Tydzień po zakończeniu mistrzostw Europy w Polsce i na Ukrainie wraz z kolegami Cayackiem, Marcusem i Averem wracamy do tego niezapomnianego turnieju. Tym razem wybieramy najlepszych zawodników Euro 2012, oceniamy finał Hiszpania-Włochy, rozliczamy się ze swoimi przewidywaniami sprzed pierwszego meczu i zastanawiamy się nad zmianami, którymi ma być dotknięte kolejne Euro we Francji w 2016 roku.
Ocena finału:
Brucevsky: Zmęczona Italia nie podołała w starciu z Hiszpanami, którzy po raz drugi na tym turnieju zagrali „na poważnie”. Nigdy nie dowiemy się, czy Pirlo, Barzagli i Balotelli w dyspozycji z półfinału byliby w stanie powstrzymać Xaviego i spółkę i trochę z tego powodu przykro. Rozmiary porażki podopiecznych Cesare Prandellego były zbyt duże. Zdecydowanie lepiej i uczciwej wyglądałby wynik choćby 1:3, ale los chciał inaczej.
Cayack: Cóż, Hiszpanie zagrali jeden dobry mecz w tym turnieju, na nieszczęście dla Włochów, właśnie w finale. Dwie wymuszone kontuzjami zmiany, gra w osłabieniu przez 1/3 spotkania, zmęczenie turniejem (Włosi zawsze odpoczywali krócej od przeciwnika) - składając to wszystko do kupy powstał druzgocący wynik. Hiszpanom należy się szacunek, że dokończyli dzieła.
Aver: Mecz finałowy, pomimo wysokiego wyniku, nie był dla mnie ani widowiskowy, ani piękny. Hiszpania zdominowała całe 90 minut, a Włosi nawet nie weszli do gry, rozłożeni przez liczne kontuzje i zaledwie dwa dni wypoczynku… Ale wygrana La Roja była zasłużona, co do tego nie ma wątpliwości.
Marcus: Zacznijmy od tego, że końcowy wynik nie odzwierciedla w pełni sytuacji na boisku. Włosi zasłużyli choćby jedną bramkę, stwarzali groźne akcje, ale ewidentnie zabrakło ich „wykończenia”. Hiszpanie tak naprawdę dopiero w finale zagrali dobrze, ponieważ wcześniej ich Tiki-Taka nie robiła większego wrażenia na rywalach. Niewiele zabrakło, by zamiast nich, z Włochami zmierzyli się Portugalczycy, którzy odpadli po rzutach karnych w półfinale. Hiszpanie zagrali tak, jak lubią – szybkimi podaniami rozpracowali atakujących Włochów. Po kontuzji Thiago Motty, drużyna Prandellego była zmuszona do gry w dziesiątkę, co przesądziło o triumfie mistrzów z 2008 i 2010 roku.
Najlepszy bramkarz turnieju:
Brucevsky: Iker Casillas: Opanowany, bezbłędny, znowu genialnie dyrygujący obroną i naprawiający jej wszelkie błędy. Golkipera Realu Madryt nie sposób było zaskoczyć, a kilka jego parad przesądziło o końcowym triumfie Hiszpanów. Za kilka dekad o Ikerze będą chodziły w pełni zasłużone legendy.
Cayack: Iker Casillas - jeżeli facet gra w turnieju 570 minut, puszcza jedną bramkę po godzinie gry, a potem pozostaje niepokonany, to trudno wybrać kogoś innego na najlepszego bramkarza turnieju. As Realu w wielu spotkaniach nie miał za wiele pracy, ale gdy już go zatrudniano - zwłaszcza w finale - to był bezbłędny.
Aver: Ex equo Gianluigi Buffon i Iker Casillas. To co pokazał Włoch w meczach z Anglią i Niemcami znakomicie zrównoważył Hiszpan w meczach z Portugalią i reprezentacją Azzurri. Ostateczny werdykt lekko faworyzuje wychowanka Realu Madryt, także z racji bardzo sportowego zachowania uwiecznionego przez kamery w ostatnich sekundach finału.
