Co robi Kapitan Price w Medal of Honor: Warfighter? - RazielGP - 15 września 2012

Co robi Kapitan Price w Medal of Honor: Warfighter?

Price tutaj?! Danger Close nie potrafi nawet stworzyć oryginalnego modelu postaci...

Co robi Kapitan Price w Medal of Honor: Warfighter? Takie pytanie zadałem sobie po obejrzeniu nowego filmu prezentującego rozgrywkę tej wątpliwej jakości gry. Czyżby Danger Close, studio będące na łasce największego niszczyciela w świecie elektronicznej rozrywki jakim niewątpliwie jest Electronic Arts, nie miało absolutnie żadnego pomysłu na swój produkt? Najwidoczniej tak, skoro postanowiono doszczętnie zerżnąć każdy detal z nowszych odsłon Call of Duty.

EA znane jest z tego, że uwielbia eksploatować i niszczyć znane marki. Ostatnio zdecydowali się upodobnić większość z nich do kasowego hitu, czyli grywalnego kitu Activision. Aż ciężko połapać się, z czym w końcu mamy do czynienia, wszakże Crysis 2, Battledield 3, czy omawiany dziś Medal of Honor: Warfighter starają się być kolejnym klonem cyklu Modern Warfare. Ja osobiście mam powyżej uszu efekciarskich gier o niczym. Mam już serdecznie dosyć banalnych, kiczowatych konfliktów, wszechobecnego łubudubu, masy skryptów, tragicznej sztucznej inteligencji, braku ciekawych NPC'ów oraz oklepanej niczym tyłek kurtyzany: fabuły.

Gameplay kolejnego, współczesnego MOH'a nie tylko przytłacza i żenuje, ale skutecznie odstrasza. Nie ma w nim absolutnie niczego nowego, ani tym bardziej interesującego. Jeśli ktoś jeszcze na to coś czeka, to nie będę ukrywał swojego zdumienia. W końcu na co tu czekać? Na parę oklepanych mapek w multi? Na kiepskiego i bardzo krótkiego singla? Równie dobrze zamiast cały kupować i grać w kolejne klony COD'a, tudzież jego kolejne części, można odpalić sobie pierwsze Modern Warfare i grać w niego cały czas. No, bo czym różnią się te wszystkie produkcje? Tytułami? Paroma detalami? Jak dla mnie to zdecydowanie za mało. Nie lepiej zatem pograć w darmowego moda pod tytułem Black Mesa?  Przecież ten fanowski projekt robi z tymi nowymi, śmieciowymi fps'ami co tylko zechce, zostawiając je daleko w tyle.

Przejdźmy jednak do Kapitana Price'a. Współczesnej ikony wśród elektronicznych bohaterów, który choć charyzmatyczny, został pozbawiony głębi. Mimo tego jest bardzo znany i lubiany. Trudno się temu dziwić, wszakże i ja bardzo polubiłem tę postać. A jak widać po nowym filmiku z Warfighter, polubili go też ludzie z EA i Danger Close. W sumie bardziej pasowałoby tutaj słowo: pozazdrościli. W końcu pojawiająca się w ich grze postać jest łudząco do niego podobna. Kolejny chwyt marketingowy? Jak najbardziej. Mnie jednak, ani obecność rodizmego GROM'u, ani klon Johna Price'a nie przekona do ich kolejnego tasiemca. Jest mi tylko przykro, że w dzisiejszych czasach finezyjne pomysły twórców są niszczone w zarodku przez zachłanne korporacje.


Polub Raziela jeśli podoba ci się niniejszy tekst. Z góry dziękuję za klik.

RazielGP
15 września 2012 - 14:41