Artykuł będzie krótki, ponieważ ma zwrócić uwagę na problem. Nikt nie będzie musiał czytać długich zdań, nudzących tematów. Tylko w taki sposób po przeczytaniu zastanowimy się nad problemem. Rasizm jest obecnie jedną z wielu, bardzo dotkliwych i niezrozumiałych chorób psychicznych na naszej planecie. To przejawianie agresji w stosunku do człowieka, który żyje tak jak my, oddycha tak jak my, robi wszystko dokładnie tak jak my, a wszystko i zarazem nic, co nas od siebie różni to kolor skóry. Podejrzewam, że wszystko zaczęło się kilkaset lat temu.
Gdy zaczęto eksplorować nowo odkrytą Amerykę, gdy brakowało rąk do pracy, a najtańsi w utrzymaniu byli niewolnicy. Skąd ich wziąć skoro nie wypada ubezwłasnowolnić mieszkańców swojego kraju? Wystarczyło poszukać gdzieś dalej. Wystarczyło zajrzeć tam, gdzie ludzie nie byli nastawieni na postęp cywilizacyjny, nie szukali wojen, niewolnictwa, zarobku. Zależało im na życiu w zgodzie z naturą. Może to zabrzmi źle ale byli to ludzie mądrzejsi od tych ucywilizowanych, bogatsi w doświadczenia, emocje, a w końcu bliżsi w byciu człowiekiem. Byli ubodzy tylko i wyłącznie w pieniądze, które nie powinny być żadnym wyznacznikiem służącym do segregacji ludności.
To co mnie denerwuje obecnie to zachowanie publiczne wielu osób, które nigdy w życiu nie pomyślały nad sensem wypowiedzianych słów. Atakując człowieka innego koloru atakujemy tak naprawdę siebie, udowadniamy sobie, że można upaść na samo dno i kopać głębiej w podłożu. Niektórzy ludzie tego najwidoczniej potrzebują, chcą pokazać innym, że są ważni, że stoją kilka poziomów wyżej niż tzw. plebs.
[Uwaga, spoilery!]
Przed premierą, gdy popatrzyłem na tytuł myślałem, że to kolejna produkcja, podobna do serialu „Gotowe na wszystko”. Po raz kolejny przysłowie „nie oceniaj książki po okładce” znalazło swój sens. ”Służące” to film, który opowiada o wczesnych przejawach rasizmu. Akcja rozgrywa się w latach ’60, XX wieku w stanie Mississippi. Głównego bohatera ciężko określić bo tak naprawdę to dwie kobiety stanowią o tym tytule. Jedna – młoda Skeeter (w tej roli Emma Stone), po ukończeniu studiów wraca do rodzinnego miasteczka w celu znalezienia pracy. Pragnie zostać sławną pisarką, odnieść sukces. Druga – Aibileen Clark – czarnoskóra służąca, pracująca w jednym z domów bogatych mieszkanek. Skeeter nie jest typową dziewczyną lat ’60, wyprzedza nieco swoją epokę. Myśli naprzód, pragnie zmian, nie sugeruje się poglądami swoich rodziców, ani starszych mieszkańców. Każda jej rówieśniczka czy rówieśnik są ograniczeni przez zasady panujące jeszcze za czasów starszego pokolenia. Zasady wpojone w nich pozostały na dobre i nie miały zamiaru ich opuścić. Przekonanie było jedno i to samo – murzyn to niewolnik i to on ma pracować. Jakże idiotyczne słowa… lecz prawdziwe w ustach Hilly Hollbrook (Bryce Dallas Howard), która odgrywała rolę czarnego charakteru.
Skeeter poszukuje pracy – znajduje ją w pewnej redakcji. Oczekiwania przed nią są zupełnie inne niż by się jej wydawało. Młoda dziewczyna pragnie napisać coś znaczącego, coś co zmieni być może bieg wydarzeń. W tym celu konsultuje się z Aibileen, pragnie by ta wyjawiła jej sekrety pracy służącej. Obie kobiety znają ryzyko, wiedzą, że ujawnienie prawdy przez kogokolwiek miałoby poważne konsekwencje. Szczytem wszystkiego, przekroczeniem granic jakiejkolwiek dojrzałości umysłowej białego człowieka jest pomysł jednej z mieszkanek stanu Mississippi. Skoro czarny to niewolnik to dlaczego korzysta z tej samej toalety co jego właściciel? Wybudujmy mu wychodek, niech posmakuje życia psa. Znowu widzowie spotykają się ze smutną prawdą. Dla służącej to okazało się ostateczną granicą, zdecydowała się na ujawnienie najgorszych szczegółów z jej życia. Z biegiem wydarzeń kobietą udaje się namówić pozostałe czarnoskóre pracownice. To pewne, że te kobiety zaryzykowały wiele, żeby zmienić swoje życia, żeby w końcu zapewnić dostateczny byt swoim rodzinom. Coś co wydawało się bardzo odległe, w jednym momencie stało się niesamowicie bliskie. Dzięki Aibileen i Skeeter, osobom które różniły się kolorem skóry, nieosiągalne stało się możliwe. Książka osiągnęła sukces, znalazła odbiorców na całym świecie, czytały ją nawet kobiety, które były negatywnymi jej bohaterkami.
Produkcja dostała wiele nominacji, wiele nagród. Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na świetną obsadę, która znalazła się w tym wszystkim idealnie. Każda osoba pasowała do drugiej, kontrasty były bardzo widoczne. Spotkałem się z opinią, że film oferuje za mało akcji. Taki dramat jak „Służące” nie ma za zadanie oferować akcji, ma przede wszystkim wpływać na ludzi, powodować że zaczną myśleć. Dokładnie takie przesłanie niesie za sobą ta produkcja. Widz ma porównać to co było codziennością kiedyś, a to co jest nią dziś. Niestety dzisiaj niewiele się zmieniło, dalej inny kolor skóry jest inaczej tolerowany. Rasizm to nie tylko jednokierunkowa choroba, to działa w obie strony. Byłbym nieuczciwy gdybym napisał, że to tylko biały gnębi czarnego. Oczywiście dzieje się na odwrót.
Mam wrażenie, że odkąd istnieje człowiek, ludzie zmagają się z wieloma chorobami. Była epidemia dżumy w XIV wieku, była epidemia żółtej gorączki w 1800r. w Hiszpanii i Afryce północnej. My zmagamy się z nieuleczalnym rakiem, wieloma chorobami fizycznymi. Co gorsza, zmagamy się nadal z chorobami psychicznymi. Rasizm to indywidualny problem psychiczny, który przeradza się w problem grupowy. Jak pokazuję historia przedstawiona w filmie, od lat ’60 po dni dzisiejsze w umysłach i przekonaniach ludzkich nie doszło do wielu radykalnych i znaczących zmian. Nie wyszliśmy naprzeciw oczekiwaniom, nie poszliśmy z biegiem cywilizacji.