Marcus: Chyba jedyna kategoria, w której nie musiałem się zbytnio zastanawiać. Najpewniej między słupkami stał Iker Casillas, niejednokrotnie pokazując swoje ogromne umiejętności. Golkiper Realu Madryt przez cały turniej zaledwie raz musiał wyciągać futbolówkę z siatki (nie licząc konkursu rzutów karnych), co w dużym stopniu pomogło w zdobyciu wiktorii przez całą ekipę.
Najlepszy obrońca turnieju:
Brucevsky: Leonardo Bonucci. Zaskoczeni? Cały turniej w jego wykonaniu był znakomity. Zachwycał superdokładnymi wślizgami, pewnymi odbiorami i liczbą wygranych pojedynków w powietrzu. W porównaniu do Pique, Hummelsa czy Terry’ego wskoczył na boiskach Polski i Ukrainy na poziom, którego wcześniej w jego przypadku nie widzieliśmy. Właśnie dlatego jest moim zdaniem najlepszym obrońcą mistrzostw. Juventus ma powody do zadowolenia.
Aver: Sergio Ramos. To między innymi dzięki niemu Hiszpania straciła w turnieju tylko jedną bramkę. Piłkarz Królewskich kilka razy był zresztą sam bliski wpisania się na listę strzelców. Świadczy to tylko o jednym – jego poświęceniu i aktywnemu wspieraniu gry zespołowej. No i jeszcze ten karny w stylu Panenki, Tottiego i Pirlo… Na drugim miejscu najlepszych obrońców umieściłbym natomiast Leonardo Bonucciego.
Marcus: W tym wypadku trudniej było mi się zdecydować. Choć turniej stał na wysokim poziomie, co potwierdzała średnia strzelonych bramek, to obrońcy nie próżnowali. Najlepiej według mnie na tej pozycji zaprezentował się Sergio Ramos, zaliczając kilka ważnych interwencji.
Najlepszy pomocnik turnieju:
Brucevsky: Andrea Pirlo. Co tu dużo pisać, jego kółeczka z piłką, jego dokładne podania górą i jego znakomite odbiory w środku pola były klasą samą w sobie. Żaden inny zawodnik nie dowodził swoim zespołem w taki sposób jak Pirlo i nie był tak widoczny na boisku w tej roli. To Andrea decydował o tempie gry, o kolejnych akcjach i to on zapisał się w historii wykonaniem rzutu karnego w ćwierćfinale z Anglią. Patrząc na jego występ i fakt, że z Milanu odszedł za darmo, można mieć złudne wrażenie, że na Półwyspie Apenińskim takich zawodników są setki. A to nieprawda, bo Pirlo jest, jak na razie, tylko jeden.
Cayack: Andrea Pirlo - dyrygent Italii i Juventusu ma za sobą jeden z najlepszych sezonów w karierze, a EURO 2012 tylko potwierdziło jego klasę. Milan pewnie pluję sobie w brodę, że oddał go do Juventusu bez żalu. Mało jest zawodników, od których tyle zależałoby w grze drużyny w takim stopniu, jak od Pirlo.
Aver: Andrea Pirlo. We wszystkich meczach Włochów w drodze do finału dwoił się i troił, wypracowując towarzyszom kolejne sytuacje bramkowe. Strzelił jedyną bramkę z wolnego w turnieju. Znakomicie bronił piłki i wykonywał bardzo dokładne podania. To prawdopodobnie jeden z ostatnich playmakerów starego pokolenia.
Marcus: Andrea Pirlo nazywany przez komentatorów profesorem rzeczywiście zasługuje na ten tytuł. Swoimi precyzyjnymi zagraniami stworzył masę sytuacji kolegom z zespołu, gorzej poszło mu w meczu finałowym, lecz resztę spotkań rozegrał na wysokim poziomie.
Najlepszy napastnik turnieju:
Brucevsky: Mario Mandzukić. To ciekawe, bo na Euro 2012 żaden ze snajperów nie odegrał pierwszoplanowej roli. Kerżakow nie trafiał w bramkę niemal w ogóle, Lewandowski był zbyt często sam, Samaras starał się, ale nie zachwycał. Torres znowu też potrafił pudłować niemiłosiernie i często siedział na ławce, Gomez grał chimerycznie, a Balotelli miał przebłyski geniuszu. Sheva też niestety miał tylko jeden mecz, podobnie jak Ibrahimovic czy Rooney. W tym gronie trzeba więc wyróżnić Mandzukica, który w trzech potyczkach Chorwacji dużo pracował, strzelił trzy gole i zrobił sobie bardzo dobrą reklamę. Spośród wszystkich napastników na Euro na pewno się wyróżnił.
