do przodu. Dziś omówię jedno z dwóch w pełni naturalnych, prawdziwie niepasteryzowanych piw. Drugie i zarazem moim zdaniem lepsze, ukaże się dwie odsłony później. Dlaczego tak, a nie inaczej? Ponieważ mam ogromną chęć aby o nich wspomnieć najszybciej jak to tylko możliwe. Dzięki temu zyskacie również i Wy, otrzymując porównanie największych względem siebie konkurentów. Pomiędzy nimi zamierzam wstawić piwo o całkowicie innym gatunku, w celu urozmaicenia mojej piwoteki.
Opakowanie nie robi wielkiego wrażenia. W moim odczuciu prezentuje się ono gorzej, co nie znaczy wcale, że źle niż w przypadku miodowej wersji. Powodem jest kolorystyka i moje subiektywne odczucia. O wzorze rozpisywałem się w przypadku Ciechana Miodowego i swoje zdanie podtrzymuje. Jeśli ktoś nie pamięta, odsyłam serdecznie do 2 części cyklu. ;)
Butelka, butelką, ale ważniejszy jest wygląd samego piwa, a ten jest naprawdę ładny, bo w pełni złocisty. Efekt co prawda psuje gruboziarnista i nietrwała piana, ale efekt końcowy i tak jest niezły. Wyraźnie widać w nim spore nasycenie, które rzuca się w oczy z dużej odległości.
O ile walory wizualne nie powalają, o tyle zapachowe jak najbardziej. Otóż czujemy w nim wyraźny zapach chmielu, drożdży oraz zboża, które wyróżnia Ciechana na tle "niepasteryzowanych" browarów. Mój nos ewidentnie czuję tu naturalność. Wyróżnia ona opisywane piwo na tle konkurencji i charakteryzuje tym samym Ciechana Wybornego. Nie przedłużając - pachnie bardzo ładnie.
W smaku jest równie charakterystyczne. Niespotykany mi wcześniej posmak wprawił mnie w osłupienie. Do dziś nie potrafię tego rozgryźć, nie mam pojęcia co go powoduje, ale zapewne brak pasteryzacji mocno się do tego przyczynił. Delikatna, chmielowa goryczka jest niezwykle przyjemna dla naszych kubków smakowych, tak samo jak i dostępny w nim słód. Zastrzeżenia mogę mieć co najwyżej do nadmiernego nasycenia, które wręcz "atakuje" nasz język.
Ciechan Wyborne jest z całą pewnością bardzo dobrym, prawdziwie niepasteryzowanym lagerem z kilkutygodniowym terminem ważności. Mimo to, nie powalił mnie na kolana. Dlaczego? Przyczyną jest wspomniany we wstępie inny browar, który przy podobnej cenie, zdecydowanie bardziej przypadł mi do gustu. Można rzec, że jest to bitwa gigantów, w której w moim odczuciu zwycięzyło Piwo Żywe z browaru Amber. Oczywiście jest to kwestia indywidualna, dlatego zachęcam Was do spróbowania obu i wyrażenia własnej opinii na ich temat.
Masz inne ode mnie zdanie? Super, przecież oto chodzi! Z przyjemnością dowiem się co sądzisz o opisywanym przeze mnie piwie. Wymieniajcie się zatem własnymi doświadczeniami i przygodami! Jeśli macie propozycje odnośnie kolejnych części tego cyklu - piszcie o tym w swoich komentarzach do czego bardzo gorąco zachęcam.
Zapraszam również do wzięcia udziału w ankiecie, którą poniżej widzicie.
Ciechan Wyborne
Cena: ok. 4zł.
Zaw. Alk.: 6.2%
Ekstrakt: 12.1*
Gatunek: Jasne / Lager / Niepasteryzowane
+ piękny, jedyny w swoim rodzaju zapach
+ równie indywidualny i bardzo dobry smak
+ naturalność
+ dobry stosunek ceny do jakości
+ ładna, w pełni złocista barwa
- nadmierne nasycenie
- nietrwała pianka
P.S. Przedstawione ilustracje należą do Łysacka.