eGRAnizacje - hit czy kit? - Prometheus - 11 października 2012

eGRAnizacje - hit czy kit?

Egranizacja to termin wciąż obcy wielu z nas. To przekład nie tylko filmów, ale i m.in. książek na postać gry komputerowej / konsolowej. Tak naprawdę jednak zarówno egranizacje filmów czy powieści albo na odwrót – ekranizacje gier zazwyczaj kojarzą nam się z tandetą, zmarnowanym potencjałem i porażką na całej linii, w której wspólny wydaje się tylko tytuł i postacie (z nazwy, bo ich wygląd często też odbiega wyraźnie od pierwowzoru). Dlaczego tak się dzieje i czy to znaczy, że egranizacje są skazane na porażkę? Nie, na szczęście nie jest tak źle, by nie mogło być gorzej. Zachęcam zatem do przebrnięcia przez niektóre z ważniejszych egranizacji i poznania odpowiedzi na dręczące nas pytania.

eGRAnizacje%20-%20hit%20czy%20kit%3F

Tak to już jest, że to najlepsze rzeczy zapadają nam w pamięć, zaś tymi kiepskimi nie chcemy sobie zaprzątać głowy – i słusznie. Zaczniemy więc od tytułów, które wyróżniły się na polu egranizacji i przyjrzymy się sprawie z bliska. Jakie czynniki decydują o sukcesie growego przekładu, co sprawiło, że tytuły owe obroniły się w zalewie znanych, wieloletnich marek i dlaczego niektóre z nich są tak wyjątkowe – o tym poniżej.

Już na początku warto jednak zaznaczyć, że egranizacje na ogół dzielą się na dwa filary: ten pierwszy to gry stworzone przy okazji premier kinowych, których głównym celem jest dodatkowy obok filmu zysk (i na ogół skromny, ale zawsze), a drugi – tytuły stworzone z pasją, przeważnie nie będące sztywnym przekładem, lecz uzupełnieniem świata. I właśnie te swoiste uzupełnienie pozwala na nie trzymanie się ustalonych wytycznych, sztywnych terminów premiery czy zgodności z oryginałem (która w przypadku tych gorszych egranizacji i tak jest mierna).

eGRAnizacje%20-%20hit%20czy%20kit%3F
Powrót do... świetności!

Zatem przejść można do oczywistych wniosków: wystarczy nie trzymać się na siłę oryginału, jednocześnie pokazując, że dana egranizacja to nie pomyłka i rzeczywiście czerpie wiele z pierwowzoru, a dodatkowo dopiąć historię, zadbać o stronę techniczną i wiele pomniejszych elementów. Sukcesem na tym polu mogły pochwalić się Kroniki Riddicka, jedna z najlepszych egranizacji, która poszła w inną stronę i pokazała dokładnie tego samego bohatera w innej sytuacji. Nad tytułem tym grzebało szwedzkie studio Starbreeze, a także sam Vin Diesel z własnym studiem Tigon Studios, co pozwoliło stworzyć bohatera równego jego filmowemu odpowiednikowi. Riddick growy i filmowy to tak naprawdę dokładnie te same postacie: nieco egoistyczne, o tym samym, zimnym głosie, a jednak na swój sposób przyjazne. Ukazanie gry w formie nietypowej i złożonej skradanki z połączeniem wyśmienitego pod względem technicznym i fabularnym FPSa pozwoliło stworzyć grę  unikalną w swoim rodzaju i świetnie uzupełniającą filmową serię.

Innym świetnym przykładem egranizacji jest Wiedźmin. Również tutaj postawiono na unikalną historię (akcja pierwszej części gry dzieje się niedługo po końcówce książkowej sagi), a jednocześnie zaczerpnięto wszystkie najlepsze elementy, które wykorzystał Andrzej Sapkowski. Mistrzowskie dialogi odnoszące się do oryginału czy klimatyczne, zgodne z książkową serią lokacje i postacie złożyły się na jednego z najlepszych erpegów ostatnich lat. Takich przykładów jest więcej, a prym ostatnio wiedzie tutaj Telltale Games, autorzy świetnych Back to the Future czy  The Walking Dead.

eGRAnizacje%20-%20hit%20czy%20kit%3F
Kroniki Riddicka to jedna z najlepszych egranizacji.

Często jednak twórcy nie starają się stworzyć coś z pasją, a ich jedynym celem są zarobki, czego najlepszym przykładem są takie „kwiatki” jak Terminator: Ocalenie, czy Avatar. Szczyt wszystkiego jednak popełniono przy okazji premiery kolejnych części przygód Harry’ego Pottera. O ile jeszcze pierwsze części były wesołymi i całkiem grywalnymi platformówkami, tak potem przeszły na niezgorsze przygodówki z eksloracją Hogwartu, by ostatecznie w mocno nieudolny sposób upodobnić się do Gears of War (w szczególności mowa o ostatniej części podzielonej na dwa rozdziały). Dobrze zatem dla nas, że studio zamknięto.

Mówiąc całkowicie realnie, egranizacje same w sobie nie są więc złe i mają potencjał, lecz tych naprawdę udanych jest niewiele. Nie warto jednak skreślać całej dziedziny z powodu zalewu „kaszanek”  żerujących na dużej marce i czyhających na portfele laików.

Znacie  jakieś inne godne zainteresowania egranizacje? Które szczerze Wam się podobały, a które zawiodły? A może w egranizacjach nie ma już cienia nadziei? Zachęcam do dyskusji.

Prometheus
11 października 2012 - 12:44