Aver: Nie mam faworyta w tej kategorii. Mario Gomez nie zdziałał wiele. Fernando Torres grywał końcówki. Cesc Fábregas był skuteczny i znakomicie grał, ale nie jest do końca napastnikiem. Mario Balotelli wykazał się tylko w meczu z Niemcami, w pozostałych popełniając zadziwiające błędy. Cristiano Ronaldo grał znakomicie, ale nierówno. Jednym słowem, zgadzam się z Vincente del Bosque, że czasy napastników powoli odchodzą do lamusa i nastał czas większej liczby ofensywnych pomocników.
Marcus: Zastanawiałem się nad trzema zawodnikami: Cristiano Ronaldo, Zlatanem Ibrahimovicem oraz Mario Balotellim. Wybór padł na tego ostatniego – dwoma trafieniami wyeliminował faworytów turnieju – Niemców, zdobył także ładną bramkę w meczu z Irlandią. W oczy rzucało się jego „chodzenie” po boisku. Miałem wrażenie, iż na pełnych obrotach zagrał dopiero w finale oraz półfinale.
Jak po tym Euro zapatrujesz się na pomysł poszerzenia Euro 2016 do 24 zespołów?
Brucevsky: Z jednej strony mam mnóstwo obaw, bo elitarny turniej może zamienić się w rekreacyjne spotkanie reprezentacji, gdzie kibice będą z niecierpliwością czekać na koniec fazy grupowej i początek gry na poważnie. No bo kogo w Polsce i na Ukrainie zabrakło? Turków, Szwajcarów, Serbów? Żadna z tych drużyn nie jest piłkarską potęgą i akurat byli od nich w ostatnich eliminacjach lepsi. Boję się, że za cztery lata sporo będzie kalkulowania i mało emocji na początku mistrzostw, a i zdarzą się przeciętnie zapowiadające się potyczki w stylu Słowacja – Norwegia. Z drugiej strony, będzie wszystko trwało pewnie nieco dłużej, a i taka Chorwacja czy Ukraina będą miały szansę na wyjście z grupy. Francuzom przypadł w udziale wielki test Euro.
Cayack: Tak jak byłem przeciwnikiem tego pomysłu przed turniejem, tak teraz utwierdziłem się w tym przekonaniu. EURO 2012 stało na kapitalnym poziomie sportowym. Głównie dlatego, że wzięła w nim udział esencja piłkarskiej Europy, drużyn przeciętnych było mało. Na Euro 2016 takich przeciętnych zespołów będzie więcej niż tych z wysokiej półki. Spadnie liczba spotkań między gigantami, zamiast tego będzie nas czekało więcej potyczek między średniakami. Słuszne stwierdzenie, że Euro to trudniejszy turniej od mundialu, odejdzie do lamusa.
Aver: Uważam, że to zły pomysł. Końcówka EURO 2012 wykazała, że drużynom brakowało odpowiedniej liczby dni na wypoczynek. Ponadto nie wyobrażam sobie półtoramiesięcznego turnieju rozgrywanego po wyczerpujących zmaganiach ligowych i w Lidze Mistrzów w czasach gdy, parafrazując Cesare Prandellego „reprezentacjami narodowymi [kluby i ludzie] zaczynają się interesować tylko wtedy, gdy zaczyna się gra o stawkę”.
Marcus: Plusem tej decyzji jest fakt, iż w turnieju wezmą udział również mniej znane reprezentacje, takie jak Szkocja czy Bułgaria. Z drugiej strony, poziom imprezy powinien się obniżyć, co może spowodować spadek zainteresowania mistrzostwami Europy. Mimo to, jestem pozytywnie nastawiony do pomysłu UEFA – historia kilkukrotnie pokazała, że zwiększenie ilości uczestników nie musi przynosić negatywnych skutków.
