Max 'zabijaka' Payne 3: growe zaskoczenie roku - recenzja - Prometheus - 17 października 2012

Max "zabijaka" Payne 3: growe zaskoczenie roku - recenzja

Prometheus ocenia: Max Payne 3
95

Oceniając najnowszego Maxa Payne’a miałem przed sobą nie lada wyzwanie. Jak podejść do gry jako gracz już doświadczony 15-letnim stażem na PC i znający „blaszakową” klasykę, z drugiej strony nie zaznajamiając się z dwoma poprzednimi – kultowymi przecież – częściami o mrocznym glinie? Jak ocenić tytuł, który wyszedł spod skrzydeł innego, ale znamienitego wszak studia? Tytuł niejako kontrowersyjny, bo odcinający się stylem od poprzedników w stylu noir i ze starym-nowym bohaterem? Z tymi niełatwymi problemami musiałem się zmierzyć w ostatnim czasie, a rezultat tego możecie sprawdzić zaznajamiając się z moimi wrażeniami.

Max%20%22zabijaka%22%20Payne%203%3A%20growe%20zaskoczenie%20roku%20-%20recenzja


Max Payne powstał przy współpracy Remedy i 3D Realms, a dawno temu ogłoszony został tytułem kultowym. Nie bez powodu, bo choć nie był pierwszą grą, która wprowadziła bullet-time, czyli czasowe spowolnienie akcji, to po raz pierwszy miało to istotny wpływ na rozgrywkę. Ale nie tylko ten bajerancki poniekąd efekt przyczynił się do niesamowitego sukcesu Maxa Payne’a. Duży udział miała w tym rozbudowana i dojrzała warstwa fabularna, a także niesamowity poziom gameplayu, który wprowadził nową jakość w grach z trzecioosobowej perspektywy, po raz pierwszy tak zgrabnie łącząc najcenniejsze elementy składające się na ogólnie pojętą „miodność” roz(g)rywki.

Nowy Max, stare problemy

Max, były policjant, zatrudnił się jako rodzinny ochroniarz bogatego potetanta na rynku nieruchomości. Próbuje zerwać z mroczną przeszłością, a by zapomnieć o stracie bliskich mu osób, sięga po alkohol i środki przeciwbólowe. W dużych ilościach. Bardzo dużych. Lecz historia lubi się powtarzać, a ponadto nie lubi monotonii. Max w brazylijskim Sao Paulo czuje się wyjątkowo obco, choć potrzebował tej zmiany. Biedota chyłkiem patrząca na gringo, białego, obcego człowieka, po drugiej stronie zaś dorosłe dzieci, upojone alkoholem i zaspokojone żądzą wiecznej zabawy i dostępu do najdroższych i najekskluzywniejszych rzeczy zerowym niemal kosztem. Ludzi tych dzieli przepaść, jak się jednak okazuje nasz bohater będzie musiał rozwiązać wiele problemów jednych i drugich. W końcu wszyscy jesteśmy tacy sami, prawda?

Max%20%22zabijaka%22%20Payne%203%3A%20growe%20zaskoczenie%20roku%20-%20recenzja
Znajomy widok?

Kontrastu nigdy za wiele

Różnice nie tkwią jednak wyłącznie w ludziach. Nowe studio z prawami do gry – Rockstar, tworząc trzecią część legendarnej serii, miało na sobie ogromny ciężar i niebywale trudne zadanie do wykonania. Starzy gracze uważnie przyglądali się projektowi i choć Rockstar sam w sobie jest potężną marką, nie oznacza to bynajmniej, że nie mógł czegoś zepsuć (przykładem niech będzie dosyć przeciętne Bully: Schoolarship Edition czy Diablo III z niewykorzystanym potencjałem równie wielkiej marki, Blizzarda). Czy przeniesienie akcji do Brazylii odbiło się na grze negatywnie? Zapewniam, że absolutnie. A żeby poprzeć moje słowa jakimś potężniejszym argumentem przyznam ze szczerością, że chociaż w oryginał grałem niezwykle krótko, to trzecia część „Maxa” jest nie tylko naprawdę ładna, ale i momentami miażdżąca… kości. O szczegółach za chwilę.

