Shadowgate wraca. Przynajmniej taką mam nadzieję. - Pita - 1 listopada 2012

Shadowgate wraca. Przynajmniej taką mam nadzieję.

Pochodnia gaśnie. Umierasz. Stanąłeś na pułapkę. Umierasz. Za długo myślisz. Umierasz! Shadowgate to gra w umieranie, która onieśmieliłaby nawet niejednego fana From Software. Dlatego mam nadzieję, że powróci.

Nie owijając w bawełnę, Shadowgate to jedna z najbardziej klimatycznych, hołdujących fantastyce i trudnych gier w jakie miałem przyjemność kiedykolwiek zagrać. Chociaż jej kontynuacje nie zdobyły świata, to jeżeli tylko się uda, dzięki serwisowi Kickstarter gra otrzyma porządny remake.

Będąc szczery – moja miłość do Shadowgate nie odnosi się ani do komputerowego oryginału, ani do NESowej, legendarnie dobrej konwersji. Shadowgate poznałem dopiero na małym ekraniku Game Boya Color, gdzie nie tylko smakowało równie dobrze po latach, ale idealnie pasowało do kieszeni. Generalnie – wersja komputerowa była kliszowym do bólu, ale na ten dobry sposób dark fantasy o podróżniku, który zmierza zabić czarodzieja pragnącego przyzwać złego demona. Gra była diabelsko trudna, na szczęście nie tak abstrakcyjna jak wiele podobnych produkcji, i cechowała się naprawdę przednim klimatem oraz jako-tako logicznymi zagadkami. Pamiętałem ją głownie za umieranie – oraz za muzykę, która znalazła się dopiero na konsolach. Soundtrack który stworzył Hiroyuki Masuno i zabrzmiał na NESie oraz GBC to dla mnie istna czołówka jeżeli chodzi o przygodówki ogóle.  

Generalnie w grze nie wystarczyło uważać jedynie na zagadki, ale także na poziom pochodni bez której umieraliśmy, przeciwników czy nietypowe przesłanki w tekście. Musieliśmy też zarządzać ekwipunkiem i kombinować jak wykorzystać bezcennie upływający czas jaki wyliczało nam światło. Chociaż na silniku Shadowgate pojawiło się kilka innych przygodówek o równie charakterystycznej tematyce – jak Deja Vu będące powieścią detektywistyczną - to właśnie to klasyczne fantasy pokochałem najmocniej. Po prostu pomimo upływu lat Shadowgate Classic to do dziś jedna z moich ulubionych przygodówek, gra którą chętnie stawiam obok Radical Dreamers, Theresia, Hotel Dusk, czy Kara no Shoujo. Gra warta pochodni.

Czego można spodziewać się po remaku?

„It’s a re-imagining that includes a lot of new features, exciting updates and ingenious additions that will add even more to the mythology and expand upon the original story of our fantasy classic. This is the Shadowgate that we always wanted to make and we are thrilled that we have the opportunity to capture the unique excitement of the original while expanding on the world and mythos like never before.”

Blablabla. Tłumacząc jednak całą propagandę, skracając PRowe gadki i streszczając informacje dla ludzi, którzy już swoje wpłacili, to nowe-stare Shadowgate:

  • Ma przynieść nowości – to bardziej remake w stylu Tactics Ogre, niż zwykłe odświeżenie grafiki. Zapowiedziano nowe zagadki, nowe pomieszczenia, nowe wydarzenia co bardzo mnie cieszy. Raczej nie znam oryginału na pamięć, więc tym lepiej – przy dobrych wiatrach będzie to dla mnie w sumie praktycznie nowa gra.
  • Za grą stoją w dużej mierze twórcy oryginału. Zawsze to lubię, zawsze to sobie cenię bo mam świadomość, że to jednak ekipa, która coś tam sensownego zrobiła.
  • Grafika wygląda bardzo, bardzo dobrze, przypominając liczne hidden objects jakie można kupić na Big Fish Games. W zasadzie owe „casual games” mają często najładniejszą oprawę z statycznych gier jaką widziałem.
  • Gra zachowa OST z NES-a oraz dostanie jego nowe aranżację. To lubię rzekłem, to lubię.

Jeżeli jesteście zainteresowani sypnięciem grosza na twórców – Kickstarter zaprasza. Gra obecnie kosztuje tam 10$, dostępna będzie w przyszłym roku. Kostucha będzie pocieszona z Waszego dobrego uczynku.

Pita
1 listopada 2012 - 08:49