Moje przewidywania a rzeczywistość:
Brucevsky: W finale spodziewałem się Hiszpanów i Niemców i pomyliłem się niewiele. Obie reprezentacje nie zawiodły za bardzo swoich fanów i daleko zaszły w turnieju. Przekonywałem wcześniej blogerów z gp.pl i kibiców, że Włosi nie zawiodą na Euro i wydarzenia na boisku to potwierdziły. Italia poczyniła ogromne postępy w porównaniu do ostatniego mundialu i jej fani mogą z optymizmem patrzeć w przyszłość. Pomyliłem się jednak w przypadku Anglików, którzy nie rozczarowali. A jednak budowana na szybko w trudnej atmosferze drużyna dała sobie radę w trudnej grupie D. Poczyniła to kosztem m.in. Ukrainy, którą typowałem na „zaskoczenie Euro 2012”. Współgospodarze ambitnie walczyli do końca, ale zabrakło im szczęścia i skuteczności, aby pokonać dwóch bardziej utytułowanych rywali. Strzelca także nie trafiłem, bo ani Benzema, ani Di Natale nie zrobili za wiele na polskich i ukraińskich boiskach. Choć w przypadku Włocha niewiele brakowało. Wreszcie na koniec, Kamil Grosicki jednak się nie wypromował, ale znowu nie dostał ku temu za wielu okazji. Szkoda, szkoda i niestety.
Cayack: Nie pomyliłem się znacząco, choć jak większość nie spodziewałem się takiego blamażu Holandii. Niemcy zawiedli odpadając w półfinale ze świetnie dysponowanymi tego dnia Włochami, choć wiele drużyn taki "zawód" jak półfinał ME wzięło by z pocałowaniem ręki. Polska niestety nie zaskoczyła pozytywnie. Ogromnych zaskoczeń poza Holendrami mimo wszystko nie było, a sam turniej mógł się podobać.
Aver: Spodziewałem się bardzo dobrej gry Włochów, jako że od lat śledziłem poczynania ich trenera w Parmie i Fiorentinie. Nie miałem wątpliwości, że znakomicie ustawi drużynę i wykorzysta potencjał młodych zawodników z Italii. Rzeczywistość (poza finałem) przerosła jednak moje najśmielsze oczekiwania :) Zaskoczył mnie dobry występ Portugalii – nie tylko jako jedenastki, w której grali tylko jeden Figo lub Cristiano Ronaldo, ale całej drużyny. Stać ich było na finał, ale niestety odpadli z Hiszpanią. Rozczarowała mnie za to postawa Francji i Holandii. Les Bleus pokazali się z dobrej strony pod wodzą Laurenta Blanca, jednak liczyłem na więcej w ich wykonaniu. Z kolei ekipa Berta von Marwijka zbytnio mnie nie interesowała i szczególnie jej nie lubiłem, ale tytuł wicemistrzów świata do czegoś zobowiązuje. A z innych faktów boiskowych jestem pozytywnie zaskoczony poziomem sędziowania, małą liczbą czerwonych kartek i rzutów karnych oraz brutalnych meczów (pamiętacie finał MŚ w RPA?), a także bardzo wyrównanym poziomem całego turnieju.
Marcus: największym pozytywem całego turnieju okazała się organizacja. Kibice bawili się świetnie, stadiony i strefy były przepełnione oglądającymi. Poza nielicznymi incydentami, wszystko przebiegało w przyjacielskiej atmosferze, a liczyła się przede wszystkim dobra zabawa. Żałuję średniego występu naszej reprezentacji – nie wyjście z najsłabszej grupy nie powala na kolana. Nie pomyliłem się w kwestii zdobywcy trofeum (obstawiłem Hiszpanię lub Niemców), byłem blisko trafienia w kategorii króla strzelców, stawiając na Ronaldo, który przegrał w ostatecznym rozrachunku z kilkoma innymi piłkarzami. Duńczycy, zaczynając mocno (zwycięstwo z Holandią), ostatecznie nie wyszli z grupy, przez co nie sprawdziły się moje oczekiwania względem nich. Rafał Wolski nie dostał szansy od Franciszka Smudy, tym samym nie pokazując się szerszej publice. Trzy tygodnie piłkarskich zmagań na boiskach Polski oraz Ukrainy zakończyły się. Już za dwa lata mistrzostwa świata w Brazylii, a za cztery – Euro we Francji. Pozostaje mi tylko życzyć „naszym” powodzenia.