Istniejąca od 1999 roku seria Silent Hill, od lat ściśle konkuruje z inną marką - Resident Evil. Mimo odmiennego stylu, wielu graczy porównuje obie gry ze sobą. Czy słusznie? Ciężko jest mi na to pytanie odpowiedzieć, ponieważ nie jestem fanem żadnej z nich. Jedno jest jednak pewne. W ciągu kilkunastu dni, zadebiutuje najnowsza odsłona omawianej serii, zatytułowana Downpour.
Jest to niejako 8 część, biorąc pod uwagę główną linię gry. Na dodatek Konami, firma znana mi i szczególnie bliska z czasów NES'a, za sprawą Contry, zdecydowała się "oddać" swój produkt w rączki mało znanemu producentowi - Vatra Games. Niewątpliwie może to budzić niepokój graczy. Zmiana studia jest niezwykle kontrowersyjną decyzją i nie zawsze jak się okazuje, słuszną. Z przykrością przyznaję, że od paru ładnych lat, Silent Hill nie jest w stanie podnieść się z kolan. To dotyka niemal wszystkie znane i mocno eksploatowane przez właścicieli marek serie. A szkoda, bo ilość niestety nie przekłada się na jakość. Na jedne gry czekamy latami, inne zaś wychodzą hurtowo, zalewając rynek.
W najnowszym dziele, będziemy mieli możliwość wcielenia się w skórę kryminalisty - Murphy’ego Pendletona, któremu udaje się zbiec z rozbitego uprzednio konwoju. Następnie trafia on w mroczne miejsce, w którym dzieją się nadprzyrodzone i niezwykle straszne rzeczy. Jednym słowem, standard.
Oprócz głównych zadań, twórcy zawarli w swoim tworze również misje poboczne. Tylko od nas będzie zależało, czy zdecydujemy się rozwiązać tajemnicze, aczkolwiek nieobowiązkowe zagadki czy też nie. Po trailerze, czuć psychodeliczny, niepewny i zarazem ponury klimat. To całkiem dobrze rokuje, ale zobaczymy jak to faktycznie wyjdzie w praniu. Wcześniej wspomniałem, iż nie jestem zwolennikiem Silent Hill, a to za sprawą tego, że nie za bardzo lubię się bać podczas przemierzania lokacji. Mimo to, darzę wielkim szacunkiem pierwsze trzy odsłony, chociaż taki Homeconing także był niezły. Przynajmniej z tego co widziałem u kuzyna.
Odnośnie Downpour - nie potrafię oprzeć się wrażeniu, iż twórcy wzorowali się na wielkim hicie studia Remedy - Alan Wake. Jednak w odróżnieniu od przytoczonego przeze mnie tytułu, jestem niemal pewien, że najnowsza odsłona Silent Hill okaże się grą zdecydowanie straszniejszą. Są to co prawda domysły, ale w końcu z tego słynie ta seria, więc byłbym bardzo zaskoczony, gdyby nie straszyła graczy w taki sposób, jak robiły to jej poprzedniczki.
Pozostaje nam zatem wypatrywać z wielką ostrożnością najnowszego dziecka Konami, uważając przy tym na hordy nieumarłych, kryjących się pod naszymi łóżkami. Niestety posiadacze komputerów osobistych muszą obejść się ze smakiem.
A wy? Czekacie na kolejna odsłonę Silent Hill? A może zmieniliście obóz? Która odslona tej znakomitej niegdyś serii najbardziej przypadła Wam do gustu? I dlaczego? Czy zmiana producenta przez właściciela marki okaże się słuszną decyzją? Z niecierpliwością czekam na Wasze opinie oraz zapraszam także do wzięcia udziału w ankiecie, którą poniżej widzicie.