16 września, to data, która zapisała się w moim kalendarzu złotymi zgłoskami. To właśnie w ten pamiętny dzień udało mi się rzucić… rzucić League of Legends. Kiedy usunąłem wszystkie związane z nim pliki z komputera, a zaraz potem błyskawicznie pozbyłem się rejestru, wiedziałem że to już koniec. Nie należało to do rzeczy prostych, ale udało się! Jestem z siebie cholernie dumny!
Na Szybciora, to seria wpisów, które jak sama nazwa mówi - zostały napisane w krótkim czasie, często pod wpływem jakiś emocji, uczuć, lub w celu błyskawicznego przybliżenia jakiejś nowinki, która zaintrygowała autora.
League of Legends od ponad dwóch lat stale przyciąga mnie przed monitor na parę godzin dziennie. Za każdym razem, gdy dwukrotnie klikałem na ikonkę skrótu, to nie potrafiłem zbyt szybko odejść od komputera. Rozgrywałem mecz za meczem, a kiedy stwierdzałem, że mam już dosyć i udawało mi się tego diabła wyłączyć, to on i tak gdzieś pełzał mi po głowie. A to jakieś epickie akcje z partii cały czas krążyły po mojej pamięci, a to myślałem nad różnymi taktykami, którymi mógłbym zaskoczyć przeciwnika w następnych spotkaniach. Wreszcie powiedziałem sobie dość i momentalnie wszystkie myśli z tym związane po prostu odleciały.
Nie jestem w stanie wymienić wszystkich czynników, które zadecydowały o tym stanie rzeczy, choć na pewno wśród nich znalazłoby się znużenie tematem. To tak jak z wieloletnią grą w jakieś MMO – po prostu po pewnym czasie zaczynamy odczuwać pewną monotonię, pomimo częstych aktualizacji zawartości dokonujących się na naszych oczach. Osobiście mam już dość patrzenia i rozgrywania kolejnego meczu na Summoner’s Rift (tryb 5v5), taki Twisted Treeline kompletnie mnie nie bawi (3v3), a Dominion cały czas sprawia mi wrażenie zrobionego na odwał (co zresztą widać po czasie jaki trzeba odczekać, żeby dołączyć się do zabawy). Szkoda, że Riot Games oprócz wzmacniania i osłabiania czempionów (co dwa tygodnie wychodzi nowa łatka) nie jest w stanie wprowadzić większej ilości trybów zabawy, czy choćby jakiegoś urozmaicenia. Przecież na forach jest tylu aktywnych fanów, którzy cały czas podsyłają świetne pomysły, niestety Riot nie dostrzega tego, co ma na wyciągnięcie ręki.
Również samo wprowadzanie nowych czempionów, co 14 dni, potrafi doprowadzić do szału. Ciężko nadążyć za kupowaniem ich wszystkich, a większość z nich ma mechaniki podobne, lub takie same jak ich poprzednicy tylko, że lekko zmienione. Nie podoba mi się taka taktyka. Twórcy League of Legends zamiast pójść w jakość, robią wszystkim na pohybel i pakują w ilość. Chwalenie się ponad setką „unikalnych” postaci, to fajny myk marketingowy, szkoda, że gdyby lepiej się im przyjrzeć, zauważamy te same umiejętności, aczkolwiek z paroma zmienionymi szczegółami. Owszem, zdarzają się tacy, którymi mógłbym grać w nieskończoność przez to, że mają bardzo fajne mechaniki zabawy. Taka Irelia, Fiddlesticks, albo Darius to czempioni, którzy sprawiali mi niesamowicie sporo frajdy, jednak jest to mały procent z puli tych dostępnych bohaterów.
Społeczność tej gry także skutecznie odpycha mnie od miłego spędzania czasu przy niej. Poświęciłem temu zjawisku tekst, który na pewno uda Wam się jeszcze znaleźć w odmętach mojego bloga (reklama starego tekstu yeah! linkowanie starego tekstu yeah! x9000). W komentarzach pod nim znalazłem wiele cennych rad do których próbowałem się zastosować, jednak nadal nie przynosiły one takiego skutku jak powinny, także mroczna strona community cały czas się uwidaczniała.
Z League of Legends nadal mam całkiem sporo pozytywnych, gamingowych wspomnień, jednak lepiej niech zostaną w sferze mojej pamięci. Ciężko będzie mi na zawsze „rzucić” LoLa, bo zapewne nadal nie przestanie kusić, żeby do niego wrócić i rozegrać parę partyjek. Całe szczęście na ratunek przychodzi wiele innych gier, którymi warto byłoby się zainteresować, a i sporo mojego czasu ponownie zaczyna zajmować mi szkoła, także powinno być łatwiej wyprzeć tego diabła ze swojej psychiki. Każda przygoda ma swój koniec i całe szczęście moja z League of Legends właśnie się zakończyła.
Zapraszam do odwiedzania oraz lajkowania mojego fanpage na facebooku, jeżeli chcecie być na bieżąco z tym, co dzieje się u Rasgula, albo po prostu macie czas na czytanie różnych przemyśleń, czy innych głupot.