Niejaki Chesskid1 z forum NeoGAF wypatrzył nazwę Ys: Oath in Felghana w rejestrach Steama, przypisaną do firmy XSEED, która niedawno pojawiła się w nich jako „nowy partner”. To najprawdopodobniej oznacza, że japoński wydawca gier zamierza wypuścić na tej popularnej wśród graczy pecetowych platformie swoją produkcję reprezentującą gatunek jRPG. Kultową, świetną, głęboką? Nie mam pojęcia, bo nigdy w nią nie grałem. Nasz gameplayowy ekspert w sprawach pikseli i dobrych gier, Pita, napisał jednak w swojej jak zwykle obszernej recenzji tak:
Felghana to fantastyczna, niemalże perfekcyjna gra, która swoją niepozorną długość nadrabia prostotą, świetnym designem i dopracowaniem każdego aspektu. (...) Podróż Adola to naprawdę ponadczasowa gra i moje numero duo na PSP (po Tactics Ogre), którego wstyd nie znać jeżeli kocha się gatunek RPGów.
Kocham gatunek RPG, a Ys: Oath in Felghana znam tylko z nazwy, więc od tamtej pamiętnej recenzji nienaturalnie pocę się ze wstydu. Oczywiście mógłbym zagrać w ten tytuł na moim wysłużonym PSP, ale do tej pory nie było na to czasu. Być może wybiorę wersję na pecety – jeśli takowa powstanie – bo w ten sposób można by wesprzeć pewną sprawę, która chyba wszystkim wyjdzie na dobre. Mówię oczywiście o większej dostępności świetnego gatunku jRPG na komputerach i otwarciu się japońskich deweloperów na zachodni rynek pecetowy.
Z bohatersko zdobytych przeze mnie informacji (czyli lektury setek tysięcy wpisów na NeoGAF), wynika, że rynek pecetowy w Japonii ma się nieźle, ale ogranicza się do produkcji niszowych, niezależnych i zawierających sceny nieodpowiednie dla młodszej widowni (swoją drogą, dlaczego my nie mamy dobrych gier tego typu?). Do tej pory na Zachód „wyciekło” parę gier reprezentujących tą czy inną „szkołę” – przykładem jest Cave Story (zrobiłem z niego krótki filmik). To jednak tylko ułamek tego, co mają do zaoferowania Japończycy.
(oczywiście zdaję sobie sprawę, że na Steamie jest parę tytułów o japońskim rodowodzie – np. Recettear: An Item Shop’s Tale, czy The Last Remnant)
Nie będę wymieniał gier, bo z racji bariery językowej nie znam japońskiej sceny indie. Jako fan paru tytułów z tego regionu świata wiem jednak, że ma on do zaoferowania mnóstwo dobrych pomysłów. Japończyków cechuje pewna lekkość w tworzeniu dziwnych mechanizmów rozgrywki, które okazują się genialne. Z naszej perspektywy niemal każdy jRPG jest identyczny, ale to złudzenie i ignorancja poznawczo-kulturowa. Jest wiele serii starych i nowych oferujących wartości i koncepcje, których próżno szukać w grach Bethesdy, czy BioWare.
Czy takie rozpikselowane i graficznie oldschoolowe produkcje mają rację bytu na Steamie? Odpowiedź jest oczywista, a dało ją studio Zeboyd Games ze swoimi parodiami jRPG Cthulhu Saves the World oraz Breath of Death VI. Leciwe od strony wizualnej tytuły sprzedały się jak ciepłe bułeczki – mówimy o ponad 100 tysiącach egzemplarzy w ciągu 4 miesięcy. Gears of War osiąga więcej w milisekundę, ale dla niezależnego dewelopera każda sprzedana kopia jest wartościowa. Dlatego „kilkaset tysięcy” w przypadku takich tytułów jest czymś dużym.
Nie jestem pewien, czy pojawienie się XSEED na Steamie da coś graczom z Europy, bo firma działa w Ameryce. Mam jednak nadzieję, że sytuacja rozwinie się pozytywnie. Firma wyda falcomowego Ys: Oath in Felghana a gracze nie wytrzymają presji narzuconej przez wspomnianego gameplayowicza i kupią po pięć egzemplarzy, odstawiając na bok Mass Effect 3 i Skyrim. Później nastąpi eksplozja, która na zawsze wysadzi mur oddzielający dwa światy. I wtedy pewnie obudzę się nienaturalnie spocony, aby zacząć kolejny dzień życia we wstydzie.