Pierwsze, na co mimowolnie zwróciłem uwagę w grze, to – niespodzianka! – grafika. Nigdy nie byłem w tej sferze nader wymagający, zatem tytuł ów w tej kwestii zaskoczył mnie naprawdę pozytywnie. Gra hula na silniku RAGE, tym samym, który napędza m.in. GTA IV czy Red Dead Redemption. Tyle, że – tu mocno subiektywne stwierdzenie – w przeciwieństwie do GTA IV wygląda niesamowicie. Należy jednak zaznaczyć, że oba tytuły dzieli ponad cztery lata. Wersja PC to naprawdę ostre tekstury, a np. podłoga na ogół ma stosunkowo realistyczny, fajny odblask – naprawdę udane rozwiązanie. Skoro jesteśmy przy warstwie graficznej, warto poddać osądowi kwestię  kolorów. Rzeczywiście, nową część dzieli pod tym względem wobec poprzedników naprawdę wiele, chociaż wcale nie czułem tu przesytu barw. Wręcz przeciwnie - egzotyczne klimaty i „wesoła” na pierwszy rzut oka paleta barw wcale nie kłóciły się z dramatyczną historią i ogólnie pojętą beznadziejnością sytuacji. Trzeba zwrócić uwagę na fakt, że palmy i słoneczna pogoda nie muszą oznaczać dobrobytu, a w jego miejsce zastajemy ubóstwo, brud i pogardę wobec panoszącego się tu i ówdzie „białego dupka”. Należałoby też wspomnieć, że powrócimy na kilka chwil do ciemnego, zaśnieżonego Nowego Jorku, a historia będzie się przeplatać z przyszłością – naprawdę interesujący i emocjonujący zabieg, kiedy w punkcie kulminacyjnym przenosimy się do starych czasów.

Max%20%22zabijaka%22%20Payne%203%3A%20growe%20zaskoczenie%20roku%20-%20recenzja
Strzelanie w MP3 jest naprawdę satysfakcjonujące!

Você fala Português, gringo?

Max Payne 3 stara się czerpać jak najwięcej dobrego z poprzedników, a jednocześnie pokazać, co ma nowego do zaoferowania od siebie. To było bez wątpienia najlepsze rozwiązanie, by gra mogła odnieść sukces. Ten sam, charakterystyczny HUD, klasyczny bullet-time, a jednocześnie nowy image bohatera i nowe miejsce akcji. Również cut-scenki i loadingi zasługują na brawa, bo filmowość tej gry pozwoliła stworzyć tytuł wierny ideałom poprzedników. Podczas ładowania poziomów, pojawiają się plansze w komiksowym stylu (choć bez dymków), a przerywniki są zrealizowane w iście filmowym stylu. Ciekawym – i ryzykownym – zabiegiem są też portugalskie, nieprzetłumaczone dialogi. Jako, że portugalskiego nie znam, pozwalało mi to jeszcze bardziej zżyć się z bohaterem, który w tym egzotycznym miejscu czuł się obco i nie był tu bynajmniej mile widziany.

Max%20%22zabijaka%22%20Payne%203%3A%20growe%20zaskoczenie%20roku%20-%20recenzja
Odmieniony Max wciąż jest groźny i równie charakterystyczny co dawniej

Warto wspomnieć nieco o samej przyjemności z eliminacji kolejnych fal przeciwników. Czy może raczej „eksterminacji”, bo to, ilu ludzi – bynajmniej nie niewinnych – Max odeśle w zaświaty nie mieści się w głowie normalnego człowieka. A przyznać trzeba, że zarówno model strzelania jak i bullet-time nie tylko dają radę, ale i przynoszą sporo radości. W dodatku gra jest – wbrew obecnym trendom – naprawdę sporym wyzwaniem, wybierając zatem tryb „normalny” naprawdę możecie liczyć na emocjonującą rozgrywkę. Wzorem oryginału nie ma także regeneracji zdrowia, na szczęście mniej wprawni gracze nie muszą się niczego obawiać. Po kilku porażkach pod rząd pojawiają się w ekwipunku dodatkowe leki. Ciekawym urozmaiceniem jest też zbieranie złotych części broni (w każdej misji jest ich kilka) czy tu i ówdzie powtarzane ironiczne (i trafne!) myśli bohatera.

Viva la revolution?

Nowy Max nie przynosi ze sobą rewolucji, ale nie oczekiwałem tego po nowym tytule Rockstara. Oczekiwałem za to kupy dobrej zabawy, niebanalnej, złożonej warstwy fabularnej i ciekawych postaci i… nie tylko się nie zawiodłem, ale i pozytywnie zaskoczyłem. W kwestii kampanii dla pojedynczego gracza (multi  nie miałem okazji przetestować) Max Payne 3 to naprawdę coś więcej niż tylko „solidna gra” – to tytuł naprawdę znakomity i powinni się z nim zaznajomić wszyscy fani (nie tylko  oryginału) nieprzeciętnych, dojrzałych gier akcji. Reasumując: godne dopięcie historii!

Ucieszyło mnie...
+ przyjemność ze strzelania: bullet-time, znajdźki
+ satysfakcjonująca rozgrywka: poziom trudności, wyzwania
+ charakterystyczny bohater i przekonywujące postacie 

+ oprawia audio-wideo
+ filmowość akcji, fabuła zasługująca na mocne wyróżnienie
+ długość rozgrywki

Zmartwiło...
- nie wnosi nic nowego
- problemy natury technicznej przed patchami

Prometheus
17 października 2012 - 13:43